separateurCreated with Sketch.

Twoje ciche AMEN, które z codzienności „wyciska” świętość

KOBIETA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Jak nie rozminąć się z darami Bożymi? Jak odczytać Boże ostrzeżenia? Bóg dał nam codzienność jako stały element życia, tak jak rybom dał wodę, a zatem…

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nasze AMEN, wypowiadane w domu Zwiastowania i Krzyża, powinno być dziękczynieniem za Boże usynowienie, za tę Miłość Trynitarną, która i nas przygarnia i napełnia. To z tego faktu, i z naszej świadomości tego faktu, płynie nasza tęsknota za Panem i nasze wołanie „Przyjdź”.

I właściwie to byłoby wszystko, co jest ważne i godne naszej uwagi, gdybyśmy żyły poza czasem. Ale istnienie w czasie i przestrzeni powoduje, że nasza uwaga musi przyjmować rzeczywistość część po części, i rozciągać się na całe mnóstwo aspektów, połączonych z tą centralną prawdą Bożej Miłości.



Czytaj także:
Najlepiej jest „chodzić z Bogiem”, wtedy człowiek czuje się najszczęśliwszy

Także nasza ludzka kondycja istot grzesznych, którym przebaczono, powoduje konieczność odpowiedzi AMEN właśnie na Boże przebaczenie, konieczność przyjęcia go, akceptacji całej tej sytuacji, w której ono jest nam potrzebne jako punkt wyjścia naszej duchowej drogi.

Zdawałoby się, cóż bardziej oczywistego, niż przyjąć, kiedy nam ktoś przebacza? – ale jednak doświadczenie wykazuje, że i tu bywają trudności. Żeby przyjąć przebaczenie, trzeba być naprawdę przekonanym o jego potrzebie. Czyli inaczej potrzeba skruchy, ale nie takiej nerwowej, która by się pławiła w świadomości własnej winy, tylko pokornej, która ani się nie dziwi swojej winie, ani jej nie próbuje ukrywać, ani o niej dużo nie myśli, bo o wiele ważniejszy temat dla swojej uwagi znajduje w Bożej przebaczającej miłości. I na tę miłość mówi AMEN: myślą, mową i uczynkiem. A to według zasady, że przyjąć miłosierdzie to znaczy przekazać je dalej.

Trzeba nam też przyjąć poważnie Boże ostrzeżenia. Bóg daje nam skarby swojej łaski, ale zarazem bardzo jasno każe nam uważać, jak je traktujemy, i nie ukrywa przed nami, że one nie działają automatycznie jak kontakt od lampy. Można się z nimi rozminąć, można skarbu nie przyjąć, żądając czegoś innego według własnych pomysłów: przecież za brak cudów wyrzucono Chrystusa Pana z Nazaretu.

Więc tak, jak poważnie bierzemy Boże obietnice, tak też poważnie trzeba potraktować Boże ostrzeżenia. I dziękować za nie. A wziąć jakąś sprawę poważnie znaczy wziąć ją na siebie. Nie czekać, aż się inni zmienią i ułatwią mi nawrócenie; nie czekać, aż będę w lepszym humorze, albo wyspana, albo aż udowodnię, że to nie moja wina, albo cokolwiek jeszcze innego miewamy na swoje usprawiedliwienie.

Jeżeli Bóg do nas wyciąga ręce, to gdybyśmy te ręce widziały cielesnymi oczyma, nic a nic by naszej uwagi nie oderwało, nie zatrzymało naszego pędu, nie umniejszyło naszej wdzięczności. A przecież one tu są przez cały czas, tylko brak nam wiary, żeby to stwierdzić ponad wszelką wątpliwość. Nasza niezdolność do brania ważnej sprawy na siebie jest wprost proporcjonalna do naszej niewiary. No to co w takim razie robić? Jak walczyć z własnym niedowiarstwem?

Mamy wzór w Ewangelii: człowieka, który wołał: Wierzę, Panie, zaradź mojemu niedowiarstwu! (Mk 9,24) – co właściwie znaczyło: Chcę wierzyć, daj mi tę łaskę. Więc AMEN na łaskę wiary, którą rozpoznajemy czasem działającą w nas, kiedy coś, co jeszcze wczoraj, jeszcze przed godziną wydawało się nam niemożliwe, teraz jest tak spokojnie oczywiste i wykonalne, jakby nigdy nie było żadnego problemu. AMEN na łaskę wiary.


MĘŻCZYZNA Z PARASOLEM
Czytaj także:
Dwa największe zagrożenia dla życia duchowego. Jak je odeprzeć?

