Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W 2015 r. dzięki wydawnictwu Serafin ukazała się książka pt. Moje życie w bliskości Ojca Pio. Tajemny dziennik duchowy autorstwa Cleonice Morcaldi. Zapiski były ukrywane przez lata w kapucyńskich archiwach w San Giovanni Rotondo. Obawiano się, że ich wydanie przysporzy o. Pio kłopotów. Że historia ich znajomości zostanie źle zrozumiana, wypaczona i sprowadzona do podejrzenia, że święty kapucyn ulegał być może fascynacji piękną dziewczyną.
Okazało się, że to jednak nieznajomość dziennika rodzi takie domysły, a jego poznanie może odsłonić piękno tej niezwykłej, duchowej więzi ojca i córki – jaką czuła się wobec zakonnika Cleonice.
„Opowiem o tym, co Pan Bóg i Ojciec uczynili dla mojej duszy, co radził mi podczas spowiedzi. Wspomnę o jego cierpieniach, o jego duchowej sile, o tym, co dane mi było zrozumieć. Opowiem zatem o tym, co widziałam i co słyszałam od niego.
Zważywszy, że – dzięki Bogu – niemal wszyscy przełożeni pozwalali mi ucałować każdego dnia rękę Ojca, miałam okazję zadać mu kilka pytań duchowych i otrzymać od niego odpowiedzi. Wszystko to zapisywałam w pamiętniku. Doświadczałam tej wielkiej łaski aż do dnia poprzedzającego jego odejście do raju” – pisała w dzienniku.
Duchowe córki ojca Pio
Rzeczywiście, ojciec Pio był otoczony kobietami. W jego czasach duszpasterstwo kobiet raczkowało, zakonnicy trzymali wobec niewiast duży dystans, a ociepleniu relacji zwykle towarzyszyły plotki i nieżyczliwe domysły. Ojciec, odkąd zamieszkał w San Giovanni Rotondo, zasadniczo zmienił ten zwyczaj. Kobiety szukały kierownictwa duchowego, a mądrość i delikatność zakonnika sprawiały, że szukały jego pomocy. Ojciec Pio kierował ich życiem na wszystkich poziomach, zżywał się z nimi i ich rodzinami, skracał dystans.
Nina Campanile, jedna z pierwszych duchowych córek, pisała: „W kierownictwie duchowym ojciec Pio nie ograniczał się jedynie do słuchania o sprawach dotyczących pobożnych praktyk, lecz wchodził we wszystkie szczegóły dnia, w całe życie naszej rodziny...”.
„Zanim poznałam Ojca, wyśniłam go – pisze Cleonice w dzienniku. – Spojrzał na mnie i powiedział: Ze mną poznasz franciszkańską poezję, ze mną wejdziesz do rodziny świętych! Kogo się spodziewasz u Matki Bożej Łaskawej? Zostaw ten świat, bądź posłuszna, a będziesz szczęśliwa przez całą wieczność”.
Cleonice Morcaldi – najdroższa z córek ojca Pio
Cleonice Morcaldi urodziła się w San Giovanni Rotondo. „Urodziłam się w roku, miesiącu i w dniu, gdy ojciec Pio składał swe śluby zakonne: 22 stycznia 1904 r. Ojciec mówił mi, że bardzo się nacierpiał, żeby wyrwać mnie z tego świata i ofiarować Panu Jezusowi. Rzeczywiście, miałam naturalną awersję i wstręt do wszystkiego, co światowe, ale Szatan dobrze zna swoje rzemiosło, wie, jak wciągnąć w błoto nawet tych, którzy żyją w samotności klauzury i na pustelni. Aby w jego sieci wpadały dusze niewinne i nieostrożne, potrzebuje do pomocy złych ludzi” – zanotowała w dzienniku.
Jej ojciec Filippo zmarł w 1915 r., gdy miała zaledwie jedenaście lat. Matka, Carmela Fiorentino, zmarła 2 kwietnia 1937 roku. Cleonice była przedostatnim z dziewięciorga ich dzieci. Matka, która pochodziła z bogatego rodu, a po śmierci męża doświadczyła trudności i ubóstwa, wychowywała dzieci w dużej karności. „Matka wychowywała mnie bardzo surowo. Nie pozwalała mi przesiadywać na progu domu albo na balkonie, ani przyjaźnić się z dziewczętami z sąsiedztwa, ani wychodzić na plac” – wspominała Cleonice.
Wysłana na naukę do Foggii mieszkała u biednych ludzi, często szła do szkoły głodna, a na przerwach wstydziła się wyjmować swój suchy kawałek chleba widząc pachnące kiełbasą kanapki koleżanek. W ostatnim roku szkoły bała się porażki i przed trudnym egzaminem z pedagogiki napisała pierwszy list do ojca Pio, prosząc go o modlitwę w swoich sprawach. Ojciec odpisał natychmiast! Od tego listu zaczęła się jej przygoda bycia duchową córką jednego z najpopularniejszych świętych na świecie.
