separateurCreated with Sketch.

Cztery oznaki duchowej śmierci

22.4.2010: Sant'Apollinare Nuovo, Ravenna

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Podobnie jak istnieją oznaki śmierci ciała, są też symptomy śmierci duchowej.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„On żyje czy umarł?”

To ważne pytanie, prawda? Jak stwierdzić, czy ktoś jest żywy czy martwy? Istnieją dobrze znane oznaki: możemy sprawdzić, czy ktoś oddycha, zbadać puls czy posłuchać bicia serca. Mówimy tu o fizycznym życiu lub śmierci. A co z życiem lub śmiercią duchową? A dokładniej: jak poznałbyś, gdybyś był duchowo martwy?

Oto cztery oznaki, które mogą świadczyć o duchowej śmierci. Zazwyczaj występują wszystkie jednocześnie, rzadko pojedynczo.

Pierwszy znak

Nie podejmujemy żadnych wysiłków. Co to oznacza? Poddajemy się apatycznej rezygnacji i przyzwalamy na istniejący stan rzeczy, nie aspirując do lepszej przyszłości. Mówimy: „Moje wady są niezmienne, taki już po prostu jestem. Cnoty czy wartości są nie dla mnie, jestem jaki jestem, i tyle”.

Brak wysiłku wykazuje pokrewieństwo do śmiertelnego grzechu lenistwa, nieprawdaż?

Drugi znak

Nie współczujemy innym. Co to oznacza? To, że mamy zatwardziałe, zimne jak lód serce w obliczu grzechu i cierpienia. Gdy grzeszymy, nie pragniemy praw Bożych i Bożej godności, nie odczuwamy żalu z powodu utraty własnej duszy. W obecności cierpienia nie odczuwamy współczucia dla cierpiących, a tym bardziej nie podejmujemy działań na ich rzecz. Nie występuje żadne poruszenie ciała, umysłu czy serca.

Przemyślmy przejmujące spostrzeżenie świętego Augustyna: „Nadzieja ma dwie piękne córki: nazywają się gniew i odwaga. Gniew, że rzeczy są takie, jakie są. Odwaga, by uczynić je takimi, jakimi powinny być”. Możemy stwierdzić, że brak współczucia oznacza brak nadziei.

Trzeci znak

Nie uczymy się. Co to oznacza? Odmowa przyjęcia nauki o świętości Boga i o naszym grzechu. Kiedy jesteśmy zakochani, często prosimy ukochaną osobę: „Mów jeszcze!”. Kto rozsądny nie powiedziałby: „Mów jeszcze!”, kiedy Jezus oznajmia: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6)?

Kiedy nie uczymy się, pokazujemy nasz brak pokory, a więc niegotowość do wsłuchania się w prawdę o Bogu i o sobie samych.

Czwarty znak

Nie wykazujemy skruchy. Niemal każdy proboszcz potwierdzi to, co zaobserwowaliśmy chyba wszyscy: liczba osób oczekujących na przyjęcie Komunii Świętej jest o wiele, wiele większa niż liczba osób przystępujących do sakramentu pojednania. Co może z tego wywnioskować rozsądny człowiek?

Na pewno nie to, że grzech w naszym życiu został pokonany! Brak skruchy odnosi się do kogoś, kto grzeszy bez zastanowienia, bez żalu i bez wstydu. Kultura, która bardziej ceni sobie poczucie własnej wartości niż skruchę z pewnością nie wyda wielu wielkich świętych. Podobnie kultura pozbawiona skruchy nie przyniesie dobrych owoców, ani nie ma przyszłości.

„Czy to ja, Panie?”

Napisawszy powyższe słowa, odczuwam pokusę zastanowienia się, jak te cztery oznaki śmierci duchowej można odnieść do kogoś innego. Może wszystkich nas kusić sporządzenie zestawienia objawów śmierci duchowej, które odnoszą się do znajomych, którzy przyjdą nam akurat do głowy.

Oprzyjmy się tej pokusie! Zamiast tego spójrzmy jeszcze raz na powyższą listę i powtórzmy pełne udręki pytanie apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy: „Czy to ja, Panie?” (Mt 26,22).

Jeżeli to pytanie dotyczy ciebie, czas zrobić rachunek sumienia, zaplanować gruntowną reformę życia, a następnie jak najszybciej przystąpić do spowiedzi (pamiętaj: jeśli nie zostałeś niepokalanie poczęty, to jesteś grzesznikiem i co najmniej jedna z tych rzeczy dotyczy ciebie, i mnie również, w tym czy innym czasie!).

Prośmy Pana!

Prośmy w modlitwie naszego Pana, aby objawił nam, gdzie zakorzeniły się w ogrodzie naszej duszy chwasty. Poprośmy o Bożą pomoc w wyplewieniu ich i zastąpieniu ich cnotami. Podzielmy się naszymi potwierdzonymi na modlitwie planami zmiany naszego życia z zaufanym powiernikiem (kierownikiem duchowym, współmałżonkiem lub inną dojrzałą duchowo osobą). Podzielmy się konkretnymi i wymiernymi celami z innymi, aby w miłości mogli nas później rozliczać z procesu przemiany, którą wszyscy musimy podjąć.

Zastanówmy się: jeśli nie chcemy przyznać, że duchowa śmierć już nas dotknęła, jeśli uparcie odmawiamy przyznania, że musimy się wyspowiadać, odpokutować i zreformować, to znaczy, że odwracamy się od łask Wielkiego Postu i błogosławieństw Wielkanocy. Bylibyśmy podobni do Łazarza, który odmawia wyjścia z grobu, ponieważ stanowi to dla niego zbyt wielki wysiłek. Boże, zachowaj nas od takiego zgorszenia!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.