Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Święta wielkanocne minęły w Zaporożu spokojnie, choć nie bez utrudnień. Gubernator regionu poprosił, by ze względu na zagrożenie ostrzałem ze strony Rosjan nie zbierać się na liturgiach w dużych grupach. Księża zwiększyli więc liczbę odprawianych mszy, które dzięki transmisji internetowej śledzili też wierni na terenach okupowanych.
„Cała nasza nadzieja w Panu Bogu”
„Dla wschodniej Ukrainy nadchodzą najtrudniejsze dni od momentu wybuchu wojny. Wiemy, że każdy dzień może być dla nas ostatnim. Cała nasza nadzieja w Panu Bogu” – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Jan Sobiło.
„Rosjanie wycofali się spod Kijowa i przerzucili siły na Donbas. Pod Zaporożem stoi ok. 10 tys. żołnierzy rosyjskich i masa sprzętu wojskowego, czołgów, armat i wozów pancernych. Tu są wielkie bitwy, a mają być jeszcze większe. Dlatego też nasi wierni, choć jeszcze przychodzą do kościoła, to mają świadomość, że w każdej chwili może być już taki ostrzał, że nie będziemy się mogli zebrać w świątyni. Dlatego nawet w zwykły dzień korzystają z możliwości bycia na mszy świętej, bo zdają sobie sprawę, że może to być już w przyszłości niemożliwe.
Jesteśmy w ciągłym oczekiwaniu, że może uda się jeszcze kogoś wyprowadzić z Mariupola, bo tam jest najtragiczniejsza sytuacja, a także z tych miejscowości, które są pod okupacją. Trzyma nas jedynie modlitwa i solidarność całego świata, w szczególności Polski.
Pomoc cały czas dociera do Zaporoża, dzięki czemu mamy się czym podzielić z ludźmi. To co jest podstawowe dla życia na dziś, jest w Zaporożu, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że jutro to może się już drastycznie zmienić. Dlatego dziękujemy Bogu za każdy dzień, ale czas jest trudny, końca wojny nie widać.
Siły wojskowej okupanta jest coraz to więcej, ale i duch w narodzie ukraińskim też jest mocny. Dlatego ufamy, że Ukraina wygra wojnę, i że będzie to z pożytkiem nie tylko dla Ukrainy, która wreszcie się uwolni od ciemięzcy, ale także dla całej Europy i dla świata” – powiedział papieskiej rozgłośni pomocniczy biskup charkowsko-zaporoski.
Wielkanoc w cieniu wojny
Bp Sobiło wskazuje, że ze względów bezpieczeństwa nie można było zorganizować wspólnego wielkanocnego śniadania, jednak wszyscy otrzymali paczki świąteczne przygotowane dzięki pomocy humanitarnej. Włosi przysłali m.in. babki wielkanocne.
„W najbliższą niedzielę będziemy świętować ekumenicznie z jednej strony Niedzielę Bożego miłosierdzia, a z drugiej wschodnią Wielkanoc” – mówi bp Sobiło. Wskazuje, że jak tylko sytuacja na to pozwoli, ludzie znów dostaną paczki z pomocą.
„Chcemy, żeby odczuli, iż Boże miłosierdzie dba o nasze oczyszczenie i wzmocnienie duchowe, ale Jezus Miłosierny troszczy się także o to, byśmy mieli co jeść” – stwierdził hierarcha.
Zauważa, że z każdym dniem rośnie liczba ludzi potrzebujących, którzy korzystają m.in. z kuchni braci albertynów, gdzie wydawane są gorące obiady. Trwa też druga fala wyjazdów, głównie kobiet i dzieci, którzy przed zapowiedzianą ofensywą starają się znaleźć bezpieczne schronienie w spokojniejszych rejonach Ukrainy.
„Trzyma nas jedynie modlitwa i solidarność całego świata, prosimy o modlitwę” – apeluje bp Sobiło, który na wschodzie Ukrainy przeżył całe osiem lat wojennej pożogi rozpoczętej w 2014 roku.
Beata Zajączkowska/vaticannews/ks