Nabrała odwagi i powtarzała sama sobie: „Zrób wszystko, co możesz i bądź pewna, że resztą zajmie się drogi ojciec razem z Panem Jezusem”. Robi niesamowite postępy. Po pewnym czasie jest chwalona przez wszystkich profesorów, jej ubóstwo nie przeszkadza w relacjach z koleżankami. Jest szczęśliwa, a egzamin dyplomowy, którego tak się bała, zdała bezbłędnie, z najwyższymi notami, co odnotowała lokalna gazeta.
Ożywcze dialogi z ojcem Pio
– Ojcze, bardzo się boję, że zgrzeszę brakiem wierności Bogu!
– Dopóki się boisz, nie zgrzeszysz. Powinnaś się bać wtedy, gdy przestaniesz się bać.
– Jestem smutna, bo obraziłam Pana Jezusa.
– Noś zawsze w sercu ten ból. Ukochaj go. Rób wszystko, aby współpraca z łaską pogłębiała się tam, gdzie pogłębia się grzech.
– Czy Jezus ukrzyżowany miał wyniszczone trzewia?
– Raczej wypalone ogniem miłości!
– Co Pan Jezus czuje podczas komunii?
– Rozkoszuje się swoim stworzeniem.
– Na kim spoczęło ostatnie spojrzenie umierającego Jezusa?
– Na Jego Matce.
– Wreszcie nieprzyjaciel zostawił mnie w spokoju.
– Baczność! Kiedy milczy, to znak, że szykuje coś nowego. Zawsze miej pod ręką broń modlitwy.
Więź dwóch serc
Łączyła w sobie ewangeliczną Marię i Martę – wspominał brat Gherardo Leone. Troszczyła się o jego bieliznę i ubrania, opiekowała się nim, gdy źle się czuł. Zastępowała mu najbliższą rodzinę, której troski ojciec Pio bardzo potrzebował (choć się jej nie domagał) choćby ze względu na swoją kondycję zdrowotną, tylko pozornie dobrą, bo nadwyrężoną wieloletnimi stygmatami.
Ojciec Pio nie okazywał tego, ale przecież potrzebował wyjątkowej dbałości o odzież, stykającą się nieprzerwanie z ranami: podkoszulki, opaski, które nakładał na klatkę piersiową, by wchłaniały krew, skarpety, rękawiczki – białe na noc, brązowe na dzień. Jego ubrania nie trafiały do wspólnego prania w klasztorze, ale były prane i prasowane przez najbliższych – między innymi przez ojca Raffaele, współbrata, przyjaciela i przez pewien czas spowiednika, a przede wszystkim przez zaufane córki duchowe, a wśród nich – Cleonice. Dla niej ojciec był alter Christus – i tak go traktowała. Przypominała kobietę, która rzucił się Jezusowi do stóp i włosami wytarła Mu stopy.
„Zdarzało mi się widzieć Cleonice w takich momentach, gdy musiała podjąć jakąś decyzję – była skupiona, zanurzona w modlitwie, jej oczy były spuszczone, usta poruszały się niemal niedostrzegalnie. Być może właśnie słała swego anioła stróża do ojca Pio z prośbą o pomoc i światło. Miałem mocne przekonanie, że taka łączność duchowa nie była wyjątkowym i niespotykanym doznaniem wśród tych, którzy znali ojca Pio. On nas sam zachęcał, by posyłać do niego aniołów stróżów, gdy poczujemy taką potrzebę i wszyscy tak robiliśmy” – wspominał brat Leone.
Śmierć ojca Pio
Po śmierci ojca Pio Cleonice cztery dni spędziła na piętrze galerii kościoła, w którym była wystawiona trumna. Modliła się i płakała. „Panie Jezu, Ty dałeś mi Ojca i Ty mi go odebrałeś. Bądź wola Twoja” – szeptała. Ból rozrywał jej serce, a myśli wracały do obrazów z poprzednich dni – telefonu o trzeciej w nocy z informacją, że „Ojciec jest w niebie”. Biegu przez klasztorny ogród i werandę. Przekroczenia klauzury i widoku ojca leżącego bez życia. Do pocałunków, którymi obsypywała jego zimną, stygnącą twarz i ręce. W końcu do proroctwa, które wypowiedział jej przed laty: „W chwili mojej śmierci przyjdziesz, ucałujesz mnie, a potem umrzesz”.
Czwartego dnia Cleonice poprosiła gwardiana klasztoru, aby pozwolił jej uczestniczyć w pochówku, ale nie otrzymała zgody. To był właśnie ten przepowiedziany moment duchowej śmierci. I wtedy przypomniała sobie rozmowę, którą kiedyś przeprowadzili: „Ojcze, powiedz Panu Jezusowi, aby dał mi siłę uczestniczyć w Twoim pochówku, taką samą, jaką dał Bolesnej Matce. Odparł: Nie będziesz tam ani ty, ani ja…”.