separateurCreated with Sketch.

Spakowana walizka, pobudka na dźwięk syreny. Poruszający list nazaretanki z linii frontu na Ukrainie

Siostra zakonna modli się w kaplicy
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Od 8 lat żyjemy w stanie wojny, a ostatnie dni są przepełnione trwogą i niepokojem. Boimy się o nasz kraj, nasze rodziny, naszą przyszłość” - pisze s. Franciszka. Wczytajmy się w to poruszające świadectwo i prośmy dobrego Pana o ocalenie pokoju u naszych wschodnich sąsiadów.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Poniżej publikujemy list nazaretanki z Ukrainy, pierwotnie zamieszczony na stronie Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu [korekta odredakcyjna]:

Gdyby 10 lat temu ktoś powiedział mi, że Ukraina będzie modlić się o pokój we własnym kraju, nie uwierzyłabym. Nie uwierzyłabym też, że trzeba będzie pakować do jednej walizki najważniejsze rzeczy: wodę, paszport i zapas ciastek na kilka dni. Ale rzeczywistość, niestety, jest właśnie taka.

Od 8 lat żyjemy w stanie wojny, a ostatnie dni są przepełnione trwogą i niepokojem. Boimy się o nasz kraj, nasze rodziny, naszą przyszłość.

Wiele sióstr z całego świata przesyła nam zapewnienie o modlitwie, za co z głębi serca jesteśmy wdzięczne. Pytają one: "Jak wy tam żyjecie?". Tak naprawdę jednak nie możemy im niczego pewnego odpowiedzieć. Żadna z nas nie wie, jak będzie wyglądało nasze jutro, czy obudzi nas budzik, czy dźwięk syreny alarmowej.

Wiele rodzin wyjeżdża teraz z Ukrainy, wyjeżdżają z regionów zagrożonych – centralnych i wschodnich. Większość naszych domów zakonnych znajduje się na terenie centralnej Ukrainy, a jeden całkiem na Wschodzie kraju. Pięć z sześciu naszych domów znajduje się w zagrożonej wojną części kraju. Ale żadna z nas póki co nie wyjechała, bo przecież tu też zostają ludzie, „nasi” ludzie, którym jesteśmy potrzebne. Nawet po to, by zebrać się na wspólnej modlitwie, wspierać ich i być razem z nimi, planować mimo wszystko wakacyjne wyjazdy i letnie rekolekcje.

W czasie, gdy wojna jest już jakby u progu, bardzo mocno odczuwamy wsparcie i modlitwę całego świata, a nasze wołanie do Boga jest jeszcze silniejsze. Wyśpiewywane codziennie suplikacje mają inny sens, zwłaszcza gdy wypowiadamy słowa: od wojny wybaw nas Panie.

16 lutego br. na Ukrainie ogłoszono kolejny już dzień modlitwy i postu w intencji pokoju. W wielu naszych parafiach prowadzona była całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu oraz modlitwy o pokój. W Żytomierzu zorganizowałyśmy wieczorny różaniec, transmitowany poprzez aplikację Zoom z naszej domowej kaplicy dla rodzin, z którymi pracujemy i którym służymy. Było to wzmacniające i bardzo wzruszające doświadczenie, gdyż wszyscy uświadomiliśmy sobie, że każda przeżyta chwila to dar od Boga. Tylko od Niego zależy nasze dziś i jutro. Na zakończenie modlitwy całkiem spontanicznie padła propozycja, by modlić się razem także i w inne dni.

A zatem i dziś, i jutro, i prezez kolejne dni będziemy się łączyć w modlitwie i prosić, by Pan dał nam pokój.

W chwili, gdy piszę te słowa, doszła do nas informacja, że we wschodniej części Ukrainy sytuacja zaostrzyła się. Zostały ostrzelane przedszkole i liceum… A u nas, w centralnej części, dziś pada deszcz. Zbliża się wiosna, siostry wypełniają swoje obowiązki: w szkole, przedszkolu, na katechezie, w zakrystii, inne jeszcze akurat chorują na COVID-19. Na ustach i w sercach wszystkich wybrzmiewa nieustannie cicha prośba: od wojny wybaw nas Panie.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.