Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Oficjalne dane do dzisiaj mówią o 31 bezpośrednich ofiarach wybuchu w bloku nr 4 Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Liczbą tą operowała zresztą z umiłowaniem sowiecka propaganda, marginalizując w ten sposób skalę katastrofy.
Dużo bardziej problematyczne staje się oszacowanie liczby osób, które awarię i późniejsze promieniowanie przypłaciły życiem w dłuższej perspektywie czasowej. Większość z nich to rzecz jasna ofiary nowotworów, na których rozwój ma wpływ kombinacja wielu różnych czynników, tak środowiskowych, jak i genetycznych.
Rozbieżności w szacunkach są tu doprawdy ogromne, a podawana liczba „późnych” ofiar śmiertelnych Czarnobyla waha się od 4-9 tys. (ONZ, WHO), przez 90 tys. (Greenpeace International), po nawet 985 tys. osób (niezależni badacze rosyjscy). Ta ostatnia liczba uwzględnia także dalej idące skutki społeczne, jak wzrost poziomu alkoholizmu czy chorób psychicznych na terenie dzisiejszej Ukrainy i Białorusi po katastrofie.
Wszystkie powyższe szacunki, choć diametralnie różne, nie uwzględniają jednak jeszcze jednej kategorii ofiar. Wówczas bowiem należałoby do każdego z nich doliczyć ok. 100-200 tys. kolejnych śmierci (za Live Science). Chodzi tu o ofiary aborcji masowo dokonywanych w całej Europie wskutek panicznego przeświadczenia, że zabijane dzieci, jako napromieniowane, urodziłyby się chore bądź zdeformowane.
Wśród państw zachodnich, które wymieniane są w kontekście aborcyjnej paniki, najczęściej przewijają się Włochy (między 2800 a 7800 ofiar), Grecja (ok. 2000-2500 ofiar) i Dania (ok. 400), ale też z tego względu, że w krajach tych zjawisko zostało najszerzej opisane naukowo.
Siłą rzeczy dużo trudniejsze staje się choćby szacunkowe ustalenie liczby „nadliczbowych” aborcji dla krajów bloku wschodniego. Z dość ogólnych statystyk urodzeń wynika, że w latach 1986-1995 na Ukrainie i Białorusi urodziło się łącznie 1 mln 87 tys. mniej dzieci, niż wynikało to z prognoz demograficznych.
Oczywiście, większą część tej luki wypełniają jednak nie aborcje, a po prostu decyzje o niestaraniu się o dziecko, a w przypadku terenów najbardziej skażonych również wzrost liczby poronień (nawet o 25%). Katastrofa czarnobylska była tu zresztą jedną z wielu przyczyn niestarania się o potomstwo, obok, przede wszystkim, trudnej sytuacji ekonomicznej.
Aby jednak podkreślić jak bardzo (niezależnie już nawet od niemoralności samej aborcji) nieracjonalne były obawy społeczeństw zachodnich, przytoczyć wystarczy dane dotyczące nadwyżkowego promieniowania przyjętego w 1986 r. przez mieszkańców poszczególnych krajów Europy. Dla Greków ta dodatkowa dawka wynosiła ok. 0,3-1 mSv, dla Włochów ok. 0,15 mSv. Dawka, którą przyjmujemy co roku jako naturalne promieniowanie ziemskie, to dla porównania ok. 2,25-3 mSv.
Niestety, w zachowaniu spokoju wobec tragedii nie pomogły wówczas zachodnie media, które wobec uporczywego radzieckiego milczenia i późniejszej dezinformacji, podawały fantastyczne wprost informacje o tysiącach bądź nawet milionach ofiar katastrofy i skażeniu całego kontynentu.
Co wymagające podkreślenia, prowadzone w kolejnych latach w Europie Zachodniej obserwacje wskazują, że po wybuchu w czarnobylskiej elektrowni nie odnotowano zwiększonego poziomu występowania wad genetycznych wśród rodzących się dzieci, a jedynie częstsze i szybsze ich raportowanie.