separateurCreated with Sketch.

Dlaczego Wielki Post rozpoczynamy akurat w środę? I dlaczego siedemdziesiątnica została zniesiona?

WIELKI POST
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Sebastian Duda - 17.02.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Jeżeli stwierdzano, iż ktoś jadł w siedemdziesiątnicy mięso, karano go surowo przez wyłamanie zębów”… Oto historia kształtowania się Wielkiego Postu i Środy Popielcowej.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Post przed Wielkanocą

Środa Popielcowa to dla katolików początek Wielkiego Postu – okresu przygotowania do Świętego Triduum Paschalnego i najważniejszego w chrześcijaństwie święta: Wielkiej Nocy, czyli pamiątki Zmartwychwstania Chrystusa. Takiego szczególnego, trwającego 40 dni pokutnego czasu nie obchodzono jednak na pewno od początku istnienia Kościoła.

Mimo to wiadomo, że już w II w. przed celebracją wielkanocnego misterium w wielu gminach chrześcijańskich rozsianych po całym Cesarstwie Rzymskim obowiązywał post. Tak twierdził zabity w 202 r. męczennik – św. Ireneusz w Lyonu, który w liście do papieża Wiktora I zanotował, że niektórzy myślą, iż powinni pościć jeden dzień przed Wielkanocą. Inni natomiast, że przez dwa.

Byli jednak też tacy, co uważali, że pościć należało tylko przez równo czterdzieści godzin przed rozpoczęciem wielkanocnych obrzędów. Ireneusz nadmieniał przy tym, że owo zróżnicowanie dotyczące długości postu nie powstało w jego czasach, ale istniało już w „epoce przodków”, tzn. najpewniej jeszcze za życia apostołów.

Jeszcze w III w. chrześcijanie za okres obowiązkowego dla nich postu przedwielkanocnego uznawali właściwie tylko Wielki Tydzień lub tylko kilka jego dni.

Dlaczego post rozpoczynamy w środę?

Dopiero w czwartym stuleciu, gdy chrześcijaństwo zrównano w Cesarstwie w prawach z innymi religiami, sytuacja uległa zmianie. Św. Atanazy (zm. w 373 r.) zachęcał do odprawiania 40 postnych dni (łac. quadragesima) przed Wielkim Tygodniem.

Wedle św. Cyryla Jerozolimskiego (zm. w 386 r.) miał to być w szczególności czas refleksji, modlitwy i pokuty dla katechumenów, tj. osób przygotowujących się do przyjęcia chrztu w Wigilię Paschalną.

Jednak obchody Środy Popielcowej wprowadzono w Rzymie najpewniej na przełomie VI i VII w., za pontyfikatu św. Grzegorza Wielkiego (zm. w 604 r.). Ów znamienity następca św. Piotra nakazał, by czas pokutnego przygotowania do misterium paschalnego rozpoczynał się w Wiecznym Mieście dokładnie siedem tygodni przed Wielkanocą.

Grzegorz surowo zastrzegał przy tym, że nie wolno pościć w tym okresie w niedziele, bo każda niedziela to dzień pamiątki Zmartwychwstania Pana. Papież chciał jednak, by przedwielkanocny post trwał dokładnie dni czterdzieści bez wspomnianych, przypadających na ten czas niedziel. Stąd od końca VI w. na początek Wielkiego Postu w Rzymie wyznaczono środę.

Wygnani do przedsionka

Co najmniej od VIII w. tego dnia w rzymskich kościołach odprawiano szczególny rytuał. Ci, którzy odprawiali publiczną pokutę (za grzechy apostazji, umyślnego zabójstwa bądź cudzołóstwa), stawiali się wtedy przed ołtarzem w jednej ze świątyń Wiecznego Miasta.

Papież (lub jego wysłannik) wraz z prezbiterami po wspólnej modlitwie sypał na głowy pokutników popiół. Głośno wymawiał też słowa będące parafrazą z biblijnej Księgi Rodzaju: „Pamiętaj człowiecze, że jesteś prochem i w proch się obrócisz; czyń pokutę, abyś uzyskał życie wieczne” (por. Rdz 3,19).

