separateurCreated with Sketch.

Mama, tata i 9 synów! Razem pomagają innym wielodzietnym

Fundacja Dziewięciu Braci
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Hanna i Włodzimierz Szkudlarkowie to małżeństwo z 35-letnim stażem. Doczekali się 9 synów. Najstarszy ma 34 lata, a najmłodszy – 16. Bracia założyli w Kaliszu „Fundację Dziewięciu Braci”, która wspiera członków rodzin wielodzietnych w zakresie odkrycia potencjału, rozwoju osobistego i przedsiębiorczości.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Państwo Szkudlarkowie od początku planowali wielodzietną rodzinę. Pani Hanna ma pięcioro młodszego rodzeństwa – cztery siostry i brata, zaś pan Włodzimierz – trzy starsze siostry.

– Pobraliśmy się dość późno. Mąż miał 29 lat, a ja byłam wówczas 24-letnią kobietą. Na tamte czasy to był już poważny wiek. Chcieliśmy mieć nawet bliźnięta, ale ten plan się nie powiódł i pojedynczo dzieci zaczęły przychodzić na świat – mówi w rozmowie z Aleteią Hanna Szkudlarek. 

35 lat małżeństwa i 9 synów

Małżonkowie wychowali 9 synów. Rodzinę powierzyli opiece Świętej Rodziny. Przed jej obrazem w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu przysięgali sobie wzajemnie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Na zaproszeniach ślubnych wpisali własne motto: „Podając sobie ręce oddajemy serca nasze młode, by Bóg błogosławił nam na pogodę życia i niepogodę”.

– Z perspektywy lat widzimy, że Pan Bóg błogosławił, a szczególnie przez wstawiennictwo św. Józefa, w cieniu którego wzrastała nasza rodzina – mówi pani Hanna. 

W ich wspólnym małżeńskim życiu nie brakowało trudnych momentów, ale zawsze je pokonywali. Mówią, że z Bożą pomocą i dzięki wstawiennictwu św. Józefa. – We wszystkich przykrych doświadczeniach ufaliśmy Bogu. Nie zabrakło także pomocy od dobrych ludzi, których On stawiał na naszej drodze – mówią Szkudlarkowie. 

Opowiadają, że gdy dzieci były w wieku szkolnym, było im przykro, kiedy musieli w gorszych momentach wybierać między wycieczką szkolną, a zakupem nowych ubrań czy butów. Trudno było także zorganizować wyjazd na wspólne, jedenastoosobowe wakacje, więc wyjeżdżali w mniejszym składzie. 

Pani Hanna przyznaje, że niektórzy żartowali sobie, że decydując się na tyle dzieci chyba polują na dziewczynkę. Małżonkowie powierzyli rodzinę Bogu i byli otwarci na życie. – Nigdy nie było takiej sytuacji, że nie chcieliśmy już więcej dzieci. Pozytywne myślenie pomogło nam przezwyciężyć gorsze chwile. A różnie bywało. Czasami powodziło nam się bardzo dobrze, w gorszych momentach korzystaliśmy ze zgromadzonych oszczędności czy pomocy. Zawsze jednak mogliśmy liczyć na siebie – opowiada pani Hanna.

Blaski i cienie rodziny wielodzietnej

Kobieta wyjaśnia, że będąc rodziną wielodzietną spotykali się z różnymi reakcjami. Więcej było tych pozytywnych. – Często pojawiały się pytania, jak sobie daję radę z wychowaniem takiej gromadki, a kiedy mąż mówił, że ma dziewięciu synów, to najczęściej padało pytanie: „A to z jedną żoną?” – tłumaczy pani Szkudlarek.

Zdarzały się też sytuacje mniej przyjemne. – Ktoś pukał się w czoło i komentował: „Rozumu to wy nie macie?”. Ale wtedy modliłam się za taką osobę, usprawiedliwiając ją, bo przecież rodzinę zakładaliśmy świadomie i braliśmy za nią pełną odpowiedzialność – mówi pani Hanna.

Małżonkowie ze wszystkim starali się radzić sobie sami, często przy pomocy coraz starszych synów, jednak wsparcie oferowane w potrzebie przez babcie czy ciocie było nieocenione. Największym problemem stawała się codzienna logistyka i dowóz dzieci do szkoły, ale i z tym sobie poradzili, kupując siedmioosobowy samochód.                

Dbali o to, aby ich dzieci zawsze dobrze wyglądały i były dobrymi ludźmi. Są dumni z tego, gdy słyszą, że synowie są dobrze wychowani, empatyczni i uczynni. – Nasze synowe dziękują nam za dobrych mężów – dodają państwo Szkudlarkowie. Na pytanie, czy dobrze jest być rodziną wielodzietną, odpowiadają, że tak.

– Chłopcy wiele rzeczy potrafią zrobić sami. Mieli możliwość zmontowania drużyny do gier zespołowych. Rodzinne święta są u nas zawsze gwarne. Ponadto najfajniejszym z aspektów jest możliwość liczenia na wzajemną pomoc – tłumaczy nam pani Hanna.

Dziewięciu braci założyło fundację 

Obecnie z dziewięciorga synów pięcioro jest w domu rodzinnym. Pozostali założyli swoje rodziny lub się wyprowadzili. Jan mieszka we Wrocławiu, a trzej żonaci – w Kaliszu. Spotykają się tak często, jak to możliwe. Zazwyczaj są to święta, urodziny oraz śluby i wesela. Wiedzą, że zawsze mogą liczyć na wsparcie rodziny.  

Szkudlarkowie postanowili stworzyć Fundację Dziewięciu Braci. Inicjatorem założenia fundacji jest pan Michał. Za cele statutowe organizacja obrała sobie pomoc dzieciom z rodzin wielodzietnych oraz propagowanie wielodzietności jako dobrego pomysłu na życie. Chce wspierać członków rodzin wielodzietnych w zakresie odkrycia potencjału rozwoju osobistego i przedsiębiorczości. 

– Żyjąc w dużej rodzinie można nauczyć się przedsiębiorczości – żartuje pan Michał Szkudlarek. – Śmiałem się, że muszę robić pranie indywidualnie, bo w innym przypadku moje ulubione koszulki przypadną któremuś z braci. Na otrzymanie kieszonkowego nie było też większych szans, dlatego podejmowaliśmy się różnych zajęć, aby wzmocnić budżet domowy i odciążyć rodziców. Dzięki temu radzimy sobie z wyzwaniami i różnymi przeciwnościami. Wypracowaliśmy sobie samodzielność i zaradność – dodaje. 

Działalność fundacji skupia się także na podtrzymywaniu wartości rodzinnych i rekrutuje spośród rodzin osoby do programów szkoleniowo-mentoringowych. Jednym z nich jest projekt „Fabryka Samodzielności”.

– Pomagamy młodym osobom nabrać wiatru w żagle. Dzięki wsparciu mentorów, którzy dzielą się swoją wiedzą, młodzież ma szansę poznać swoje mocne strony i zdobyć doświadczenie na przyszłość – tłumaczy pan Michał. Wyjaśnia, że tzw. „ludzie sukcesu” chętnie przekazują zdobyte kompetencje i praktyczną wiedzę w wybranej dziedzinie. Inną z propozycji fundacji jest program korepetycji „Starszy brat”, którego celem jest wsparcie rodzin w zakresie wspomagania nauki poprzez indywidualne spotkania z korepetytorami. 

Bracia Szkudlarkowie mają już pomysły na kolejne projekty.