I powtórzmy: doznać miłosierdzia, doznać przebaczenia, to znaczy przekazać je dalej. Inaczej doznaliśmy go na próżno, jak nielitościwy sługa z przypowieści (Mt 18,23nn). W praktyce miłość bliźniego to życzliwość i wyrozumiałość. Trawestując słowa św. Jana: jeśli ktoś nie rozumie brata, którego widzi, to jakże może zrozumieć Boga, którego nie widzi? (por. 1 J 4,20).

Wszystkie nasze najpiękniejsze nawet rozmyślania nie będą miały sensu ani Bożego skutku, jeśli wystarcza nam teoria, albo nawet jeśli w nią uciekamy, żeby odwrócić się od konkretnego, denerwującego bliźniego. Powiedziano w Naśladowaniu: „Na cóż ci się przyda wzniośle o Trójcy Świętej rozprawiać, jeśli przez brak pokory nie podobasz się Trójcy Świętej?”. Pokora to jest to, co nas ustawia wobec Boga w tłumie podobnych do nas winowajców. Ona nas uczy rozciągać na nich otrzymane od Boga przebaczenie.

To właśnie pokorze i Bożemu przebaczeniu sprzeciwia się rozmyślanie o cudzych winach, zapisywanie ich w duszy, żeby przypadkiem żaden szczegół nie zginął, wyrokowanie o przypuszczalnych intencjach, oskarżanie… W niebie nie istnieje urząd prokuratora, więc nie ma sensu wprawiać się w nim na ziemi.

Im prędzej z tego zrezygnujemy, w myśli, w mowie i w uczynku, tym dla wszystkich zainteresowanych lepiej, z nami włącznie. Będziemy wtedy dziećmi Ojca naszego, który i złym, i dobrym udziela swoich darów (por. Mt 5,45). Różnica jest ta, że Ojciec zna dobro i zło, które w nas jest, zna je rzeczywiście i rozróżnia trafnie, podczas gdy my zdani jesteśmy na domysły, i to domysły zależne od naszych własnych grzechów, zafarbowane przez nasze własne tendencje. To dlatego widzimy źdźbło w oku brata, a belki we własnym oku nie widzimy (por. Mt 7,3).

Bóg dał nam codzienność jako stały element życia, tak jak rybom dał wodę, a wszelkim ziemskim stworzeniom cielesność. Więc AMEN na tę świętą codzienność, nawet jeśli się nam wydaje nieciekawa, bo ona jest pełna obecności Boga, pełna Jego darów i Jego świateł. Nasza wina, jeśli tego nie uznajemy, i nasza strata.


BISHOP FULTON SHEEN
Czytaj także:
Abp Fulton Sheen dał mi receptę, jak radzić sobie z codziennym stresem

Kiedy się idzie na grzyby, można krążyć po lesie w poszukiwaniu jakiegoś szczególnie obfitego terenu z wielkimi okazami, a można od początku zrywać wszystko, co napotkamy. W tym drugim wypadku mamy szansę napełnienia koszyka; w tym pierwszym prawdopodobne, że nawet dna nie zakryjemy.

Jeżeli wierzymy, że Bóg jest naszym Ojcem, a Chrystus obiecał być z nami aż do skończenia świata – to naszą radością jest przyjmować takie dary i zadania, jakie On nam posyła, i ani od wielkich się nie wymawiać, ani na małe się nie wybrzydzać.

A nasz Pan jest przecież także człowiekiem i mamy zapisane, że potrafił się cieszyć: z wiary setnika na przykład. Więc i nasz każdy akt wiary, każde nawet malutkie zrozumienie, malutkie zwycięstwo, z Jego łaski przecież płynące, musi być dla Niego radością. AMEN na Jego radość.

A w ogóle to cóż z tego, że nie umiem się modlić, że mi nie wychodzi, że moją modlitwę zasnuwają wszelkie możliwe rozproszenia jak gęsty smog? Niby co ja jestem takiego, żebym się miała modlić pięknie? Jeżeli prawdą o mnie jest słabość, to słabość moją Mu ofiaruję; zawsze lepsza na ofiarę Bogu prawda niż maska.

Jeżeli On ma wzrastać, a ja się umniejszać (J 3,30), to wystarczy mi Jego chwała, bo jest ważniejsza od mojej – nieskończenie ważniejsza! Byleś Ty, Panie, był uwielbiony, to już nie takie ważne, co dalej będzie, ze mną i z moją modlitwą; ani co o mnie ludzie myślą, dobrze czy źle – za dobrze czy zbyt źle – zresztą, kto to wymierzy! – ani nawet co ja sama o sobie wiem – nie załamię się pod tym, bo to nieważne. Byleś Ty był uwielbiony. AMEN.

Fragment książki „Amen. Rekolekcje”

Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora “honoris causa”. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.


JOHN XXIII
Czytaj także:
Świetne rady na każdy dzień od Jana XXIII

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.