separateurCreated with Sketch.

Dwie Żydówki, polski rolnik i tajemniczy list. Po wielu latach losy rodzin ponownie się łączą

LIST
35-latka dowiedziała się, że jej pradziadkowie ryzykowali życiem, ukrywając podczas II wojny światowej dwie żydowskie siostry. Udało się jej skontaktować z potomkami kobiet. Karolina Jurzyk chce, aby jej pradziadek został uznany za Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Karolina Jurzyk dorastała w Szwecji, jednak wszystkie letnie wakacje spędzała u swoich dziadków w Polsce. Podczas tych spotkań przodkowie często wspominali jej o trudnych czasach wojny. Kobieta przyznaje, że wówczas nie zwracała szczególnej uwagi na te opowieści.

Teraz, dzięki zapomnianej historii, 35-latka odkryła prawdę o tym, jak jej rodzina uratowała od śmierci dwie żydowskie siostry – Felę i Jadwigę Kejzman. "Zostały ciężko pobite i były bardzo słabe" – wyjaśnia Jurzyk. Według relacji jej dziadka, obie siostry były osierocone, ale nie chciały zbyt wiele mówić o przeszłości. Karolinie udało się dotrzeć do potomków jednej z sióstr. Wszystko dzięki odnalezionemu listowi. Szczegółowo opowiedziała o tym w CNN.

W 1942 roku, dziadek Karoliny, Stanisław Jurzyk (miał takie samo imię jak jej pradziadek, a jego ojciec), bawiąc się w rodzinnym gospodarstwie w Gostchorzu (wsi leżącej około 110 km od Warszawy), natknął się na dwie obce kobiety. Zszokowany powiedział o tym rodzicom. Oni przyznali, że ukrywają żydowskie siostry. Kazali przysiąc Stanisławowi, że o niczym nie powie.

Niedługo po tym odkryciu, matka Stanisława – Helena, zmarła, pozostawiając Stanisławowi seniorowi obowiązek wychowania dzieci, ale i dalszego ukrywania Jadwigi i Feli. Warto przypomnieć, że pod rządami reżimu nazistowskiego, każdy kto ukrywał Żydów, ryzykował karą, w tym karą śmierci.

Karolina nie znała swojego pradziadka. Mężczyzna zmarł w 1989 roku, a pozostali przy życiu krewni nic nie wiedzieli o losach sióstr.

Pewnego dnia jej ojciec Wojciech Jurzyk odkrył list, który zainteresował także i Karolinę. Staropolskie pismo uniemożliwiało odczytanie korespondencji. Widoczne były jednak podpisy nadawców. Jurzyk zaczęła przeszukiwać internet w nadziei, że znajdzie żyjących potomków sióstr. Ich nazwisko pojawiło się na jednej ze stron genealogicznych.

Korzystając z pomocy serwisu, kobieta zdobyła kontakt do wnuczki jednej z sióstr – 42-letniej Karen Norman. Okazało się, że Jadzia i Fela po wojnie zamieszkały w Ameryce Północnej, pierwsza z nich w Kanadzie (w Toronto), druga zaś w Stanach Zjednoczonych (w Chicago).

Obie niestety już nie żyją. Norman jeszcze mniej wiedziała o losach babci i cioci, które nie dzieliły się doświadczeniami z tamtego okresu. "Miałam łzy w oczach, bardzo się ucieszyłam słysząc o tym, że obie przeżyły" – tłumaczy CNN Karolina Jurzyk.

Portal zlecił specjalistom tłumaczenie listu. Badania wykazały, że dokument pochodzi z 10 lutego 1948 roku i został wysłany z obozu dla przesiedleńców w Bambergu, z kontrolowanej przez USA części Niemiec.

Kobiety dziękują w nim za uratowanie życia. "Minęło dużo czasu od dnia, w którym się z tobą pożegnałyśmy. Nie wyraziłyśmy jednak serdecznych podziękowań dla Ciebie za całe dobro, które dla nas uczyniłeś. Nigdy nie zapomnimy tego szlachetnego aktu uratowania naszego życia" – napisały Fela i Jadwiga Kejzman.

Siostry opisały pradziadka Karoliny jako osobę, która dokonała "najlepszego i najwspanialszego aktu ratowania ludzkiego życia". Wyraziły także zamiar pozostania w kontakcie pisząc, że "więź naszej przyjaźni powinna być nierozerwalna".

W rozmowie z CNN Karen tłumaczy, że jest bardzo poruszona treścią listu. "Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie pradziadek Karoliny" – mówi Norman. I dodaje: "One żyły dzięki niemu. Dzięki komuś, kto widział w nich ludzi godnych ocalenia".

Niedawno ojciec Karoliny znalazł w rzeczach osobistych Stanisława także i drugi list – tym razem datowany na rok 1949. Fela pisze w nim o podróży do Stanów Zjednoczonych i oczekiwaniu na emigrację Jadzi.

Karolina i Karen złożyły do Światowego Centrum Pamięci o Holokauście w Jerozolimie (Yad Vashem) wniosek o uznanie Stanisława Jurzyka seniora za Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Proces ten już trwa. Jeśli się powiedzie, Stanisław znajdzie się w gronie ludzi oficjalnie uhonorowanych za ratownanie Żydów przed śmiercią podczas II wojny światowej. Są w nim m.in. Oskar Schindler, Irena Sendlerowa czy Aleksander Kamiński.

"Czuję, że nasi przodkowie mieli tak ogromny związek ze sobą i czuję to tak, jakbym ja również była częścią tej historii" – mówi w rozmowie z CNN Karen Norman.

Dotąd Karolina i Karen komunikowały się tylko za pośrednictwem komunikatorów online. Mają jednak nadzieję, że niebawem porozmawiają telefonicznie i być może wreszcie się spotkają.

Źródło: cnn.com