separateurCreated with Sketch.

„Umiera człowiek, który potrafi słuchać drugiego…” Pogrzeb aktora Wojciecha Pszoniaka

WOJCIECH PSZONIAK
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Stworzył niezapomniane kreacje w „Ziemi obiecanej”, „Korczaku” czy „Dantonie”. Mało kto wie, że zanim zdecydował się na aktorstwo, myślał o… kapłaństwie. Dziś pogrzeb Wojciecha Pszoniaka.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

3 listopada z warszawskiego Kościoła Środowisk Twórczych Wojciech Pszoniak wyruszy w ostatnią drogę. Co wiemy o aktorze?

 

Genialny aktor

„W dzisiejszym świecie coraz bardziej brakuje mi subtelności. W naszym świecie jest o nią coraz trudniej. Subtelność umiera w fast-foodach, na autostradach, w telewizji, w internecie, a wraz z nią znika, umiera człowiek, który potrafi słuchać drugiego, który potrafi z drugim rozmawiać” – taką refleksją Wojciech Pszoniak podzielił się na okładce audiobooka, którym świętował 50-lecie pracy twórczej.

Był genialnym aktorem. Brawurowa kreacja Moryca w „Ziemi obiecanej” przyniosła mu sławę i otworzyła drzwi do filmowego świata, choć na dużym ekranie zadebiutował nieco wcześniej.

Rola w „Dantonie” zwróciła uwagę zachodnich twórców na aktora z Polski. Rola Korczaka, żydowskiego doktora, który do końca towarzyszył podopiecznym z sierocińca, chwytała za serce. Kreacje na deskach paryskich teatrów (aktor wyjechał do Francji jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku) wzruszały, śmieszyły, wyciskały łzy. To powszechnie znany wizerunek.

 

Wojciech Pszoniak mniej znany

A ten mniej znany? Wojciech Pszoniak pochodził ze Lwowa, dorastał na Śląsku, w Gliwicach. Dom we Lwowie wspominał jako ciepły i dostatni, ale później wszystko zniszczyła wojna. W młodości przyjaźnił się z Różewiczem, w wieku dojrzałym – z Czapskim i Giedroyciem.

Wspominał matkę, która przed wojną grała na skrzypcach, malowała i uczyła przyszłego aktora modlitw po żydowsku, ale przede wszystkim ojca, z którym był bardzo zżyty. Dla dorastającego nastolatka to on był autorytetem, mimo że szykanowany z powodu odmowy wstąpienia do partii zmagał się z bezrobociem, a rodzina – z biedą. Nagła śmierć ojca była ciosem dla 13-latka. „Chciałem popełnić samobójstwo” – wspominał w wywiadach.

Zmagał się z depresją, ale po pewnym czasie odnalazł sobie pasję, która nadała sens jego życiu – zapisał się do orkiestry wojskowej. Po dwóch latach spędzonych z muzykami stał się innym człowiekiem. Samodzielnym i odpowiedzialnym za siebie. Muzyka pochłonęła go tak bardzo, że zamierzał poświęcić jej przyszłość, ale przez pewien czas myślał także o… zostaniu księdzem.


SEAN CONNERY
Czytaj także:
Zmarł Sean Connery: pamiętny James Bond oraz mnich z „Imienia róży”

 

Doktorat ze sztuki aktorskiej

Ostatecznie jednak zdecydował się na aktorstwo, mimo że i tu początkowo nie szło mu łatwo. Pierwsze egzaminy do szkoły aktorskiej to pasmo porażek, ale też wielkiej determinacji. Udało się za kolejnym razem, a zła karta zdawała się odwracać.

Po przypadkowym zastępstwie na deskach krakowskiego teatru został zauważony. Posypały się propozycje zawodowe. Również ta z Francji, choć aktor zupełnie nie znał francuskiego.

Przygotował się jednak rzetelnie do rozmowy, cytując z pamięci możliwe pytania i odpowiedzi. Ponoć francuski reżyser, który go wtedy zaangażował, nie zorientował się, że Pszoniak nie mówił w tym języku. Kolejne lata wypełniły praca na scenie, w teatrze oraz… doktorat ze sztuki aktorskiej.

 

Wojciech Pszoniak i Pallotyni

Czas emigracji spędzał również u boku przyjaciół z paryskiej „Kultury” oraz u pallotynów. Często tam bywał, na spotkaniach autorskich Miłosza, Herberta, a także prywatnie. W wywiadach wspominał przyjaźń z ks. Zenonem Modzelewskim, dyrektorem francuskiego ośrodka pallotynów.

50-lecie pracy aktorskiej świętował wydaniem audiobooka z opowiadaniami Jerzego Szaniawskiego. „To moje koło ratunkowe przed nadejściem potopu, przed zalewem pospolitości, brutalności i wulgarności” – pisał we wstępie płyty.

 

„Wielki aktor nie mógł już nic powiedzieć…”

W ostatnich miesiącach aktor walczył z chorobą nowotworową. Ks. Andrzej Luter, przyjaciel i spowiednik, na łamach „Więzi” pisał:

Bywałem u niego w ostatnich tygodniach, dniach i godzinach życia. Pragnął sakramentów, ale i rozmów. Jedna z nich, na dwa tygodnie przed śmiercią, trwała kilka godzin. Tydzień później kolejne spotkanie, ale to już było bardziej milczenie, i bezradność. Wielki aktor nie mógł już nic powiedzieć, każde słowo przychodziło mu z trudnością.

Wojciech Pszoniak zmarł 19 października 2020 r. Msza św. pogrzebowa odprawiona zostanie we wtorek 3 listopada o godz. 12.30 w warszawskim Kościele Środowisk Twórczych i transmitowana będzie na kanale You Tube Duszpasterstwa Środowisk Twórczych w Warszawie.


STEFAN JARACZ
Czytaj także:
Stefan Jaracz tak mówił o aktorstwie: to życiowe powołanie i misja specjalna


KAZIMIERZ KACZOR
Czytaj także:
„Był tytanem modlitwy”. Kazimierz Kaczor o ks. Popiełuszce

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.