„Niech jego dźwięk budzi sumienia stanowiących prawo i wszystkich ludzi dobrej woli w Polsce i na świecie” – mówił o dzwonie „Głos Nienarodzonych” papież Franciszek.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Dzwon-pielgrzym „Głos Nienarodzonych” zabrzmiał po raz pierwszy na zakończenie audiencji generalnej 23 września 2020 roku, a pierwszego uderzenia, niejako w imieniu nienarodzonych, dokonał sam papież Franciszek. Tak zainaugurowano przedsięwzięcie Fundacji „Życiu Tak”.
Dzwon „Głos Nienarodzonych” rusza w trasę
Po Watykanie najbliższym planowanym przystankiem jest udział w styczniu 2021 r. w słynnym marszu dla życia w Waszyngtonie. Następny ma być Warszawa, gdzie „Głos Nienarodzonych” zabrzmi podczas tradycyjnego marszu z okazji Dnia Świętości Życia, 24 marca 2021 roku. Dzwon-pielgrzym czeka na zaproszenia, ale organizatorzy planują sami proponować jego „udział” w niektórych wydarzeniach, bo z założenia „Głos Nienarodzonych” ma towarzyszyć różnym inicjatywom pro-life.
Z projektem jest związana jeszcze jedna idea. Po marszu będzie można symbolicznie uderzyć w dzwon, ale nie ma to być pusta atrakcja. Będą mogły to uczynić tylko osoby pełnoletnie, które złożą deklaracje, że będą bronić życia. „Chcieliśmy, żeby to nie była zabawa, ale świadome zobowiązanie się do obrony życia” – precyzuje Bogdan Romaniuk, pomysłodawca i fundator dzwonu.
Pozostałymi ojcami projektu są Piotr Olszewski, właściciel pracowni ludwisarskiej Jana Felczyńskiego z Przemyśla, która odlała dzwon, oraz ks. Lucjan Szumierz, proboszcz parafii Wszystkich Świętych, kolegiaty w Kolbuszowej (diecezja rzeszowska), która będzie gościła dzwon pomiędzy „pielgrzymkami”.
Papież Franciszek: niech głos dzwonu budzi sumienia
Ojciec Święty wyznaczył od razu misję dzwonu. Zwracając się do Polaków podczas pozdrowienia na zakończenie audiencji 23 września, powiedział:
Za chwilę pobłogosławię dzwon, noszący imię „Głos Nienarodzonych”, wykonany przez Fundację „Życiu Tak”. Będzie on towarzyszył wydarzeniom mającym na celu przypominanie o wartości życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. Niech jego dźwięk budzi sumienia stanowiących prawo i wszystkich ludzi dobrej woli w Polsce i na świecie. Niech Bóg, jedyny i prawdziwy Dawca życia, błogosławi wam i waszym rodzinom.
W ten sposób nie tylko Polska, ale cały świat dowiedział się o inicjatywie. Jest to o tyle ciekawe, że praktycznie nie zdarza się, by podczas pozdrowień papież przybliżał ideę przedmiotu kultu, który ma pobłogosławić, co podkreśla, jak bardzo popiera polską inicjatywę. Polski dzwon jest pierwszym przedmiotem kultu religijnego, który Ojciec Święty poświęcił po powrocie środowych audiencji generalnych z wiernymi po lockdownie.
Dzwon „Głos Nienarodzonych”: skąd ten pomysł?
Jak już wspominaliśmy, fundatorem i pomysłodawcą przedsięwzięcia jest Bogdan Romaniuk, który 3 lata temu razem z prof. Chazanem i Jackiem Kotulą, działaczem pro-life na Podkarpaciu, założył Fundację „Życiu Tak” im. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Rzeszowie.
Pomysł zrodził się ze smutnych i przerażających statystyk:
Kiedy w tym roku przeczytałem – wyznaje Romaniuk – że na świecie w ciągu roku są zabijane w wyniku aborcji 42 miliony dzieci, to dało mi do myślenia, jak my jako fundacja możemy się włączyć w walkę, żeby zmienić te złe statystyki. I pojawił się pomysł, żeby zlecić firmie ludwisarskiej Jana Felczyńskiego z Przemyśla wykonanie takiego dzwonu.
W dzisiejszych czasach okazuje się, że nie wojny, nie kataklizmy, nie choroby, nawet nie pandemia zabierają tak wielką liczbę osób. Ale niestety aborcja, która jest straszliwym dramatem i tragedią. Świat tego kompletnie nie widzi. Nie ogłasza pandemii aborcji, która się szerzy – dodaje ks. Szulmierz.
Symbolika dzwonu „Głos Nienarodzonych”
Symbolika dzwonu koncentruje się wokół tematu życia poczętego. Dwaj cherubini strzegą dziecka nienarodzonego widocznego na USG. Widnieją tam także słowa z Księgi Jeremiasza: „zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię i poświęciłem”. „To chcemy przekazać – tłumaczy Romaniuk – że przy każdym poczęciu następuje ingerencja Boga. Więc każdy, kto podnosi rękę na dziecko poczęte, musi mieć tę świadomość, co robi”.
Widoczne na dzwonie dwie tablice kamienne nawiązują do dziesięciu przykazań. Na pierwszej jest V przykazanie „Nie będziesz zabijał”, a na drugiej słowa Chrystusa: „Nie sądźcie, że przyszedłem zmienić prawo”. W ten sposób twórcy chcą zakomunikować, że wszystkie przykazania, ale przede wszystkim piąte, jest niezbywalne. Ono cały czas obowiązuje i potwierdza to Syn Boży.
Trzeci element zdobienia dzwonu to słowa bł. ks. Jerzego Popiełuszki: „Każde dziecko poczęte jest pod sercem matki”.
Jest jeszcze jedna bardzo ważna symbolika. Dwa kody DNA oznaczające rodziców. U góry kod DNA ojca, u dołu matki, co oznacza naturalne poczęcie i odpowiedzialność.
Dzwon w kolegiacie w Kolbuszowej
Nazwę dzwonu wymyślili wspólnie Romaniuk z Olszewskim, zainspirowani 55-tonowym dzwonem „Vox Patris” zamówionym w pracowni Felczyńskiego przez Brazylijczyków.
„Głos Nienarodzonych” waży tonę, ma średnicę ok. 1,2 m i jest w tonacji f1. Można go zaliczyć do kategorii większych dzwonów o zdecydowanie poważnym, basowym brzemieniu. Praca nad projektem trwała kilka miesięcy. Pieczę nad wszystkim miał Piotr Olszewski, właściciel pracowni ludwisarskiej Jana Felczyńskiego z Przemyśla, która od ponad 200 lat już jako ósme pokolenie wykonuje dzwony w tradycyjny sposób i w klasycznym stopie, dzięki czemu jej prace mają niepowtarzalny dźwięk.
Dzwon, gdy nie będzie w trasie, będzie gościł przy kolegiacie w Kolbuszowej, która podejmuje wiele inicjatyw w dziedzinie szeroko pojętej ochrony życia. Ksiądz proboszcz przyznaje, że jest to dla parafii zaszczyt i wyróżnienie. „Bardzo się ucieszyłem, że taki pomysł powstał. Będziemy się opiekować dzwonem i oczywiście użyczać go wszystkim”.
„Głos Nienarodzonych” stanie na terenie przy kościele, obok pomników bł. ks. Popiełuszki, św. Jana Pawła II i kard. Wyszyńskiego.
Czytaj także:
Aborcja nie jest OK. Mamy na to co najmniej 7 argumentów
Czytaj także:
Bałtroszewicz: nigdy nie traktowałem pro-life jako wojny