Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Mówimy: umarł… Krzyczymy: nie da się dalej żyć… Pochylamy się nad zimnym ciałem osób, które kochaliśmy i którymi byliśmy przejęci przez całe życie. Czytamy w gazetach o śmiertelnych wypadkach, o wielkich tragediach, w których giną ludzie. Oglądamy telewizyjne wiadomości i między doniesieniami z giełdy a prognozą pogody słyszymy o tym, że znów kogoś nie ma.
Ale czy my coś wiemy o umieraniu? O odchodzeniu? O przechodzeniu na „drugą stronę”?
Śmierć: tajemnica
Dla żywych umieranie zawsze pozostanie tajemnicą. Dla nas, którzy wierzą Bogu, pozostanie tajemnicą rozświetloną blaskiem Chrystusowego zmartwychwstania.
I całe szczęście, bo poza narodzinami nie ma dla człowieka ważniejszego wydarzenia, niż śmierć. W łono matki zstępujemy z Jego rąk i jak łodzią przypływamy do tego świata. Ale nie jesteśmy stąd.
Niezależnie od szczęśliwości naszego życia, niezależnie od piękna, którego tu doświadczamy, wciąż jest w nas tęsknota za tamtym domem. Nawet jeśli nieuświadomiona, nawet jeśli nienazwana. Nawet, jeśli nigdy nie przyszło nam do głowy spytać samych siebie, dlaczego jest nam tu czasem tak źle, że chcemy uciec, że tęsknimy za czymś dobrym i pięknym, czego tu, mimo wszystko, nie znajdujemy…
Dom Ojca
„Niespokojne jest serce nasze dopóki nie spocznie w Panu”, dopóki nie powróci w Jego ramiona. A kiedy wraca? Właśnie wtedy, gdy umieramy. Mówiliśmy o św. Janie Pawle II, zachwyceni tym sformułowaniem, że „powrócił do domu Ojca”. Ale to też nasz dom, „w którym jest mieszkań wiele”.
Nie zatrzymamy ciepła czyichś rąk. Nie zatrzymamy spojrzenia, które witało nas każdego poranka przez wiele lat. Nie uda nam się zamknąć w słoiku zapachu włosów i sukien. Śmierć zabiera zapach i blask oczu. Co możemy zrobić, targani rozpaczą, zakochani bez granic, rozdzieleni za wcześnie, za szybko?
Patrzący na pusty fotel, na miejsce przy stole, oddychający powietrzem, które ciągle jeszcze drży od czyjegoś głosu? Co możemy zrobić? Stajemy bezradni nad grobem. Zapalamy znicz, wkładamy do wazonu kwiaty, zapada cisza.
Wciskamy w nią „zdrowaśki” i litanie, ale często i one nie przynoszą ulgi, nie goją głębokiej rany po czyjejś ukochanej obecności.
Przychodzimy – odchodzimy
Nie ma na świecie takiego grobu, który byłby tylko końcem życia. Nie ma na świecie takiej śmierci, w której nie spotyka się Chrystusa – nawet, jeśli straciliśmy Go z oczu. Przypływamy – odpływamy. Przychodzimy – odchodzimy.
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny są po to, abyśmy po raz kolejny zobaczyli, że to spotkanie jest nieuchronne. Powrót jest już zaplanowany. A ci, którzy nas wyprzedzili w drodze do domu, są tam naprawdę szczęśliwi i bardzo za nami tęsknią.