separateurCreated with Sketch.

Bicie się w piersi podczas „Baranku Boży”: Potrzebne czy nie? I skąd wziął się ten gest?

MODLITWA W KOŚCIELE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W trakcie mszy, podczas śpiewu „Baranku Boży” niektórzy biją się w piersi. Po co? Dlaczego? Skąd wziął się taki zwyczaj i czy należy go praktykować?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„Bicie baranka”

Jedna z licznych anegdot o liturgicznych obyczajach Ludu Bożego opowiada o tym, jak to pewna młodsza niewiasta została zaskoczona w kościele na mszy przez niepozorną babinkę, koło której stała, takim oto dictum: „Teraz odsuń się, pani, bo będę biła baranka”.

Owo polecenie okazało się całkiem uzasadnione. Jego autorka w tym samym momencie wzięła szeroki zamach i uderzyła się z impetem w pierś, aż po świątyni poszło echo. Czynność tę powtórzyła natychmiast jeszcze dwakroć. I to z takim zapamiętaniem, że i dorosły chłop, dosięgnięty w tym momencie nawet nieumyślnie prawicą pobożnej babiny, mógłby na nogach nie ustać.

Powyższa anegdota opowiada oczywiście o geście, który możemy i dziś jeszcze zaobserwować u niektórych uczestników mszy. A mianowicie o trzykrotnym biciu się w piersi podczas śpiewu lub recytacji „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata…” na chwilę przed Komunią. Stąd i potoczne (lub wręcz ludowe) określenie: „bić baranka”. Skąd jednak wziął się ten gest?

Gest biblijny

Bicie (uderzanie) się jednym z podstawowych gestów pokutnych jest oczywiście bicie się w pierś. Znamy ten gest już z Biblii, gdzie na przykład celnik z Jezusowej przypowieści o faryzeuszu i celniku „stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” (Łk 18,13).

Bicie się w pierś jako gest pokutny wyraża nie tyle chęć wymierzenia sobie samemu kary, co raczej pragnienie skruszenia swojego serca. Nawiązuje w ten sposób do biblijnej idei serca „zatwardziałego”, czy wręcz „skamieniałego” z powodu grzechu. I potrzebującego w związku z tym nawrócenia, które w pierwszym rzędzie polegać musi na przywróceniu temuż sercu właściwej „konsystencji”.

Gest ten jest tak naprawdę wołaniem do Boga, aby to On swoją mocą skruszył, a następnie przemienił, uzdrowił, ożywił moje serce. W Wielkim Poście w nabożeństwie „Gorzkich żalów” wyrażamy tę prośbę wprost (choć nieco archaicznym językiem). „Uderz Jezu bez odwłoki w twarde serc naszych opoki”.

Gest liturgiczny

W liturgii mszy świętej po reformie ostatniego soboru gest bicia się w piersi został zachowany w akcie pokuty w formie tzw. „spowiedzi powszechnej”. Gdy mówimy: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”.

Kapłan uderza się w pierś (ale już jednokrotnie) także podczas recytacji Pierwszej Modlitwy Eucharystycznej (tzw. Kanonu Rzymskiego).

W mszy odprawianej w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego (potocznie, acz niekoniecznie poprawnie, zwanej „starym rytem” lub „mszą trydencką”) znacznie więcej było elementów o charakterze pokutnym – tak modlitw jak i gestów. Trzykrotne bicie się w piersi towarzyszyło także recytacji przez kapłana formuły „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata…”.

Ponieważ słowa tej modlitwy kapłan miał wypowiadać „intellegebili voce” (zrozumiałym/możliwym do zrozumienia głosem), toteż wierni uczestniczący we mszy w naturalny poniekąd sposób włączali się w tę modlitwę naśladując gesty celebransa.

Bić czy nie bić?

Dzisiejsze przepisy liturgiczne nie mówią nic o biciu się w piersi w tym momencie mszy. Czy zatem należy to robić? Jeśli już tak, to świadomie: mając właściwe rozumienie tego gestu, które naświetliliśmy powyżej, pisząc o jego biblijnym pochodzeniu.

Można by uznać bicie się w piersi podczas śpiewu/recytacji „Baranku Boży…” za gest osobistej pobożności, pomagający konkretnemu wiernemu, który go wykonuje, w subiektywnie lepszym przeżywaniu liturgii.

To jednak rodzi pytanie. Czy liturgia (dosłownie: dzieło/działanie ludu) daje przestrzeń na gesty osobistej pobożności? Czy też raczej ze swej natury domaga się przede wszystkim jedności z całym ludem – także na poziomie gestów i znaków?

Nie „rozdmuchując” tego problemu do niepotrzebnych rozmiarów, warto jednak coś przypomnieć. Z pewnością żaden gest liturgiczny nie powinien być nigdy wykonywany w poczuciu wyższości wobec pozostałych uczestników liturgii (choćby dyktować go zdawała się najszczersza gorliwość w oddawaniu czci Bogu).

Wówczas bowiem zamiast być gestem rzeczywiście pobożnym, zbliżającym do Boga i pomagającym wejść z Nim w komunię, staje się gestem jak najdosłowniej sekciarskim. Tzn. odcinającym od Boga. Boga, który przecież udziela się nam nie pojedynczo w słodkim zaciszu naszej prywatnej pobożności, ale we wspólnocie Ludu, który sam zwołał, to jest: Kościoła.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.