Ten kapłan wykorzystuje swój długi pobyt w szpitalu, by jeszcze bardziej zbliżyć się do Boga.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Chociaż historie o odwadze, tragedii i heroizmie związane z pandemią COVID-19 zdominowały ostatnio naszą uwagę, przykłady odwagi i świętości w obliczu przeciwności losu pojawiają się również w innych kontekstach. Tak jest w przypadku ks. Marlona Mucio. To dobrze znany Brazylijczykom ksiądz. Przede wszystkim ze swojego charyzmatu, pracy ewangelizacyjnej, siły woli i miłości do kapłaństwa i Eucharystii.
Obecnie przebywa na oddziale intensywnej terapii (OIOM) z powodu powikłań rzadkiej choroby, z którą walczy od jakiegoś czasu. Choroba atakuje komórki nerwowe i powoduje takie objawy, jak duże zmęczenie fizyczne, osłabienie nóg, ciężki bezdech, nietolerancja na minimalny wysiłek fizyczny, poważne problemy z oddychaniem oraz duże trudności w wykonywaniu codziennych czynności. W rezultacie ks. Marlon potrzebuje ciągłej pomocy.
Ks. Marlon zawsze był bardzo aktywny w mediach społecznościowych, ale teraz to jego brat Paulo Gustavo aktualizuje swoje profile i informuje o stanie zdrowia ks. Marlona.
Ojciec Marlon i piszczące maszyny oddziału intensywnej terapii
W jednej ze swoich publikacji na Instagramie Paulo Gustavo mówi, że zapytał swojego brata, jak wytrzyma niekończące się piszczenie maszyn i monitorów OIOM-u. Odpowiedź księdza była głęboko poruszająca. Powiedział: „Sygnały oddziału intensywnej terapii są dla mnie jak dzwony katedralne: przypominają mi, że jestem biednym stworzeniem i pilnie potrzebuję się modlić”.
Brat księdza wyjaśnia, że ks. Marlon modli się za każdym razem, gdy słyszy sygnał. Ponieważ te odgłosy są stałe na oddziale intensywnej terapii, możemy wywnioskować, że cały czas się modli.
Ojciec Marlon albo odmawia słowa mszy św., Liturgię godzin i różaniec, albo modli się przez akty strzeliste. Coś zapiszczało? „Jezu, ufam Tobie!”, „Maryjo, idź przede mną!” „Jezu, cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twego”, „O Maryjo, poczęta bez grzechu, módl się za nami, którzy uciekamy się do Ciebie”, „Panie, poślij tu swoje anioły…”
Strategia leczenia
Z tego powodu ks. Marlon nie narzeka na dźwięki maszyn. Przeciwnie; dla niego hałas wyzwala proces gojenia. „[To] plan ocalenia mojej duszy, podczas gdy tutaj, w szpitalu, próbują ocalić moje ciało… Jestem bardzo zajęty, co pomaga mi w leczeniu”.
Czytając to, trudno nie myśleć o metodzie św. Teresy na radzenie sobie z codziennymi problemami. Pisząc o tym, jak jedna z jej sióstr zakonnych nieustannie hałasowała swoim różańcem w kaplicy, święta karmelitanka pisała:
Po jakimś czasie próbowałam to znieść w pokoju i radości, przynajmniej głęboko w duszy, i starałam się czerpać prawdziwą przyjemność z nieprzyjemnego małego hałasu. Zamiast starać się tego nie słyszeć, co było niemożliwe, usiadłam do słuchania, jakby to była jakaś rozkoszna muzyka, a moja medytacja – która nie była „modlitwą wyciszenia” – była ofiarowaniem tej muzyki Panu .
Chociaż nie jest to dokładnie to samo podejście, ma tego samego ducha przekształcania tego, co może być irytacją, w ofiarę, okazję do modlitwy i połączenia z Bogiem.
Msze na OIOM-ie
Nawet na oddziale intensywnej terapii ks. Marlon nigdy nie przestał odprawiać mszy św. Prosił, aby go nie intubowano, by mógł kontynuować ten święty obowiązek. W rzeczywistości odprawia mszę św. codziennie przez 20 lat (w tym przez ostatnie siedem miesięcy w łóżku).
Na zdjęciu udostępnionym na Instagramie 20 listopada 2020 r. przez brata księdza księdza można zobaczyć Marlona odprawiającego mszę w szpitalnym łóżku i podłączonego do maski tlenowej. „Mój brat, ojciec Marlon, robi to, co kocha najbardziej w tym życiu: odprawia mszę św.” – napisał w poście Paulo Gustavo.
Zgodnie z postem ksiądz nadal modli się za wszystkich i prosi również o nasze modlitwy.
Czytaj także:
5 rzeczy, których lepiej nie robić, gdy jesteś wściekła
Czytaj także:
Bóg się rodzi, moc truchleje. Nie ma, mamo, nie ma ciebie…