Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Zwyczaj nabożeństw majowych, o czym przypomniał już jakiś czas temu, Dominik Dubiel SJ w tekście „Majowe w czasach popkultury. Nabożeństwo bez przyszłości?”, rozpropagowali w XIX w. jezuici. Oni też wprowadzili majówki w naszym kraju.
Jednak obraz Matki Bożej, przed którym w 1838 r. odprawiono pierwszą majówkę na ziemiach polskich, znajduje się w kościele… dominikańskim. Jak to możliwe?
Kasaty zakonów
Przedstawienie Matki Bożej Różańcowej z Tarnopola zostało namalowane w połowie XVIII w. do właśnie budowanego tam kościoła dominikanów. Ukończono go w latach 70. tego stulecia. A Maryi oddano do dyspozycji jedną z bocznych kaplic, ponieważ głównym opiekunem duchowym miejsca został św. Wincenty Ferreriusz.
Kaznodzieje jednak nie nacieszyli się długo swoją świątynią. Najpierw „dokwaterowano” im parafię. Wkrótce potem nadeszły zabory i cesarz austriacki skasował ten klasztor, odsyłając ojców do ich domu zakonnego w Żółkwi.
Pozostawili po sobie jednak całkiem nowy i zdecydowanie ładny kompleks budynków. A że w Rosji właśnie skasowano dla odmiany jezuitów, ci przybyli do Tarnopola i „tymczasowo” osiedli w miejsce dominikanów. Miało to miejsce w 1820 r. i tymczasowy pobyt przedstawicieli Towarzystwa Jezusowego wydłużył się do 1901 r.
To właśnie sprawiło, że kiedy w 1838 r. o. Franciszek Ksawery Asum SJ postanowił odprawić pierwszą majówkę na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej, odbyła się ona przed obrazem de facto dominikańskim. Jezuici wprowadzili zresztą zwyczaj, że na maj przenosili go do ołtarza głównego, tak, aby więcej wiernych mogło wziąć udział w nabożeństwie, a przy okazji też podziwiać piękno tego przedstawienia.
Powrót dominikanów i wyjazd obrazu
Jezuici opuścili klasztor tarnopolski w 1901 r. (wreszcie zdołali zbudować własny), a dwa lata później wrócili do niego dominikanie, sarkając nieco na przemalowania i przebudowy dokonane przez poprzednich mieszkańców.
Dramatycznym momentem w jego historii był wrzesień 1939 r., kiedy wtargnęli do niego sowieccy żołnierze, którzy go ograbili, a następnie podpalili. Na szczęście Matka Boża Różańcowa była już wtedy bezpieczna w rękach emerytowanej nauczycielki Antoniny Mrozówny i jej siostry, które z narażeniem życia przechowały wizerunek przez okres pierwszej okupacji radzieckiej (1939-1941).
Kiedy w 1945 r. bracia kaznodzieje znów zostali zmuszeni do opuszczenia Tarnopola, tym razem przez komunistyczne władze, zabrali ze sobą też cudowny obraz. Ten przez Lwów w 1946 r. trafił do Krakowa, gdzie w tamtym czasie miało miejsce coś w rodzaju zjazdu cudownych przedstawień Matki Bożej.
Znalazły się tam wszystkie wizerunki z kresowych sanktuariów dominikańskich – Podkamienia, Czortkowa, Lwowa i właśnie Tarnopola. Ten ostatni trafił do Poznania, zapewne w tym samym roku. Przygotowywano się tam do budowy kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej, więc tarnopolski wizerunek idealnie wpisywał się w kontekst.
Nowe sanktuarium
Wbrew trudnościom z zaopatrzeniem i tym administracyjnym, piętrzonym przez komunistyczne władze, budynek powstał i w 1949 r. odbyło się wmurowanie kamienia węgielnego. Dzięki zapiskom na temat tej uroczystości wiemy, że 2 października tego roku Matka Boża Tarnopolska została umieszczona w nowym kościele w, najpierw prowizorycznym, ołtarzu głównym.
Dziś każdy, kto chce pomodlić się przed Jej obrazem, odnajdzie go w kaplicy adoracji poznańskich dominikanów. Nie tylko jest piękny wizualnie, ale również jego historia to wspaniały przykład tego, że nie ma nic złego w konkurowaniu między sobą zakonów. Oczywiście pod warunkiem, że ścigają się w pobożności. Także maryjnej.