Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Co roku radośnie świętujemy rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski oraz wybory 4 czerwca 1989 r., które stały się punktem zwrotnym dla polskiej demokracji. Odzyskanie suwerenności było też bardzo istotne dla naszych mniejszości narodowych i etnicznych – tabuizowanych w czasach komunizmu.
Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym z 2005 r. nie wymienia ich wszystkich. Wśród prawnie uznanych 9 mniejszości narodowych i 4 etnicznych (Romowie, Tatarzy, Karaimi i Łemkowie) nie ma na przykład – z różnych powodów - Ślązaków i Kaszubów.
Pamiętał o nich papież Polak, który Orędziu na Światowy Dzień Pokoju 1 stycznia 1989 r. dał tytuł Poszanowanie mniejszości warunkiem pokoju. I zachęcał ks. abp. Alfonsa Nossola, ówczesnego biskupa opolskiego, aby zadbał o te mniejszości na terenie Śląska Opolskiego. To dzięki nim najbardziej aktywna tu mniejszość niemiecka może się modlić w języku serca – ważnego nie tylko dla ludzi starszych.
Polacy – Niemcy – katolicy
Co roku 2 czerwca na Górze Świętej Anny modlą się uczestnicy pielgrzymki mniejszości narodowych i etnicznych diecezji opolskiej. W tym samym miejscu 4 czerwca 1989 r. po raz pierwszy po II wojnie światowej odprawiono mszę świętą po niemiecku.
Przywykliśmy łączyć katolicyzm z polskością, stereotypowo kojarząc Niemców… z protestantyzmem. No, może z wyjątkiem papieża Benedykta XVI. Szczególnie jakoś lubianego za to, że szanując Polaków, uczył się języka polskiego. Czy potrafimy wczuć się w sytuację tych, którzy w wyniku zmiany granic, zawirowań politycznych, zostali pozbawieni języka dzieciństwa?
Są ludźmi jak my, w większości katolikami jak my, i są dwukulturowi oraz dwujęzyczni. W tym regionie wiele miejscowości ma przy drodze tablice z nazwami w obu językach. Dzieci uczestników pielgrzymki studiują i pracują po obu stronach Odry. Rzeczywistość nie jest tak prosta i gładka jak stół – nawet, hm, owalny…
Kapliczka w Gogolinie
Jak ważna jest wiara dla opolskich Niemców widać na przykładzie majówek organizowanych przy kapliczce „Na bagnach” w Gogolinie (tak, tak, tym od Karolinki i Karliczka z piosenki). Kapliczka Matki Bożej ma ponad 200 lat i historię związaną z cudami. W 1801 r. zbudowała ją rodzina grafów (hrabiów) von Gaschin z Żyrowej.
W latach 1634-1852 Gogolin i okolice należały do tego rodu. Według przekazów ustnych malutka hrabianka była niewidoma, a jej rodzice nie mogli się z tym pogodzić. Pewnej nocy hrabinie przyśniła się staruszka (według innej wersji – spotkała ją, wracając z kościoła), która poleciła odnaleźć źródełko na pobliskich łąkach. Matka uwierzyła. W desperacji i pełna nadziei odnalazła źródło, przemyła dziecku oczy, a ono odzyskało wzrok.
Kapliczka jest wotum dziękczynnym. Ta sama łaska spotkała Karolka Nawę z Zakrzowa, urodzonego w roku 1915. Chłopczyk miał 2,5 roku, kiedy stracił wzrok. Odzyskał go, kiedy mama obmyła mu oczy wodą ze źródła. Po latach ten chłopiec został księdzem.
Zdjęcia kapliczki w Gogolinie:
Kościół katolicki, czyli powszechny
Dziś kapliczka to nie tylko obraz i figura Maryi plus studnia z wodą. Konsoliduje lokalną wspólnotę narodową wokół religii i tradycji. Przez cały maj o godz. 16.00 odbywają się tam nabożeństwa majowe w języku niemieckim. Jak podkreśla ks. prof. Joachim Piecuch, nigdy nie było od tego wyjątków ani przerwy.
Jest on wykładowcą w Zakładzie Ontologii i Historii Filozofii Instytutu Filozofii Uniwersytetu Opolskiego, pochodzi z Gogolina i wrócił tu, by opiekować się mamą. Do pracy dojeżdża. Pytam go, czym są dla niego majówki. Ks. prof. Piecuch wyjaśnia:
„W czasach komunistycznych ludzie byli zalęknieni i mało kto odważył się w ogóle wystąpić publicznie po niemiecku. Nawet, jeśli w domach rozmawiało się po niemiecku, to skrycie. Nikt się nie afiszował z niemieckością ani ze znajomością języka niemieckiego. Dusza Ślązaka jest jednak duszą religijną i kiedy pojawiły się możliwości, żeby zademonstrować swoją przynależność narodową i śpiewać pieśni religijne w języku serca – tak, jak w dzieciństwie, ludzie się cieszyli. Ale spotkania są otwarte dla wszystkich. Czasem przyjeżdżają goście, którzy nie rozumieją niemieckiego, ale chłoną tę atmosferę. W swoich kazaniach podkreślam zarówno tożsamość, jak i otwartość”.
I dodaje: „Nie uprawiamy polityki, Kościół rozumiemy jako katolicki i powszechny. Ważna jest Ewangelia. Poza tym Polacy i Niemcy należą do jednej kultury europejskiej. Maryja jest patronką Bawarii”. Tej Bawarii, z której pochodzi Benedykt XVI.
Spektakularnych uzdrowień nie ma
Kapliczką od 21 lat opiekuje się rodzina Polańskich z Gogolina. Wyremontowała ją, dba o teren wokół (ławki, stojaki na rowery itd.). Kiedy ktoś pragnie zaczerpnąć wody, musi udać się do nich po klucz.
Krystian Polański mówi, że tradycyjnie kapliczka jest otwarta dla wszystkich w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek – i oświetlona. Każdy może przyjść i się pomodlić, zabrać ze sobą wodę.
"Kiedyś dzieci przychodziły po wodę, a w domu obmywały nogi rodzicom – opowiada. – Teraz służy ona do picia i przemywania oczu. Jest krystalicznie czysta i nigdy się nie psuje, co wiedzą z doświadczenia ci, którzy ją piją" – podkreśla.
Spektakularnych uzdrowień ostatnio nie ma, ale czy wiara polega tylko na cudach? Może warto czasem przejrzeć na oczy i zobaczyć w polskim powojennym monolicie obecne w wolnym kraju mniejszości?