Następnie skrapiano wodą święconą posypanych popiołem oraz ich siermiężne pokutne szaty, w których obowiązani byli chodzić przez cały Wielki Post. Po takim pokropieniu pokutników wzywano, by padali twarzami na ziemię i trwali leżąc krzyżem na modlitwie.

Biskup, kapłani i lud zgromadzony w kościele intonowali wtedy śpiew Litanii do Wszystkich Świętych. Na koniec nakazywano pokutnikom rytualnie wyjść sprzed ołtarza do kościelnego przedsionka. Widziano w tym akcie podobieństwo do wygnania pierwszych rodziców – Adama i Ewy z raju.

Posypanie głów popiołem

W X wieku do publicznie pokutujących za grzechy uważane za najcięższe zaczęli dołączać również inni wierni gromadzący się w rzymskich kościołach, którzy uważali się za podobnych do największych zbrodniarzy grzeszników. Chcieli na oczach gawiedzi pokutować za swoje przewiny (wtedy też popiół zaczęto w niektórych kościołach „święcić”, skrapiając go wodą święconą).

Najpewniej w latach 90. XI w. papież Urban II postanowił zinstytucjonalizować tę praktykę w całym zachodnim Kościele. Odtąd w środę rozpoczynającą Wielki Post posypywano głowy popiołem wszystkim wiernym zgromadzonym w świątyniach całego łacińskiego chrześcijaństwa. Z tego powodu dzień ów zaczęto nazywać Środą Popielcową (w Polsce od średniowiecza przyjęły się też nazwy: Wstępna Środa i Popielec).

Zwyczaj posypywania głów popiołem chrześcijanie przejęli najpewniej od Żydów. Chrześcijańscy teologowie dostrzegli w nim mocny symbol ludzkiej grzeszności oraz znikomości, bólu i przemijania potomstwa Adama i Ewy.

Za pontyfikatu wspomnianego Urbana II w praktyce liturgicznej ustalono, że popiół miał pochodzić ze spalonych palm, których w poprzedzającym roku używano w procesji podczas ostatniej niedzieli Wielkiego Postu, zwanej Palmową. W ten sposób widziano w tym popiele pamiątkę śmierci Chrystusa (z tego powodu Niedziela Palmowa po dziś dzień w zachodnim Kościele nazywana jest Niedzielą Męki Pańskiej).

Asceza

Do samej praktyki pokutnego postu od końca starożytności przywiązywano w chrześcijaństwie coraz większe znaczenie. Niestety zaczęło dochodzić również do ascetycznych ekscesów. W całej zachodniej Europie oraz w Bizancjum powszechnie opowiadano na ten temat opowieści, których bohaterowie budzili powszechny podziw wśród wyznawców Chrystusa.

Oto np. bł. Jan z Lykopolis twierdził, że „nie powinno napełniać się żołądka tym, co jest pod ręką – bowiem ten, kto jest nasycony, cierpi na zachcianki, jak ci, którzy żyją w luksusie”. Z kolei mnich Eliasz, który postanowił zamieszkać na skalistej pustyni w Egipcie, „nigdy nie schodząc do miejsc zamieszkałych, w starości jadł trzy uncje chleba wieczorem i trzy oliwki. W młodości żył, jedząc jedynie raz na tydzień”.

Inny mnich o imieniu Pityrion (zresztą znany wśród egipskich chrześcijan egzorcysta) uważał, że demon łatwiej wkrada się do dusz obżartuchów. Mówiono o nim, że „jadł tylko dwa razy w tygodniu, w dzień Pański i piątego dnia [tj. w czwartek], pożywiając się odrobiną zupy z mąki pszennej”.

Jeszcze dalej posunął się w ascezie pewien mnich o imieniu Jan, który „stał przez trzy lata pod pewną skałą i modlił się. Nigdy nie siadał ani nie kładł się spać. Spał tylko tyle, ile udało mu się na stojąco. W niedzielę przyjmował Komunię, którą przynosił mu kapłan, poza tym nic nie jadł”.

