separateurCreated with Sketch.

Moment, w którym Chrystus cierpiał najbardziej. Chiara Lubich i Jezus Opuszczony

CHIARA LUBICH
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Adam Poleski - 10.01.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Tu nie chodzi o celebrowanie cierpienia, ale o miłość. Zadaniem człowieka jest unikanie cierpienia, słuchanie własnego ciała i zaleceń lekarzy. Gdy jednak uniknięcie cierpienia jest niewykonalne, ta sytuacja może stać się okazją do niezwykłego spotkania z Oblubieńcem.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Opuszczenie i odrzucenie nie należą do marzeń człowieka. Być może wzdrygamy się na sam dźwięk tych słów, za wszelką cenę chcąc uniknąć tego stanu. Sława, szacunek, poważanie, wysoka pozycja – o, tak! To warto wziąć dla siebie… Ale opuszczenie?

Jedność z Jezusem

Wszystko zaczęło się w domu Dori Zamboni, jednej z pierwszych fokolarin. Była wojenna zawierucha, środek XX wieku. Jednym słowem – nieciekawy czas we Włoszech. W dodatku Dori miała zakażenie twarzy, była cała w ranach.

Pewnego dnia przyszedł do niej z Komunią do domu jeden z braci kapucynów. Po Komunii zapytał Chiarę Lubich, założycielkę Focolare, o to, kiedy jej zdaniem Jezus cierpiał najbardziej podczas swojej męki. Chiara odpowiedziała, że dotąd słyszała o największym cierpieniu Jezusa w Ogrodzie Oliwnym.

Kapucyn jednak odpowiedział: „A ja sądzę, że na krzyżu, kiedy wołał: «Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?»". Gdy zakonnik wyszedł, Chiara Lubich powiedziała: "Jeśli największym cierpieniem dla Jezusa było opuszczenie Go przez Ojca, to my wybieramy Go takiego jako ideał i idziemy za Nim".

W tym momencie Dori z twarzą pokrytą ranami odkryła radość jedności z Jezusem – z tym Jezusem, którego udręczona twarz woła do Ojca.

Jezus Opuszczony

W ideale Jezusa Opuszczonego nie chodzi o celebrowanie cierpienia, ale o miłość. Zadaniem człowieka jest unikanie cierpienia, słuchanie własnego ciała i zaleceń lekarzy. Gdy jednak uniknięcie cierpienia jest niewykonalne, ta sytuacja może stać się spotkaniem z Oblubieńcem.

Gdy św. Teresa z Lisieux miała pierwszy krwotok, powiedziała: „Przyszedł Oblubieniec”. Jeśli w cierpieniu spotykamy Jezusa Opuszczonego jako Oblubieńca, jak przyjąć takiego Gościa?

Język włoski wyraża to w pięknym zwrocie: sempre, subito, con gioiazawsze, natychmiast, z radością. W ten sposób cierpienie traci swoje ostrze oddzielania człowieka od innych, od siebie i od Boga. Zamiast zagubienia, pretensji do innych i żalu do siebie samego, cierpienie otwiera na spotkanie z Jezusem Opuszczonym. Takie odkrycie obecności Jezusa może dokonać się w każdej trudnej sytuacji, w każdym smutku, lęku czy bólu fizycznym.

Chiara Lubich pisze: „Jezus Opuszczony jest naszym stylem miłości”. Opuszczenie, którego doświadczał Jezus, jest momentem największej miłości. Bóg zostawia wówczas wszystko, aby być blisko człowieka.

Takiego Jezusa wybrała jako swojego Oblubieńca bł. Chiara Luce Badano, młoda dziewczyna z Ruchu Focolare. Pomimo wielkiego cierpienia zadziwiała wszystkich ogromną radością. Powtarzała: „Jezu, jeśli Ty tego chcesz, ja także tego pragnę”.

Miłość

Tak wielu ludzi każdego dnia doświadcza zupełnej samotności, rozpaczy, odrzucenia, pogardy i przemocy. Można przyjść z zewnątrz i w pełnym komforcie własnego bezpieczeństwa pocieszyć i wesprzeć. Bóg jednak wybrał inną drogę.

