Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Anna Gębalska-Berekets: Czym jest dla was rodzicielstwo zastępcze: zawodem, misją, powołaniem?
Piotr Chazan: Chyba wszystkim po trochu. Na pewno jest misją! Bez powołania trudno byłoby nam to ogarnąć. Razem z żoną pytaliśmy Pana Boga, czy ta droga jest dla nas. Wcześniej, jeszcze w narzeczeństwie, wiele rozmawialiśmy na ten temat. Wówczas myśleliśmy o adopcji jednego dziecka. Sprawy jednak potoczyły się w innym kierunku.
Poczuliśmy przynaglenie od Boga, zgodnie ze słowami Jezusa: "Kto przyjmie to dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmie, przyjmuje Tego, który Mnie posłał".
Rodzicielstwo zastępcze jest też zawodem. Jest to pewien rodzaj naszej pracy – owszem, otrzymujemy za nią wynagrodzenie, ale nie da się być mamą i tatą od poniedziałku do piątku. Oddaliśmy całe życie dla dzieci, które przyjęliśmy pod swój dach.
Klaudia Chazan: Zdarza się, że wyjeżdżamy z mężem tylko we dwoje. Nie ma przy nas naszych dzieci, ale ciągle o nich myślimy. One wypełniają nasze życie. A przecież nie da się mieć urlopu od życia...
Mieliście kiedyś chwile zwątpienia, zastanawialiście się, czy dobrze robicie? Macie dwójkę małych dzieci. I spodziewacie się kolejnego...
Klaudia: Oczywiście! Obawialiśmy się tego, czy sprostamy wszystkim obowiązkom. Mamy dwójkę małych dzieci. Na pewnym etapie zdecydowaliśmy nawet, że nie weźmiemy żadnego dziecka. Jednym z etapów przygotowań do rodzicielstwa zastępczego były praktyki w domu dziecka.
Po wizycie w tamtym miejscu nie mieliśmy już żadnych wątpliwości. Słowa Jezusa, które usłyszeliśmy w sercu: "Moc w słabości się doskonali" zmieniły nasze myślenie. Zrozumieliśmy, że nie musimy być profesjonalistami, ale ważne, byśmy mieli mocnego ducha!
Jesteście organizatorami projektu "Niezastąpieni – wsparcie dla rodzin zastępczych". Na czym on polega?
Piotr: Należymy do wspólnoty Apostolskiego Ruchu Wiary. To właśnie tam spotkaliśmy się z Jackiem Weiglem, który jest założycielem i liderem wspólnoty. Zafascynował się naszą misją, spędziliśmy wiele godzin na rozmowach. Zdradził nam, że poczuł w sobie wezwanie Ducha Świętego, aby wspierać rodzicielstwo zastępcze i poprosił o stworzenie projektu, który pomógłby w przygotowaniu rodzin do rodzicielstwa zastępczego. Obecnym problemem jest brak wiedzy na temat tego, jak stać się rodzicem zastępczym. Procedura wydaje się być trudna, ale taka nie jest. Problemem jest także lęk przed tym, czy sobie poradzę w opiece nad dzieckiem.
Klaudia: Jacek był świadkiem przyjmowania dwójki naszych dzieci... Ostatnio też przyjęliśmy dziecko, które czekało na dom prawie 3,5 miesiąca. Wiele rodzin nie ma świadomości, że istnieje rodzicielstwo zastępcze. Więzy rodzinne tworzą się w wyniku codziennego przebywania z sobą. Nawet najlepsza opieka materialna w placówkach nie jest w stanie wynagrodzić dzieciom braku rodzinnego domu.
Piotr: Projekt jest realizowany przez dwa podmioty: Fundację Edukacja z Wartościami oraz Apostolski Ruch Wiary. W ramach projektu "Niezastąpieni" wiele osób ze wspólnoty przyjęło dzieci. Zrobili kurs, odbyli specjalne szkolenia. Zastanawialiśmy się, jak możemy wesprzeć rodzicielstwo zastępcze.
I tak powstał program pięciu filarów wsparcia dla rodzin zastępczych. Zakłada on pomoc w zdobyciu uprawnień, odbycia szkoleń online. W czasie pandemii rodziny bardzo często (z obawy o zdrowie), rezygnowały z bezpośrednich spotkań. A oczekujących na dom dzieci jest mnóstwo. Nie chcieliśmy, aby dzieci pozostawały w placówkach. One uczą się poprzez naśladowanie.
Jak wyglądały wasze przygotowania do bycia rodzicami zastępczymi? Co było najtrudniejsze?
Klaudia: Dzieci trafiają do nas praktycznie bez niczego. Często zabierane są z miejsca, gdzie odbywa się libacja alkoholowa. Bywa, że są pozostawione same w domu. Pierwszego dnia trzeba się zatroszczyć o wszystko: ubrania, środki higieniczne. Program daje wsparcie finansowe na zakup chociażby biurka czy przyborów szkolnych. Kiedy o problemach opowiadałam innym rodzicom – bardzo mi współczuli.
