separateurCreated with Sketch.

Kiedy sprzedawca podał mi paragon, zdębiałam. Bądźmy jak Albert!

MEDIAMARKT
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dolors Massot - 08.10.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Gdyby więcej z nas zdobywało się na takie akty życzliwości, świat byłby lepszy.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Miałam w domu komputer, który na dobre zagnieździł się w szafie. Rozsypał się jakieś 7 lat temu i od tamtej pory co jakiś czas natykałam się na niego, zbierającego kurz. Teoretycznie mógł się jeszcze przecież przydać w jakiejś awaryjnej sytuacji.

Niedawno dowiedziałam się, że organizacja non-profit Petits Detalls, która działa w Ugandzie, zbiera zużyte komputery. Quico Germain, młody człowiek, który wyszedł z inicjatywą w 2014 roku i jego zespół dają starym sprzętom nowe życie i wykorzystują je jako narzędzia do nauki dla sierot w szkole, którą zbudowali.

Przyszło mi do głowy, żeby przeznaczyć na ten cel mój komputer, dlatego odwiedziłam Media Markt w moim hiszpańskim mieście Lleida. Założyłam maskę, zdezynfekowałam ręce i czekałam w kolejce. Po chwili zostałam obsłużona przez młodego człowieka. Z uwagi na maskę w przyszłości mogłam rozpoznać go tylko po głosie, dłoniach, oczach, okularach i długich, czarnych, kręconych włosach.

Zapytałam, ile będzie kosztowało zresetowanie komputera i usunięcie wszystkich moich danych. Odpowiedział, że powierzchowne wyczyszczenie to 8 euro, ale jeśli chcę, żeby moje dane były nie do odzyskania w jakikolwiek sposób, potrzeba na to ok. 10 godzin, a cena wynosi 20-30 euro. Miałam zostawić sprzęt i przyjść po niego następnego dnia.

Pomyślałam chwilę i zdecydowałam, że wolę wydać więcej pieniędzy i sprawić, żeby moje dane zostały całkowicie usunięte.

Podczas rozmowy chłopak przyznał, że był zdziwiony, że przyniosłam mu laptop marki kompletnie mu nieznanej – był tak stary, że nie został nawet wymieniony w bazie danych Media Markt. Odparłam, że komputer wciąż może być użyteczny i wyjaśniłam, że chcę go przekazać dzieciom z Afryki. 

Wróciłam po 2 dniach i zapytałam, czy udało się zrobić to, o co prosiłam. Ten sam młody człowiek odparł, ze z jakiegoś powodu wymaga to dodatkowej pracy (nie wiem nic o komputerach i nie pamiętam, co mi powiedział). Ustaliliśmy, że poczekam na SMS-a z informacją, że mogę przyjść po sprzęt.

Następnego dnia komputer był gotowy do odbioru. Poszłam do sklepu. Znów to samo: maseczka, środek dezynfekujący, kolejka. I ten sam pracownik.

Chłopak przygotował sprzęt, włożył go w torbę, którą przyniosłam i podał mi złożony rachunek. “Gotowe” – powiedział. Rozłożyłam kartkę i zobaczyłam kwotę: 0,00.

Z racji, że moja pamięć nie jest najlepsza, dopytałam, czy zapłaciłam za usługę pierwszego dnia. Potrząsnął głową. Podniósł torbę z komputerem obiema rękami i powiedział: “To nic takiego”. Zdałam sobie sprawę, że nie chciał pieniędzy za swoją pracę. Robił to, bo laptop miał posłużyć organizacji charytatywnej w Afryce.

Szczęka mi opadła. Byłam zaskoczona jego “małym” aktem życzliwości. Podziękowałam i zapytałam go o imię. Usłyszałam: Albert. Wciąż mogłam zobaczyć tylko jego włosy i oczy skryte za okularami.

Zrozumiałam, że pracownik nie chciał przyciągać uwagi. Cieszył się, że może przyczynić się do pomocy dzieciom w Ugandzie.

Bądźmy jak Albert! Sprawmy, żeby świat stał się odrobinę lepszy.


PRZYJACIELE
Czytaj także:
Jedna rzecz, która wystarczy, aby inaczej spojrzeć na życie


GIRL, LOOK,SKY
Czytaj także:
Prawdziwe szczęście nie polega na idealnym życiu. Więc na czym?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!