Jego miłość jest szalona, nieskończona, bezgraniczna, a jednocześnie niezwykle czuła i delikatna. Dlatego Jezus nie wspiera człowieka z zewnątrz, ale decyduje się na przyjście i stanięcie dokładnie w miejscu, w którym człowiek jest pełen bezradności i bólu.

Nie czeka, aż człowiek przyjdzie, ale sam przychodzi. Jego bezgraniczna miłość mówi: "Chcę być tam, gdzie Ty jesteś". Jezus Opuszczony to Jezus, który sam doświadcza samotności, odrzucenia, pogardy i przemocy.

Miłość Boga nie celebruje cierpienia, lecz jest miłością, którą znamy z Pieśni nad Pieśniami. Bóg zakochał się w człowieku, a ponieważ Jego miłość jest dosłowna, a nie metaforyczna, z miłości wszedł w sam środek samotności, smutku, lęku i rozpaczy człowieka.

"Nawet nie wiesz, jakie mamy szczęście, ty i ja"

Ideał bliskości z Jezusem Opuszczonym jest odpowiedzią człowieka na bezgraniczną miłość Boga. W cierpieniu łatwo się izolować, tymczasem Chiara Lubich odkryła cierpienie jako moment intymnej bliskości z ukochanym Oblubieńcem.

Trudne doświadczenie ogołaca nas ze wszystkiego, co nie jest Bogiem. W pozostałe puste miejsce zamiast rozpaczy wchodzi Jezus. Chiara Lubich pisze o Jezusie Opuszczonym:

„Wiesz, że wszystko nam podarował? Cóż więcej mógł dać nam Bóg, który z miłości wydaje się zapominać, że jest Bogiem? (…) Nawet nie wiesz, jakie mamy szczęście, ty i ja, że możemy iść za tą Miłością Opuszczoną!”.

Bliskość z Jezusem Opuszczonym inspiruje człowieka, aby nie przestał kochać nawet w chwili największego cierpienia. Taka miłość zmienia świat. „Jezus nawrócił świat słowem, przykładem, nauczaniem, ale przemienił go przez próbę swojej miłości: krzyż. Odkryło się w Nim, w Jego nieskończonym cierpieniu, Jego miłość rozpostartą jak na dłoni”.

Wcielenie: reakcja na grzech czy odwieczny plan?

Relacja z Jezusem Opuszczonym jest często trudna. Jednym z powodów może być to, że Męka Jezusa może wywoływać w nas cień poczucia winy. Być może wielu z nas słyszało podczas katechezy: „Twoje grzechy przybiły do krzyża Pana Jezusa”.

Takie stwierdzenia, chociaż nośne i oddziałujące, mogą wywoływać w nas poczucie winy, często bardzo skrywane w sercu. Wiele z tych uczuć odsłania się, gdy patrzymy na krzyż. Czy widzę wówczas miłość czy własną winę?

Rzeczywiście do X wieku w chrześcijaństwie dominował pogląd, że Wcielenie było reakcją Boga na grzech pierworodny. W wielkanocnych pieśniach śpiewamy o felix culpa – „szczęśliwej winie” pierwszych rodziców, która sprawiła, że Jezus przyszedł na świat.

Tę sytuację zmienili jednak franciszkanie, a najbardziej jeden z nich – bł. Jan Duns Szkot. Według niego Wcielenie było odwiecznym planem Boga i zamysłem Jego miłości. Słowo miało stać się ciałem, niezależnie od tego, czy Adam i Ewa zgrzeszyliby czy nie.

Nieprawdopodobne jest, aby największe dobro, jakie się wydarzyło, czyli Wcielenie, było uzależnione od ludzkiego upadku – dowodził ów franciszkanin. Wcielenie jest bowiem bezinteresownym darem miłości Boga.

W tym kontekście Jezus Opuszczony, obnażony i umęczony jest „Miłością, która nie jest kochana”. Gdy odkrył to św. Franciszek, chodził po uliczkach włoskich miasteczek i wołał: „Miłość nie jest kochana!”.

Wielu z nas nosi w sobie taką miłość, która nie została pokochana. W tych miejscach, które chcielibyśmy odciąć, zapomnieć i wyrzucić z naszego życia, mieszka On – Jezus Opuszczony.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.