Gdy poznałam innych rodziców zastępczych i podzieliłam się z nimi troskami, oni opowiedzieli nam, jak sobie z danym problemem poradzili. Okazało się, że nasze dzieci są świetne. Doświadczenie i wsparcie innych rodziców zastępczych jest niezbędne.
Spotykacie się z innymi rodzinami zastępczymi?
Klaudia: Przyjaźnimy się ze sobą. Z jedną mamą zastępczą mam świetną relację. Rozmawiamy ze sobą co drugi dzień. Z innymi spotykamy się co dwa tygodnie.
Piotr: W tych wspólnych spotkaniach uczestniczy także psycholog. Podpowiada, jak moglibyśmy rozwiązać dany problem. Ale te trudności nie są tak naprawdę przeszkodą. Czerpiemy wiedzę od rodzin, które spełniają się w podobnej misji.
Jak dzieci zmieniają się w waszym domu?
Klaudia: Pierwszy wspólnie spędzony dzień trochę nas przeraził. Z dwójki dzieci w domu przeskoczyliśmy do szóstki w wieku szkolnym (śmiech). Dzieci były spragnione codzienności. Był ogromny hałas. Wtedy pomyślałam sobie, że nie dam rady! Jedno z naszych dzieci, które było wycofane, teraz wie czego chce. Jest bardzo asertywne – jeśli wie, że coś jest złe, nie zrobi tego. Drugie zaś miało duże problemy z nauką. Od pedagogów otrzymaliśmy nawet sugestie, byśmy zgłosili się do poradni, w której stwierdzą jego opóźnienie intelektualne. Mija pół roku, a nasze dziecko jest najlepszym uczniem w klasie.
Piotr: Nasze dzieci rozwijają swoje pasje. Chłopcy uczestniczą w dodatkowych zajęciach. Odnoszą sukcesy, wygrywają zawody, regularnie uczestniczą w treningach sportowych.
Dzieci zwracają się do was – mamo, tato?
Klaudia: Pierwsze dzieci, które przyjęliśmy, zaczęły po miesiącu do nas mówić: mamo oraz tato. Było to dla nas piękne doświadczenie. Dzieci, które niedawno pojawiły się w naszym domu, zwracały się do nas w ten sposób już drugiego dnia.
A jak wygląda wasz zwykły, codzienny dzień?
Piotr: Zazwyczaj wstajemy o 6.00 rano. Jemy szybkie śniadanie. Ubieramy dzieci do szkoły...
Klaudia: Pięć razy sprawdzam, czy dzieci umyły zęby. Nasze dzieci często gubią się pod drodze do łazienki (śmiech). Mąż rozwozi część dzieci do szkoły, ja również. Zabieram ze sobą małą Sarę i ruszamy. Popołudniu jemy wspólny obiad. Następnie dzieci uczestniczą w dodatkowych zajęciach.
Treningi odbywają się także w soboty. Niedziela jest dniem, kiedy mamy większy spokój.
Co chcielibyście przekazać swoim dzieciom?
Klaudia: Dla nas liczy się to, aby nasze dzieci były dobrymi ludźmi. Często dostajemy zwrotne informacje od nauczycieli, że jedno z naszych dzieci pomogło drugiej osobie, zareagowało, kiedy komuś działa się krzywda.
Piotr: Parę dni temu na gali "Niezastąpionych" mówiliśmy o tym, że w naszym życiu bardzo ważne są wartości chrześcijańskie. Chcielibyśmy, aby nasze dzieci były wychowywane w duchu właśnie takich wartości. Życie według nich daje pełnię szczęścia i radość.
Macie w planach kolejne dzieci?
Piotr: Nie planowaliśmy kolejnych dzieci. Ale zauważamy, że im bardziej się zamykamy, to Pan Bóg przynosi dzieci do nas (śmiech). Znajduje sposoby, abyśmy zechcieli je przyjąć.
Klaudia: W listopadzie przyjęliśmy Sarę. Dziewczynka miała skierowanie do zakładu opiekuńczo-leczniczego. Jak tylko się o tym dowiedziałam, to nie mogłam jej zostawić. Malutka ma zespół FAS, ma chore serduszko. Mamy jednak poczucie, że ona, jak i pozostałe nasze dzieci, nie znalazły się u nas przypadkowo. Wszystkie są wyczekane i przez nas kochane!
"Mamy poczucie, że dzieci w rodzinie mają większą szansę uczyć się życia"... Jakbyście zachęcili rodziny do bycia rodzicami zastępczymi?
Klaudia: Przyjmując takie dziecko, dajemy mu szansę na spełnienie marzeń. Tylko w rodzinie dzieci mogą poczuć szczęście. Dla kogoś to jedna z decyzji, dla drugiej osoby to całe życie!
Piotr: Potrzeba odwagi. Boimy się rzeczy, których nie znamy. Dlatego zapraszamy na stronę niezastąpieni.org. Odpowiemy na wszystkie pytania. Jeden z naszych synów dziwił się, że nie pobiłem żony, która przyjechała spóźniona z pracy... Środowisko rodziny jest dla dziecka najlepsze!