Siedemdziesiątnica

Podziw, jakim darzono takich pokutników, spowodował, że w niektórych lokalnych kościołach czterdziestodniowy okres pokutny znacznie wydłużano. Tak działo się również w Polsce i to już niedługo po przyjęciu chrztu przez Mieszka I. Wiemy z historycznych źródeł, że Piastowie za obchodzenie chrześcijańskich zakazów i nakazów karali niezwykle surowo.

Dotyczyło to również łamania przepisów dotyczących spożywania i niespożywania pewnych pokarmów w Wielkim Poście. Żyjący na przełomie X i XI w. kronikarz Thietmar z Merseburga zapisał, że w państwie Bolesława Chrobrego „panuje dużo różnych zwyczajów, a choć są one straszne, to jednak niekiedy zasługują na pochwałę. Lud jego bowiem wymaga pilnowania na podobieństwo bydła i bata na podobieństwo upartego osła. Również nie da rządzić sobą w interesie władcy, jeżeli ten nie stosuje kar surowych. […] Jeżeli stwierdzano, iż ktoś jadł w siedemdziesiątnicy mięso, karano go surowo przez wyłamanie zębów. Prawo Boże bowiem, świeżo w tym kraju wprowadzone, większej nabiera mocy przez taki przymus, niż przez post ustanowiony przez biskupów”.

Wspomniana w powyższym tekście siedemdziesiątnica to znany i nam Wielki Post. Określenie to sugeruje jednak, że ów okres liturgiczny na początku XI w. w Polsce trwał dni siedemdziesiąt, a nie – jak obecnie – czterdzieści. Dlaczego akurat okres pokutny miał trwać aż dziesięć tygodni?

Niektórzy historycy argumentują, że liczba siedemdziesięciu dni w tym przypadku mogła odnosić się do siedemdziesięciu lat niewoli babilońskiej Żydów, który nastąpił po zburzeniu Pierwszej Świątyni w Jerozolimie przez Nabuchodonozora w 587/86 r. przed Chr.

Surowe nakazy postne

Jakkolwiek było, w siedemdziesiątnicy na trzy tygodnie przed Środą Popielcową (zwano je w Polsce przedpościem) władze kościelne w regionach, gdzie ów wydłużony czas przedwielkanocnej pokuty obowiązywał, nakazywały wprowadzanie charakterystycznych zmian liturgicznych.

Księża mieli zakładać do mszy szaty koloru fioletowego. Podczas eucharystii nie śpiewano hymnu „Gloria in excelsis Deo” („Chwała na wysokości Bogu”), a także pochodzącego z hebrajskiego wezwania „Alleluja”. Nie wolno też było w świątyniach grać wówczas na żadnych instrumentach.

Szczególnie dotkliwe były jednak dla wiernych surowe przepisy dotyczące spożywania pokarmów i liczby posiłków. Niektórzy teologowie upierali się, że w czasie całej siedemdziesiątnicy dozwolony był tylko jeden posiłek w ciągu dnia. Natomiast już w kolejnych tygodniach przedpościa (którego niedziele nazywano w Polsce od końca średniowiecza odpowiednio Starozapustną, Mięsopustną i Zapustną) obowiązywał wiernych zakaz spożywania mięsa, ryb, jaj i nabiału (czy też wszystkich tzw. „produktów odzwierzęcych”).

Bardzo na tę surową ascezę narzekano. Dlatego ów przedpostny Wielki Post zniósł w 1254 r. papież Innocenty IV. Jednak tradycja obchodzenia „siedemdziesiątnicy” w liturgii oficjalnie przetrwała w Kościele katolickim aż do Soboru Watykańskiego II.

Dziś mało kto już o niej pamięta. A post ścisły obowiązuje katolików obecnie tylko w Środę Popielcową i Wielki Piątek.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.