separateurCreated with Sketch.

Polski misjonarz dał schronienie 2,5 tys. uciekinierów. „Sam się boję”

POLSKI MISJONARZ POMAGA UCIEKINIEROM
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 15.01.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Od kilku dni w Bouar w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA) trwają walki pomiędzy rebeliantami a armią rządową FACA. 2,5 tys. ludzi ze strachu uciekło z miasta i schroniło się za murami seminarium św. Wawrzyńca oraz szkoły muzycznej prowadzonej przez polskiego misjonarza br. Benedykta Pączka. Azylanci drżą o swoje życie.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Po wyborach prezydenckich, które odbyły się 27 grudnia 2020 roku, grupy rebelianckie prowadzą walki z siłami rządowymi wspieranymi przez oddziały ONZ. Wybory nie odbyły się w wielu regionach albo były mocno utrudnione, ponieważ obszary te były kontrolowane przez grupy zbrojne. Obecnie rebelianci przy wsparciu największej organizacji Anti-Balaka próbują zdestabilizować kraj. Siły rządowe i ONZ chcą uwolnić kraj spod wpływu działań licznych grup kontrolujących poszczególne tereny.

 

Wojna domowa w RŚA i dzieci z karabinami

Jak poinformował portal www.kapucyni.pl, w trakcie wyborów władze miały dopuścić się licznych nieprawidłowości. W efekcie w kraju trwają walki będące elementem trwającej od 2013 roku wojny domowej.

To właśnie w tym samym roku do Republiki Środkowoafrykańskiej (RŚA) przyjechał brat Benedykt Pączka. Wówczas w bratobójczych starciach uczestniczyły także dzieci-żołnierze. Polski misjonarz, który jest człowiekiem obdarzonym talentem muzycznym, postanowił wychować nowe pokolenie. Takie, które będzie wolało w swoich dłoniach trzymać trąbkę lub gitarę zamiast broni palnej. Wiele dzieci ma poważne traumy – żyją w ciągłym lęku lub tęsknią do członków rodziny, którzy jako uchodźcy wyjechali za granicę.

Ta idea stała się fundamentem do budowy pierwszej w tym kraju szkoły muzycznej – African Music School. Placówka powstaje dzięki wpłatom darczyńców – głównie tym z Polski. O ambitnym przedsięwzięciu polskiego kapucyna pisaliśmy już TUTAJ. W tej chwili uczy się w niej 100 małych muzyków.

 

African Music School azylem dla 2,5 tysiąca ludzi

Starcia z bronią w ręku i bardzo napięta sytuacja w kraju sprawiła, że budynek African Music School tymczasowo zmienił swoje przeznaczenie i stał się azylem dla miejscowych. Sytuacja wyglądała podobnie w latach 2013-2019. Dziś ludności przybywa w tempie zastraszającym – przed weekendem było to 200-300 osób, obecnie 2,5 tysiąca ludzi. Walki trwają w odległości 600 metrów od miejsca, gdzie przebywa ludność.

Zatrzymany przez rebeliantów został także i brat Benedykt. Doszło do tego w ubiegły czwartek. Na szczęście polski misjonarz został uwolniony.

Kiedy go zwolnili, zaczął słyszeć pierwsze strzały. Zdążył tylko wbiec na teren placu budowy, gdzie powstaje szkoła muzyczna. Na terenie szkoły spotkał matkę z małymi dziećmi. Wszyscy inni zdążyli uciec. Wraz ze spotkaną rodziną ukryli się w rowie na placu budowy – relacjonował w rozmowie z Onetem Marcin Choiński, dyrektor zarządzający Fundacją AKEDA, która prowadzi projekt African Music School.

 

Potrzebne jedzenie, koce i środki sanitarne

Choć zdarzyły się dni, kiedy w Bouar, gdzie posługują kapucyńscy misjonarze z Polski, było spokojniej, to podawane są informacje, że rebelianci przegrupowują się i szykują do kolejnego ataku na żołnierzy rządowych.

Jak informuje brat Benedykt Pączka OFMCap, 2,5 tysiąca ludzi ze strachu uciekło z miasta i schroniło się za murami kapucyńskiego seminarium św. Wawrzyńca. Dzisiaj również w Bangi (stolicy RŚA) rozpoczęły się starcia. Brat Andrzej Barszcz OFMCap, który posługuje w przyległym do stolicy Bimbo, donosi o słyszanych wystrzałach. Podobno rebelianci otoczyli w głównych miejscach wjazdy do miasta – relacjonują zakonnicy.

Kapucyn przyznał, że doskonale rozumie tych, którzy uciekli przed walkami.

Gdybym znalazł się w ich położeniu, też zwiałbym do klasztoru – stwierdził polski misjonarz w rozmowie z Newsweek Polska. Słyszę odgłosy wystrzałów broni maszynowej i granatniki, sam się boję  dodał.

W seminarium schronienie znalazły głównie rodziny z dziećmi.

Staramy się im zapewnić bezpieczeństwo, nocleg oraz wodę i wyżywienie w miarę możliwości. Prowadzona przez nas zbiórka na budowę szkoły muzycznej na ten moment zmieniła swój cel i stała się kwestą na jedzenie, koce czy środki sanitarne, które są przekazywane azylantom – opisuje br. Pączka.

Jak poinformował Michał Choiński, szkoła muzyczna funkcjonuje dalej mimo trudnych warunków. Misjonarze i nauczyciele dalej próbują prowadzić zajęcia, by redukować stres wywołany walkami. Nie są to jednak regularne lekcje, jakie uczniowie znali dotychczas.

 

Fundacja AKEDA apeluje o pomoc

Apelujemy o pomoc dla ludności Republiki Środkowoafrykańskiej! W tej chwili fundacja AKEDA wstrzymała zbiórkę środków na budowę szkoły, aby gromadzić środki pomocowe dla ludności koczującej na terenie klasztoru.

Br. Benedykt Pączka, Dyrektor African Music School, wymienia: potrzebne są pieniądze na zakup żywności, środków sanitarnych czy nawet koców.

Bracia misjonarze gorąco proszą też o modlitwę w intencji pokoju w tym kraju, o bezpieczeństwo dla jego mieszkańców i za nich samych.

Każdy, kto chciałby przekazać pomoc finansową na rzecz osób chroniących się na kapucyńskiej misji, może to uczynić poprzez konto fundacji AKEDA o nr 73 1090 1782 0000 0001 4712 3186, wpisując jako tytuł przelewu: „POMOC AZYLANTOM”.

Źródło: Onet, KAI, AKEDA, Newsweek


AFRICAN MUSIC SCHOOL
Czytaj także:
Brat Benek i jego szkoła muzyczna w Afryce. Dzieci śpiewają tu “Abba, Ojcze”