Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Moja żona, April, doznała udaru, który sparaliżował lewą stronę ciała. Od 21 grudnia przebywa w szpitalu, lecz wkrótce wrócimy razem do domu, gotowi nauczyć się żyć w naszej nowej sytuacji.
Przyjaciel zapytał mnie: „Czy masz jakieś refleksje co do znaczenia tego, co się stało? Wydaje mi się, że olbrzymia liczba młodych i nieco starszych ludzi zostaje znienacka dotknięta dziwacznymi chorobami i cierpieniem”.
Myślę, że w tej sytuacji mamy do czynienia z kilkoma rzeczami.
Po pierwsze, myślę, że Bóg objawia prawdziwą moc modlitwy
W wigilię Bożego Narodzenia April i ja byliśmy sami w szpitalu i rozmawialiśmy przez telefon z przyjacielem, który powiedział: „To istne szaleństwo. Nie mogę znaleźć wolnego miejsca w grafiku, żeby się za ciebie pomodlić”.
„W jakim grafiku? O czym ty mówisz?” – zapytaliśmy.
Wtedy dowiedzieliśmy się, że nasi przyjaciele stworzyli specjalny formularz online, do którego wpisywali się ludzie w całym kraju, aby modlić się za April przez całą dobę, od Bożego Narodzenia do Nowego Roku. To był niesamowity, cudowny moment. Udało mi się odczytać April tylko jedno lub dwa imiona modlących się za nią, zanim owładnęło mną niesamowite wzruszenie. April płakała jak dziecko.
Myślę, że te właśnie modlitwy odmieniły nasze doświadczenie i sprawiły, że April stała się promykiem światła dla innych pacjentów w szpitalu.
Opowiadała dowcipy każdemu, kto ją pielęgnował i pomogła ustalić, która święta czy święty jest ich patronem. „Czy wiesz, że w niebie ktoś modli się za ciebie przez cały czas?” – pytała. Rozdawała stosy kartek ze swoją nową ulubioną modlitwą, Litanią ufności od Sióstr Życia, i zamawiała msze święte dla ludzi, których dopiero co poznała, jeśli dowiedziała się, że ktoś w ich życiu umarł.
Aha, i namówiła trzech różnych pracowników ochrony zdrowia, by zaangażowali się w podcast „Pismo Święte w rok”.
Mówi się, że modlitwa ma zmieniać nas, a nie Boga, i myślę, że tak właśnie było w tym przypadku. Modlitwa umocniła wysiłki ewangelizacyjne April.
Po drugie, cierpienie ma nas nauczyć pokory. Potrzebujemy tego
Kilka tygodni po udarze April napisała w swoim dzienniku następujące słowa:
„Dobra przyjaciółka napisała mi, że nie może się powstrzymać od myśli, że ten udar to piękny bożonarodzeniowy prezent od Boga: szansa, by naprawdę spokornieć. Bardzo mi się podoba ta myśl. I często ją sobie przywołuję, bo wiem, że tak jest naprawdę”.
April jest matką dziewięciorga dzieci, nauczycielką, lektorką, organizatorką szkolnictwa domowego w sąsiedztwie, zarządza dojazdami na zajęcia pozaszkolne, prowadzi katechezy dla kandydatów do bierzmowania i robi mnóstwo innych rzeczy. „Ludzie pytają się, jak ja to wszystko robię i gratulują, że jestem taka niesamowita!” – pisze April. „Z biegiem czasu uczucie dawania sobie doskonale rady ze wszystkim nie przyczynia się do dobra duszy. A na pewno nie mojej duszy".
„A już z pewnością nie sprzyja postawie, jaką wszyscy powinniśmy mieć przed Bogiem, gdzie On jest wszystkim, a my – niczym. Gdzie On jest tak potężny, a ja – maluczka. Tak więc teraz, po udarze, kiedy inni ludzie pomagają mi się ubrać, jeść, skorzystać z toalety, itd. stwierdzam, że jestem malutka i pokorna. I to jest naprawdę piękne!”.
Bóg chce, abyśmy dochodzili do takich wniosków, patrząc na krzyż w naszym życiu. W trakcie pandemii wydaje się, że chce tego na skalę ogólnoświatową.
Po trzecie, cierpienie uczy nas miłości
To zabawne. To był rok wielu rodzinnych zawirowań i czas, w którym zdałem sobie sprawę, że moje dzieci nauczyły się tyle samo z moich błędów, co z mojej mądrości jako rodzica. Udar sprawił, że wszyscy staliśmy się lepsi, przeorganizował nasze priorytety, nauczył nas miłości i zmusił do odkopania w sobie talentów, których istnienia nawet nie podejrzewaliśmy.
Dzieci całe dnie spędzały w szpitalu, pomagając mamie. Dorosłe dzieci, same posiadające własne dzieci, poświęciły czas, który mogły spędzić ze swoimi najbliższymi w okresie Bożego Narodzenia, kiedy April i ja byliśmy daleko. A ja sam musiałem nauczyć się, że prawdziwym powołaniem męża jest miłość do żony dokładnie taka, jakiej ona potrzebuje.
Po czwarte, Bóg pragnie mieć świadków
Niesamowitych przykładów jest wiele: ojciec, który wykorzystał swoją chorobę – raka – aby pomóc ludziom na nowo uwierzyć; młoda kobieta, która w swoich ostatnich dniach zainicjowała największą w mieście Kansas zbiórkę krwi.
„Czy Bóg stawia nas w miejscach, w których musimy być, aby nieść innym nadzieję i uzdrowienie?” – zapytała moja przyjaciółka. „To prawie tak, jakby Bóg chciał, abyśmy byli tam Jego świadkami”.
Myślę, że jest to w dwojaki sposób prawdziwe. Tak, Bóg chce radosnych świadków Chrystusa w szpitalach, ale chce też, abyśmy byli świadkami całego potencjału dobra wokół nas.
W czasach, w których jest tak wiele złości i wrogości oraz upolitycznienia wszystkiego, dobrze jest odciąć się od medialnych przekazów i zobaczyć prawdziwych pracowników ochrony zdrowia, którzy okazują jedynie życzliwość i troskę.
Krzyż stoi w centrum ludzkiego doświadczenia, przemieniając wszystko i nie ma lepszego świadectwa niż nasza radość, kiedy podejmujemy ten krzyż.