separateurCreated with Sketch.

Mam dość, więc nie kocham? Przytulić straty wpisane w rodzicielstwo

RODZICE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kiedy prowadziłam cykl warsztatów dla mam, dołączyła do nas uczestniczka, która nie została jeszcze mamą. Na koniec w podsumowaniu podzieliła się wrażeniami: „Słuchając was, jestem przerażona i mam myśli, że nie warto mieć dzieci”. Postanowiłam nigdy więcej nie tworzyć grupy w taki sposób. Jednak to prawda: życie z dziećmi i bez dzieli przepaść.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Znacie to? Film akcji oglądany przez pięć wieczorów (gdy dzieci już zasnęły) – w wydzielanych sobie odcinkach, aż zapomnicie, że nie widzieliście końca? Jedzenie na stojąco? Prysznic z rocznym dzieckiem w łazience? Poczucie, że niedziela nie różni się bardzo od środy, a święta od najzwyklejszego poniedziałku, gdy dziecko na przykład ma grypę jelitową? Znam i ja.

Gdy do rodziców dociera, jak bardzo ich życie się zmieniło, doświadczają często poczucia winy. Mówi im ono, że nie kochają wystarczająco, skoro czują żal. Wierzą, że można albo cieszyć się z nowego rozdziału życia, albo żałować, że nic już nie będzie „normalnie”. Można czuć się dumnym tatą czy mamą – albo zazdrościć osobom samotnym i parom bez dzieci, które opowiadają o wakacjach na Bahamach i pokazują lśniący czystością salon, przepraszając za bałagan. A jeżeli komuś naprawdę zależy na rodzinie, nigdy nie będzie miał wszystkiego dosyć.

Kochać i być wyczerpanym

„Albo” to kiepski spójnik, za to cudownym przyjacielem jest „i”. Można jednocześnie i kochać dzieci najbardziej na świecie, i czuć wyczerpanie. Przeżywać szczęście, bo udało się nam stworzyć rodzinę i czuć na barkach, ile przybyło w związku z tym ciężaru. Wstawać co godzinę w nocy do noworodka i tulić go w ramionach jak najcenniejszy skarb – i zarazem rozpłakać się na widok sukienek w szafie, w które przez najbliższe miesiące i lata nie zmieści się karmiący biust.

Szkodzi i nam, i naszym więziom, kiedy udajemy przed sobą, że drugiej części nie ma. Stłumiony żal będzie rył w nas podziemny korytarz złości, która z czasem przerodzi się w agresję. Wobec męża, żony, a także wobec dzieci. Jeśli nie przeżyjemy i nie opłaczemy strat, jaką niosą różne momenty życia, zaczniemy szukać winnych. Wierząc, że „inni mają lepiej” i biorąc za całą prawdę o życiu sąsiadów tylko wystawione na pokaz słoneczne momenty.

Tęsknisz? Bądź ze sobą szczery

Gdy zaczniemy obwiniać dzieci za książki, których nie przeczytaliśmy i koncerty, na które nie poszliśmy, pogrzebiemy nasze rodzicielstwo, a związane z nim wyrzeczenia pójdą na marne. Dzieci wezmą na siebie ciężar, na który ich drobne barki nie są przygotowane – i w dorosłości mogą rozwinąć chorobliwą nadodpowiedzialność albo postawę „przepraszam że żyję”.

Dlatego tak wielki sens ma świadomość własnych tęsknot. Za wyjściem we dwoje. Sportem. Porzuconym hobby. Potrzebujemy siebie pytać i o nasze życiowe cele, i o potrzeby. Sprawdzać, co w nowych okolicznościach jest możliwe i jak o to zadbać. Potrzebujemy szukać wsparcia innych dorosłych, by móc ładować akumulatory i nie wypalić się w nowej roli. Odzyskiwać równowagę i siły, bo rodzicielstwo naprawdę niesie ze sobą ogrom trudu: fizycznej orki (kto podnosi roczne dziecko, ten wie) i emocjonalnego wysiłku (kto podał dwulatkowi złamane ciasteczko, też wie).

Rodzicu, spojrzyj na siebie z miłością

Większość rodziców małych dzieci, których znam, nie zauważa, jak jest im trudno i jak ważne rzeczy robią. Jakaś część nas zostaje w dawnych parametrach życia i ulega złudzeniu, że nic się zmieniło. Nie aktualizuje danych: o ilości snu i czasu, jakim dysponujemy, o napięciu, jakie nam towarzyszy, o ilości nowych obowiązków. Dlatego tak często rodzicom się wydaje, że gdyby się tylko postarali, mieliby w domu „błysk” jak kiedyś. Robiliby tyle, co kiedyś. Ich życie wyglądałoby tak, jak kiedyś. A jeśli tak nie jest – to znaczy, że sobie nie radzą.

Rodzice małych dzieci bardzo potrzebują spojrzeć na siebie samych z miłością. Z empatią wobec poczucia straty, nieogarniania, wstydu. Zauważyć, ile kosztuje ich ta nowa rola (z perspektywy dzieci – bezcenna) – i docenić to.

Tak bardzo potrzebna jest też „wioska” – kontakt i więzi z innymi rodzicami, z którymi można razem pośmiać się, popłakać i porozmawiać o ważnych rzeczach. Znaleźć otuchę i wsparcie.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!