separateurCreated with Sketch.

Jej rączki były jak kciuki rodziców. Ważyła 364 gramy, dziś jest zdrową 5-latką

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ewa Rejman - 11.12.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Lekarze powiedzieli rodzicom Naomi, że dzieci o wadze poniżej 450 gramów nie maja szansy na przeżycie i radzili im, żeby nie robili sobie żadnych nadziei. Dziś dziewczynka „w sukni księżniczki czuje się tak samo wygodnie jak w spodenkach i pokrytym błotem podkoszulku, kiedy szuka robaków i jaszczurek”

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

W 23. tygodniu ciąży Angela i Michael Bakkerowie dowiedzieli się, że ich dziecko przestało rosnąć. Z powodu problemów z łożyskiem nie otrzymywało wystarczającej ilości składników odżywczych. Rodzice zaczęli szukać pomocy i konsultowali swój przypadek z różnymi lekarzami.

 

Przyjmą dziecko bez względu na wszystko

Usłyszeli jednak, że nie ma medycznej możliwości poradzenia sobie z nieprawidłowością w rozwoju ich córki i w tej sytuacji mają prawo dokonać aborcji. Powiedziano im też, że nie obowiązuje ich limit 24. tygodnia, gdyż z powodu stanu zdrowia dziecka mogą zdecydować się na takie rozwiązanie także na kolejnych etapach ciąży. „Jest niekompatybilna z życiem” – stwierdzili lekarze, dodając, że nawet gdyby jakimś cudem jednak przeżyła, z pewnością nie będzie mogła chodzić czy w inny sposób normalnie funkcjonować.

„Naomi akurat zaczęła kopać i pomyślałam, że tak wyraża swój głos. To było wszystko, co mogła powiedzieć” – wspomina jej mama. Nie zgodziła się na aborcję.

W tych trudnych dniach po usłyszeniu diagnozy Angela i Michael szukali ukojenia w modlitwie. Obiecali Bogu, że przyjmą swoje dziecko bez względu na wszystko.

 

Wcześniak, który zaskoczył wszystkich

W 25. tygodniu ciąży trzeba było przeprowadzić cesarskie cięcie. W trakcie porodu lekarz obiecał Angeli, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby ocalić dziecko. Te słowa pozwoliły jej zachować nadzieję.

Maleńka Naomi miała rączki o długości kciuków swojego taty. W pierwszych miesiącach swojego życia musiała przejść kilka operacji i zmagała się z chorobą płuc. Była tak drobna, że rodzice bali się trzymać ją na rękach, nawet wtedy, gdy lekarze wyrazili już na to zgodę.

Ze szpitala wyszli po 142 dniach i od tamtej pory Naomi nie przestaje zadziwiać lekarzy. Chodzi do przedszkola i choć nadal jest mniejsza od innych dzieci, nie przeszkadza jej to w konkurowaniu z nimi we wszystkich dziedzinach. Rodzice odbierają to jako cud.

„Uwielbia opowiadać historie, uczyć się czytać i pisać. Jest bardzo kreatywna. Kocha wyjazdy pod namiot, pływanie, zabawę na dworze i przekomarzanie się ze starszym bratem. W sukni księżniczki czuje się tak samo wygodnie jak w spodenkach i pokrytym błotem podkoszulku, kiedy szuka robaków i jaszczurek” – opowiadają.

 

Inne mamy zrezygnowały z aborcji

Chcąc dodać otuchy innym rodzinom w podobnej sytuacji, państwo Bakker zaangażowali się w pracę „Sieci Ambasadorów Cudów” działającej przy szpitalach dziecięcych. Dzielą się swoją historią, zbierają fundusze i każdego roku przygotowują prezenty dla mam czuwających przy swoich dzieciach na oddziale intensywnej terapii noworodków.

Do mamy Naomi zgłaszają się także kobiety, które planowały dokonać aborcji, ale zrezygnowały z niej, przekonując się o człowieczeństwie i sensie życia nawet tych dzieci, którym lekarze nie dają szans. Nie może zapewnić ich, że wszystko będzie dobrze, ale może towarzyszyć w drodze, którą mają przed sobą. To właśnie stara się robić.


WCZEŚNIAK
Czytaj także:
Mama wcześniaka: „Bez pomocy Opatrzności nie da się tego udźwignąć” [wywiad]


WCZEŚNIAK
Czytaj także:
Odetchnęłam dopiero, gdy była już w domu. O połogu mam wcześniaków

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.