Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W mieszkaniu, w którym rozpętał się pożar, znajdował się mały Deyvion. Czteromiesięczny wówczas chłopczyk spał. Spłonąłby, gdyby nie interwencja ekipy ratowniczej. W ostatniej chwili uratowali go strażacy. Jego małe ciało było w większości poparzone. To, że w ogóle przeżył, można uznać za cud. Mimo starań lekarzy i wielu przeprowadzonych operacji, buzia dziecka pozostała zniekształcona i już na zawsze pozostaną na niej ślady tego tragicznego wydarzenia.
Deyvion po narodzinach stał się sierotą. Nie miał nikogo, kto mógłby być z nim w trudnych chwilach po pożarze. Po pięciu latach w jego życiu pojawiła się Beth Plunkett.
Jak to się zaczęło? Najpierw Plunkett pomogła mu dostać się do Missouri Children's Burn Camp. To ośrodek, który zajmuje się dziećmi z poparzeniami. Tam Deyvion pod okiem specjalistów dzielnie walczył o życie. "Pomyślałam, że ten mały chłopiec jest cudowny. Pokochałam go" – mówi w jednym z wywiadów kobieta.
Z czasem Beth stała się dla dziecka pełnoetatową przybraną mamą. "Widziałam, że jest pięknym chłopcem i od razu się w nim zakochałam. Wszyscy mówią, że Deyvion ma ogromne szczęście, że trafił do mnie, ale ja jestem jeszcze szczęśliwsza, że go mam!" – tłumaczy w rozmowie z WGN9 News.
Kobieta wciąż podkreśla, że jest bardzo szczęśliwa, odkąd Deyvion pojawił się w jej życiu. Do tej pory Beth samotnie wychowywała dwójkę swoich dzieci.
Plunkett pragnie, aby chłopiec czuł się radosny i miał poczucie, że otaczają go bliskie, kochające go osoby. "Chcę, aby czuł się kochany i po prostu miał cele w życiu i do nich dotarł, aby mógł robić naprawdę niesamowite rzeczy. I wiem, że tak będzie. Bóg ma na pewno dla niego wspaniały plan" – mówi Beth.
Chłopczyk ma ukochaną mamę i opiekuńcze rodzeństwo – jego wielkie marzenie w końcu się ziściło. Ale nie tylko to. Ma też ludzi, dla których jest wyjątkowy, zwłaszcza dla strażaków, którzy wyciągnęli go z płomieni. Wciąż pamiętają ten feralny dzień.
W dniu adopcji Eric Smith, szef South Metro Fire Department w Raymore i jego załoga wręczyli dziecku kurtkę i czapkę zrobione specjalnie dla niego. Zabrali nawet chłopca i jego mamę strażackim samochodem do sądu, aby w ten sposób uczcić ten wspaniały dzień.
Dwóch strażaków eskortujących go do Harrisonville było na miejscu w kwietniu 2013 roku, w dniu, który na zawsze zmienił jego życie. Po ogłoszeniu przez sąd zakończenia procesu adopcyjnego Smith przybił "piątkę" Deyvionowi i oznajmił mu, że jest z niego dumny. "Jesteś wyjątkowy. Nie zawsze wiemy i rozumiemy, dlaczego coś się dzieje, ale teraz już wiemy" – podkreślił.
Plunkett podziękowała strażakom, mówiąc, że ich postawa jest godna podziwu. Jeden z nich odpowiedział: "Nie! To, co ty robisz jest niesamowite!".
Historia Deyviona porusza internautów na całym świecie. "Tyle bólu serca i cierpienia na tym świecie, tak trudno uwierzyć w takie okrucieństwo, a potem niespodziewanie pojawiają się wspaniali ludzie, którzy potrafią kochać i uczynić świat wspaniałym"; "Niech Bóg błogosławi tego chłopca i całą jego rodzinę"; "Wspaniale! Teraz ten dzielny chłopiec ma prawdziwą, kochającą rodzinę!"; "Jesteście niesamowicie inspirującymi ludźmi!"; "Co za para: kochająca mama i słodki, dzielny synek. Kochamy was bardzo mocno!" – to tylko niektóre z komentarzy, które można znaleźć w sieci.
Chłopiec uczy się gry na perkusji i gitarze, ćwiczy karate, w wolnym czasie rysuje. Nie trudno się też domyślić, że uwielbia strażaków i wozy strażackie.
Korzystałam z: northcassherald.com; cittybuzz.pl; en.newsner.com; life.gomcgill.com; Beth Plunkett/Facebook.