separateurCreated with Sketch.

Zanieś swoje najgłębsze potrzeby pod dobry adres

KOBIETA Z MAPĄ
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

A jak wygląda twoja mapa? Gdzie na niej są oazy bezpiecznych więzi?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Jest coś poruszającego i ogromnie życiowego w losie ćmy.

Bywa, że zostajemy poranieni przez rozmaite doświadczenia tak bardzo, że nawigacja nam szwankuje. Namierza światło i ciepło, ale już radary nie wyłapują, że w miejscu tym można stracić skrzydła. Gdy taka wewnętrzna „wieża kontroli lotów” zawodzi, spotyka nas wiele rozczarowań. I to niekiedy powtarzalnych, zawsze według podobnego schematu. Dopiero uczenie się na doświadczeniach chroni przed zawodem. I dlatego tak kluczowa dla życia jest umiejętność rozpoznawania swoich fundamentalnych potrzeb i zaspakajania ich mądrze – czyli tam, gdzie naprawdę jest to możliwe.

 

Nasze najgłębsze potrzeby

Znacie takie sytuacje? Zwierzanie się z ważnego dylematu komuś, kto go całkowicie spłyci, będzie ironizował albo wiedział lepiej? Opowiadanie o popełnionym przez siebie błędzie komuś, o kim wiemy, że jest perfekcjonistą i że nam dowali tekstami typu „a nie mogłeś się bardziej postarać”? Odsłanianie swoich wrażliwych części tam, gdzie empatia znikła jeszcze przed epoką lodowcową (i zbieranie tych części potem boleśnie rozsypanych po podłodze)? Albo snucie wizji rajskiego odpoczynku w towarzystwie kogoś, kto tysiąc razy pokazał, że jest pracoholikiem?

Albertowi Einsteinowi przypisuje się taką definicję szaleństwa: „robienie tego samego i spodziewanie się innych skutków”. Przed odtwarzaniem ciągle i ciągle tych samych rozczarowań mogą nam bardzo pomóc dwie rzeczy, które są jak życiowy elementarz. Pierwszą z nich jest zrozumienie własnych potrzeb, nazwanie ich i nadanie im wagi. Drugą jest coś, co nazwałabym „trzeźwym życiem” – otwarciem oczu i uszu na to, co inni na różne sposoby nam komunikują o tym, jak działają, jak myślą, co umieją, a czego nie. Połączenie tych dwóch elementów – znajomości siebie i znajomości otoczenia – może sprawić, że doświadczymy więcej równowagi i spełnienia.

 

Co ładuje nasze akumulatory?

Jeśli ktoś lubi pisać, może w tym pomóc dziennik, pomocny w uważnym obserwowaniu siebie. Jednak nie takim, które polega na ocenianiu siebie, dowalaniu sobie, ale służy bliższemu poznaniu siebie. Możemy w nim zapisywać, kiedy funkcjonujemy optymalnie. Co ładuje nasze akumulatory. Co nam dodaje zachęty. Jakie nasze potrzeby w tym momencie naszego życia wołają o zaopiekowanie, byśmy mogli być w kontakcie ze sobą i otoczeniem. Byśmy mieli z czego dawać innym.

Z podobną uwagą możemy spojrzeć na nasze relacje. W których relacjach nasza rola polega na opiekowaniu się innymi? Jeśli jesteśmy rodzicami, warto pamiętać, że tej relacji nie można odwracać i jeśli oczekujemy, by dzieci nas wspierały w życiu i opiekowały się nami, to się nie uda i może skończyć się tylko ze szkodą. Tym bardziej jednak potrzebujemy swojej dorosłej wspierającej wioski, by we wszelkich naszych „opiekuńczych” rolach nie skończyło się nam paliwo.

Możemy poobserwować: które z relacji nas wspierają? W których mamy więcej zaufania, a gdzie jest jego mniej? Kto może przy nas być z empatycznym słuchaniem, a kto wspomóc energią działania, gdy nasza nam się kończy? Do kogo iść z pytaniem o radę w jakiejś trudnej sprawie, bo w doradzaniu czuje się jak ryba w wodzie, a z kim możemy bezpiecznie pomilczeć i doświadczyć akceptacji?

 

Bezpieczne więzi

Kiedy nazwiemy swoje potrzeby i zorientujemy się, co nam komunikują ludzie wokół nas, możemy zacząć rysować wewnętrzną mapę, dzięki której uratujemy niejedną swoją „ćmę” przed oparzeniem czy śmiercią. Nie pójdziemy z nowym pomysłem do sceptyka, który mówi nam zawsze, że „nie warto próbować”. Nie wypłaczemy się przed kimś, kto nam oznajmił i udowodnił, że miara jego zdolności empatycznych kończy się na dwóch centylach. Nie będziemy się uczyć odpuszczania przy kimś, kto nadaje swojemu życiu rytm wojskowej musztry. Unikniemy kolizji w internecie, gdy będziemy wiedzieć, że akurat z tymi konkretnymi osobami wrażliwa rozmowa nie jest możliwa.

I nie jest to egoizm. To opiekowanie się swoimi „talentami” w najlepszy możliwy sposób. I oszczędzanie energii na to, co dla nas ważne, bo zajmowanie się rozczarowaniem i bólem zawiedzionych potrzeb jest bardzo kosztowne.

A jak wygląda twoja mapa? Gdzie na niej są oazy bezpiecznych więzi?


COUPLE
Czytaj także:
Małżeństwo: jakich narzędzi potrzebujemy do dobrej komunikacji?


BUDOWANIE RELACJI
Czytaj także:
Jak nauczyć się budowania więzi z innymi?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags: