Przyznam, że ja też miałam moment zwątpienia. Czy naprawdę jest sens takiej „wiercącej modlitwy”? Dwa dni później jednak usłyszałam, jak dzieci rozmawiały o drodze krzyżowej i jedno z nich powiedziało: „ja się wtedy po cichu modliłem, aby…”. Ono się po cichu modliło!
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jak wprowadzić dziecko w nabożeństwo drogi krzyżowej? Jak zorganizować domową drogę krzyżową? Czy droga krzyżowa z wiercącymi się dziećmi w ogóle ma sens?
Rysunkowa droga krzyżowa
Zaczęliśmy od narysowania poszczególnych stacji. To miały być symboliczne stacje, więc tu nie estetyka jest najważniejsza.
Tu mała adnotacja: dzieciom się szybko znudzi robienie czternastu karteczek. Im się przestaje chcieć rysować lub kolorować (to mogą być drukowane rysunki), rodziców już zaczyna to przygotowywanie wkurzać (tak było!). Dlatego w tym roku zrobimy jeden, dwa, trzy wybrane obrazki na pierwsze nabożeństwo domowe. Trzy na kolejne i tak przez Wielki Post na pewno stworzymy całą rysunkową drogę krzyżową.
Czytaj także:
Droga krzyżowa dla dzieci. Krótkie rozważania dla najmłodszych (i zabieganych)
Na ten czas na miejsce brakujących rysunków powiesimy po prostu rzymską liczbę oznaczającą konkretną stację. Można też codziennie (błogosławieni wytrwali) w Wielkim Poście przygotowywać jedną stację. Krótko o niej porozmawiać, przeczytać określone dla danej stacji fragmenty z Pisma Świętego.
To przeżywanie drogi krzyżowej nie musi ograniczać się tylko do samych piątków. Codzienne można zatrzymać się przy jednej stacji. Mamy nie tyle wejść w określoną formę, ale pokazać dzieciom, czym droga krzyżowa jest.
Rozwieszenie stacji i zmiana ubrania
Idziemy dalej. Już samo rozwieszanie obrazkowych stacji w domu było podniosłym wydarzeniem. Dodatkowo sporo się dzieje edukacyjnie. Można poćwiczyć zapis rzymskich liczb, planowanie (np. jak rozwiesić czternaście stacji w określonym mieszkaniu?).
Kiedy mieszkanie było już gotowe, nasze dzieci przebrały się – zmieniły ubranie ze sportowego na „kościołowe” i chłopcy założyli komże – ot, marzenie dzieci.
Dziecięce dramy
Nie będę ukrywać – zastanawiałam się, czy dzieci wytrzymają te 14 stacji, więc daliśmy im dodatkowe zadanie: trzymanie świecy i krzyża.
Tu dodam: nie obyło się bez dziecięcych dram pt. „wosk mi kapie”, „świeca zgasła”, „już nie chcę trzymać tej świecy”. Tak z dziećmi będzie, trzeba się na to nastawić i dzieciom na to pozwolić. One nawet w tych małych dramach się modlą i chłoną nabożeństwo.
Dla nich ważne jest też przede wszystkim twoje nastawienie i twoje podejście. Obserwują to dokładnie. W dodatku – przyznajmy się sami przed sobą – my takie swoje dramy też mamy, ale w głowie.
Czytaj także:
Mama, tata i dzieci klękają razem do modlitwy… i co dalej?
Wiercipięty też się modlą
Pokutuje w nas, katolickich rodzicach, przeświadczenie, że dzieci powinny stać prosto, „bo to tak ważne nabożeństwo”. Może dlatego, że widzimy w wyobraźni obrazki z modlitewników dla dzieci, gdzie takie maluchy z nabożną miną nieruchomo wpatrują się w krzyż?
Zdjęcie czy obrazek to tylko ułamek sekundy. Tobie także w czasie domowego nabożeństwa uda się taki moment znaleźć u swoich dzieci. Te maluchy z obrazków też się pewnie wierciły. Moje się wiercą – to na pewno. Niech cię to nie zniechęca.
Przyznam się jednak, że był już u mnie moment zwątpienia – czy to ma sens? Czy naprawdę jest sens takiej „wiercącej modlitwy”? Dwa dni później jednak usłyszałam, jak dzieci rozmawiały o drodze krzyżowej i jedno z nich powiedziało: „ja się wtedy po cichu modliłem, aby…”.
Ono się po cichu modliło! Bez mojej kontroli, bez mojego wyobrażenia i planu. Po prostu modliło się tak, jak umiało, chciało i potrzebowało. Mogę jako rodzic dać możliwość do skupienia i choć krótkiej, szeptanej modlitwy. I tyle – więcej nie trzeba.
Jak przebiega droga krzyżowa w domu
Kiedy już wszystko mamy gotowe (nie ukrywajmy: obrazki można też kupić, można pokazywać te z książeczki od nabożeństw, więc samo przygotowywanie lub ich brak niech nikogo nie zraża), zaczynamy znakiem krzyża i krótką modlitwą.
Mówimy za kogo ofiarowujemy to nabożeństwo, można podać swoje intencje. Co ważne: krótko i prosto. Nie trzeba komplikować i tworzyć wzniosłych peanów – to ma być język zrozumiały dla dzieci.
Nabożeństwo ma pewien schemat. Osoba prowadząca (u nas to był mój mąż): Stacja I – Jezus na śmierć skazany. „Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie”. (Tu wszyscy klękamy i wszyscy odpowiadają) „Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył”.
I tych słów warto nauczyć dzieci wcześniej lub powiedzieć im, że to odpowiadamy razem. Jeśli dziecko umie czytać, można dać karteczkę z tym tekstem lub modlitewnik. Pomoże im to już w uczestniczeniu, dziecko poczuje się pewniej.
Czytaj także:
Młodzi, którzy „szturmem” zdobyli niebo. Droga krzyżowa dla dzieci i młodzieży
Gotowe rozważania czy spontan?
Kiedy jest to droga krzyżowa z małymi dziećmi, porzućmy ambicje długich rozważań. Wystarczy, jak powiemy dwa zdania tłumaczące, co tak naprawdę tu się dzieje i dlaczego. Dotyczy to szczególnie domowych nabożeństw, które robimy pierwszy raz.
Nieco mniej formy, więcej pokazania, jak modlić się danymi słowami. Wytłumaczyć, że w czasie ciszy, jaka nastąpi po zdaniach, które wypowie mama czy tata, można coś Panu Jezusowi od siebie powiedzieć. Mniej gadulstwa, więcej modlitwy – tego dzieciom mówić nie trzeba, ale nam rodzicom już warto o tym przypominać 🙂
Czy korzystać z gotowych rozważań? Jeśli to ci pomoże, proszę bardzo. Zerknij w nie jednak wcześniej. Oceń, czy są zrozumiałe dla dziecka. Może warto nawet wcześniej te rozważania przeczytać i wytłumaczyć, a potem tymi słowami się modlić już w czasie nabożeństwa?
Mam nadzieję, że już to widać, że to ty tutaj dobierasz tempo i sposób – tak aby jak najlepiej pokazać swojemu dziecku istotę nabożeństwa – skupienie na Jezusie i Jego miłości do człowieka.