separateurCreated with Sketch.

„Św. Szarbel uwolnił mnie od lęków”. Basia daje świadectwo odrodzenia i nowego życia

ŚWIADECTWO BASI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Salve NET - 26.05.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W wieku 30 lat pracowała w wielkiej korporacji w Londynie, miała dobre stanowisko, przyjaciół i miłość. Z ludzkiego punktu widzenia miała wszystko. Jednak Bóg poprowadził ją inną ścieżką.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Młoda, atrakcyjna kobieta, która robi karierę za granicą... Czego chcieć więcej? Pani Basia chciała więcej i znalazła to coś, a właściwie, tego kogoś, św. Szarbela. Poznajcie historię pani Basi i tego, jak w jej życiu działa św. Szarbel. Barbara Karska, coach chrześcijański, opowiada o swoim doświadczeniu Katarzynie Supeł-Zaboklickiej.

Pani Basia zaczęła swoje świadectwo od słów: „Słyszałam, że św. Szarbel sam sobie wybiera osoby, którym chce pomóc. Ja tak właśnie się czuję, że św. Szarbel sam przyszedł do mojego życia. Wiele mu zawdzięczam i dlatego czuję się w obowiązku mówić, jak mi pomógł”.

Dodała, że zawsze była w Kościele, była wychowywana po katolicku, otrzymała wszystkie sakramenty. Stara się żyć wiarą, chociaż momentami od niej odchodziła. Było to związane między innymi z robieniem kariery i powiększaniem stanu konta.

Pani Basia pracowała w pewnym momencie, w wieku 30 lat, w wielkiej korporacji w Londynie, miała dobre stanowisko, przyjaciół i miłość. Z ludzkiego punktu widzenia nic jej nie brakowało i traktowała to jako los wygrany na loterii.

Którego dnia jednak, idąc ulicą Oxford Street, główną ulicą Londynu, kiedy wracała z zakupów, idąc do ulubionej restauracji tajskiej, aby zjeść curry i popić czerwonym winem Shiraz, nagle w tłumie ludzi usłyszała pytanie w głowie: „Czy to już wszystko? Czy tak ma wyglądać moje życie między restauracjami, podróżami i zakupami?”.

Tego pytania nie dało się zignorować, wracało do Basi jak bumerang i zaczęło powoli odbierać smak temu życiu. Młoda kobieta jeszcze wtedy nie wiedziała, że to Pan Bóg puka do jej serca.

Nie otworzyła Mu, ale dość szybko po powrocie do Polski miała sen o św. Janie Pawle II. Później czytała, że papież Polak wielu ludzi podprowadził do św. Szarbela, a ten, kto ma nabożeństwo do tego ostatniego, prędzej czy później trafia też w objęcia św. Jana Pawła II.

We śnie Basia była na wielkim placu w tłumie ludzi i widziała z daleka św. Jana Pawła II, który idzie i uśmiecha się do ludzi naokoło. Młoda kobieta próbowała go lepiej zobaczyć i w końcu ujrzała, że odsuwa ludzi od siebie i przychodzi do niej, aby pocałować ją w czoło. Basia rozpłakała się i poczuła wielką miłość ze świadomością, że na nią nie zasługuje.

Basia przeprowadziła się do Polski – najpierw do Krakowa, a potem do Warszawy. Tam, jadąc do pracy, spotkała bardzo wierzącą kobietę, z którą się zaprzyjaźniła. Pokazała jej Jezusa Chrystusa – i to swoim życiem.

Dzięki niej trafiła na rekolekcje z ks. Bashoborą, na mszę świętą i modlitwę o uzdrowienie, podczas której nagle ujrzała całe swoje życie i poczuła, że Duch Święty ją przemienia.

„O św. Szarbelu usłyszałam pierwszy raz w 2014 roku, w grudniu – opowiada Basia – kiedy moja wspólnota zapowiedziała, że na rekolekcjach adwentowych będzie rozdawany olej św. Szarbela. W pierwszym momencie miałam wątpliwości, dlaczego ten właśnie święty ma być na nich propagowany.

– Kiedy jednak obejrzałam film o nim, płakałam i zaczęłam prosić go o taką pokorę, jaką on miał. Miałam bowiem poczucie, że jestem niezwykle pyszna. Kiedy byłam na wyjeździe służbowym, miałam sen, w którym spowiadałam się właśnie z braku pokory. Spowiednik wyszedł z konfesjonału, podał mi obrazek ze św. Szarbelem i powiedział, żebym się do niego modliła, bo on mi pomoże”.

Kiedy Basia się obudziła, miała przekonanie, że św. Szarbel jej pomoże. W tym czasie towarzyszyły jej także napady lęku. Szukała rozwiązania. Lęki bardzo ją męczyły, wręcz uniemożliwiały normalne funkcjonowanie, a pojawiały się po trudnych doświadczeniach. Przez nie Basia nie pracowała 1,5 roku. Lęki ją blokowały.

Tymczasem św. Szarbel ciągle do niej powracał. Znalazła np. przypadkiem w kościele obrazek ze św. Szarbelem. Był tam podany numer telefonu. Okazało się, że to biuro pielgrzymkowe, które organizuje wyjazdy do Libanu, do św. Szarbela. Basia nie zdecydowała się na wyjazd, ale później na poczcie mailowej odnalazła reklamę pielgrzymki do Libanu.

Koniec końców Basia trafiła do Libanu i modlitwa przy grobie św. Szarbela pozwoliła jej wyrwać się z lęków. Od tego czasu chętnie dzieli się tym doświadczeniem i zaprasza wszystkich do uciekania się do pomocy tego wielkiego orędownika.

Zobacz więcej w tym materiale wideo:

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.