Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Św. Teresa z Lisieux jest znana głównie jako odkrywczyni „małej drogi” radosnego i bezgranicznego oddania się Bogu. Sformułowania, jakich używa w swoich pismach są pełne dziecięctwa i ufności. Możemy wówczas pomyśleć, że jej droga wiary była słodka i beztroska. Tymczasem Teresa przeżyła bardzo głęboką próbę wiary – utratę wszystkiego, co było jej pocieszeniem.
Tereska doświadcza ciemności
Akt ofiarowania się Miłości Miłosiernej, który Teresa złożyła w 1895 r. dopełnił jej radości bycia miłością w sercu Kościoła. Doświadczając krwotoku związanego z chorobą płuc, cieszyła się, że pójdzie do nieba.
Jednak już wkrótce jej radość zamieniła się w próbę wiary. Stan zdrowia pogarsza się i Teresa doświadcza ciemności. Tak o tym pisze:
Kiedy chcę przez wspomnienie świetlanego kraju, ku któremu dążę, dać wytchnienie mojemu sercu zmęczonemu ciemnościami, które je otaczają, moja udręka podwaja się, wydaje mi się, że ciemności, posługując się głosem grzeszników, mówią mi, drwiąc ze mnie: – „Marzysz o światłości, o kraju pachnącym najmilszymi zapachami, marzysz o wiecznym posiadaniu Stworzyciela tych wszystkich cudów, myślisz, że pewnego dnia wyjdziesz z mgieł, które cię otaczają, dalejże, dalej, raduj się ze śmierci, która da ci nie to, czego oczekujesz, ale noc jeszcze głębszą, noc nicości”.
Noc ciemna św. Tereski
Teresa nie wątpiła w istnienie Boga, jej relacja z Jezusem była pełna miłości. Próba dotknęła jej wiary w niebo dla siebie. Jej doświadczenie kwestionowało wiarę w istnienie życia pozagrobowego.
Oczywiście takie „noce” mają długą historię w tradycji Karmelu. Już św. Jan od Krzyża, zamknięty w klasztornym więzieniu przez współbraci, opisał potem to doświadczenie jako „noc ciemną” na drodze do całkowitego zjednoczenia z Bogiem.
Jednak Teresa nie wiedziała w jaki sposób wpisać swoją próbę wiary w tę tradycję Karmelu mówiącą o „biernym oczyszczeniu”. Tym samym przekaz karmelitańskich mistrzów nie mógł być dla niej pocieszeniem.
Największa próba wiary
Kapelan klasztoru był przerażony tym, co od niej słyszał. Mówił: „Moje dziecko, to coś okropnego, strasznego, lepiej w ogóle o tym nie myśleć”. Jak łatwo się domyśleć, nie było to zbyt pocieszające stwierdzenie. „Nigdy nie przypuszczałam, że można tyle cierpieć. Nigdy! Nigdy!” – napisze Teresa w „Żółtym zeszycie”.
W XIX wieku toczyło się bardzo wiele sporów i dyskusji, w których prym wiedli zwolennicy oświecenia, materializmu i ateizmu. Teresa doświadcza na sobie próby swojej epoki. Największą próbą dla niej jest to, że po śmierci mogłaby nie pójść do nieba, ale obrócić się w nicość.
W swoim wnętrzu słyszy słowa: „Umrzesz, nigdy nie dojdziesz do nieba, zginiesz, będziesz potępiona”. Teresa w duchu Ewangelii św. Mateusza wyznawała, że wierzy w Złodzieja (Mt 24,43), ale przeżywa silną pokusę odnoszącą się do nieba. „Jakie to dziwne i pozbawione związku!” – wyznaje.
„Chcę wierzyć”
Jednak Teresa nie zatrzymuje się na tym doświadczeniu. Chociaż jej wnętrze jest jakby zawieszone w próżni, pomimo tego, jakby obok – zaczyna mnożyć akty wiary. Mówi: „Panie, przyjmuję to, że trwam w ciemności, aby niewierzący otrzymali światło. Panie wybacz mi to, że nie przestanę czynić aktów wiary”.
Słucha też rady o. Madelaine’a, który radzi jej, by napisała swoje wyznanie wiary i trzymała je na sercu. Teresa idzie dalej i pisze własną krwią na kawałku drewna: „Jezus jest moją jedyną miłością”.
Pisze nie tylko swoje credo, ale też małe poematy, które mogą zachwycać swoją lekkością i radością. Jednak do matki Gonzagi Teresa mówi: „Kiedy śpiewam o szczęściu Nieba, wiecznym posiadaniu Boga, nie odczuwam żadnej radości, gdyż śpiewam po prostu o tym, w co CHCĘ WIERZYĆ”.
Chwalić Boga w kryzysie
W całym swoim bólu i cierpieniu pisze: „Dlatego też mimo tego cierpienia, które odbiera mi całą radość, mogę jednak wołać: „Panie, przepełniasz mnie RADOŚCIĄ przez WSZYSTKO, co robisz”.
Teresa w tej próbie chwali Boga, szczególnie Jego łagodność i miłosierdzie. Jest wdzięczna Bogu, gdy uświadamia sobie, że ta próba przyszła dopiero wtedy, gdy była w stanie ją znieść – pisze: „Wcześniej, jak sądzę, pozbawiłaby mnie ona odwagi”.
Niezwykłe u Teresy jest to, że w tym ciemnym doświadczeniu mnoży akty wiary i nie poddaje się otaczającej ją ciemności. Jej postawa może być dla nas bardzo ważną inspiracją. Jakakolwiek jest treść naszych emocji, myśli, wewnętrznych przeżyć i doświadczeń, możemy pomimo – jakby obok – tego doświadczenia oddawać całe swoje istnienie Bogu.
Teresa pokazuje, że w krytycznym momencie życia niekoniecznie przydatne są ekskluzywne pojęcia duchowości, takie jak „noc ciemna”. W duchu „małej drogi” Teresy możemy wziąć nasze doświadczenie takie jakie ono jest – i oddać się Bogu.
„Upodabniam się do Niego”
Śmierć Chrystusa i Jego zmartwychwstanie objęło miłością Boga każde ludzkie przeżycie, każdą ludzką myśl i emocję. Teresa pokazuje, że Bóg jest z nami bez względu na to, jak bardzo ciemne i mroczne jest to, co aktualnie przeżywamy.
Teresa pisze: „Największa śmierć z miłości, to śmierć z miłości, taka jak Jezusa na krzyżu. A my wiemy, że Jezus umierał w udręce. Wyczuwam, że dzięki temu również w tym upodabniam się do Niego”.
Tym samym Teresa pokazuje nam, że „mała droga” może prowadzić również przez głęboki kryzys.