Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kładzenie się za późno spać albo zjadanie całej tabliczki czekolady zamiast dwóch kawałków. Włączanie telewizora, kiedy planowaliśmy w końcu coś poczytać. Otwieranie mediów społecznościowych, gdy obiecywaliśmy sobie pracę w skupieniu. I powtarzanie tego ciągle i ciągle, mimo że obiecywaliśmy sobie tysiąc razy, że od jutra, od dzisiaj – wszystko będzie inaczej. Dlaczego tak trudno jest pożegnać nawyki, które nam nie służą?
Walka z wiatrakami
Pierwsza odpowiedź, jaka mi przychodzi do głowy, jest taka, że startujemy bardzo często już ze spalonej pozycji. Wierzymy, że najbardziej pomoże walka z tym, czego w sobie i naszym życiu nie lubimy. Choć nasza złość na siebie bywa całkiem uzasadniona, to jednak używanie jej jako paliwa do walki z samym sobą nie przyniesie upragnionych rezultatów. Przeciwnie, może wywołać efekt błędnego koła, w którym karzę siebie za to, co mi nie wychodzi. Niestety, agresja wyładowana na sobie samym dodaje mi tylko ciężaru, przez co mam jeszcze mniej sił do tego, by cokolwiek zmienić. To zaś, z czym walczymy, w nieunikniony sposób rozrasta się, zostawiając nas z poczuciem bezsilności.
Agresja wobec siebie (obrzucanie epitetami, odtrącenie siebie lub uważanie się za kogoś, kto nie zasługuje na szacunek) niszczy poczucie własnej wartości. A bez niego nie jesteśmy w stanie urządzać naszego stylu życia na nowo. By mogło się coś zmienić, potrzebujemy nadziei. Potrzebujemy też uznać, że jesteśmy kimś ważnym i wartościowym. Kimś, kto zasługuje na dobre traktowanie.
Akceptacja równie ważna jak empatia
Nasze szanse na zmianę rosną, gdy zaakceptujemy, że jest nam trudno zarówno zmienić dotychczasowy sposób funkcjonowania, jak i żyć ze skutkami tego, co nie działa. Jeśli marnuję ogrom czasu – którego i tak wciąż mi brakuje – na przewijanie Facebooka, to potrzebuję zaakceptować fakt, że na ten moment trudno mi wymyślić sposób, jak tego nie robić. Oraz że doświadczam w bolesny dla siebie sposób konsekwencji tego stanu rzeczy.
Dobrze, by za akceptacją poszła także empatia – czyli spojrzenie na siebie jak na bliskiego przyjaciela, który potrzebuje wsparcia, a nie miażdżącej krytyki, po której już się nie będzie w stanie podnieść. To dzięki akceptacji i empatii będzie mnie w końcu stać na szczerość i odwagę odkrywania, dlaczego robię to, co mi szkodzi. Za każdym naszym działaniem stoi bowiem motywacja, która coś ma nam dać, a jednocześnie przed czymś ma nas uchronić.
Pętla nawyku
Charles Duhigg, autor książki Siła nawyku, ujmuje przyczyny powtarzania tego, co nam szkodzi, w postaci „pętli nawyku”. Każdy nawyk ma jakiś „wyzwalacz” – czyli okoliczności, które go inicjują. Możemy sięgać po telefon lub czekoladę, gdy czujemy przypływ trudnych emocji – smutku, złości czy bezsilności. Oglądać seriale po nocy, gdy jesteśmy psychicznie i fizycznie wyczerpani. Efektem tego jest jakaś nagroda, a jednocześnie zdrowotne (lub innego rodzaju) szkody.
Wyjście z cyklu powtarzania nawyku, który nam nie służy, umożliwia nazwanie potrzeb, jakie za nim stoją. Może to być potrzeba kontaktu czy psychicznej ulgi (jak w przypadku scrollowania mediów społecznościowych), ukojenia trudnych emocji czy rozładowania stresu (jak wtedy, gdy go „zajadamy”), odpoczynku i beztroski (gdy włączamy seriale, które zabierają nas do krainy wyobraźni aż do rana).
Rozpoznaj swój głód
Jeśli spojrzymy we własne głębokie potrzeby, możliwe, że odkryjemy, iż cała nasza codzienność skonstruowana jest w sposób, który nie daje szans na życie w równowadze – bo jesteśmy skrajnie przeciążeni, nie planujemy odpoczynku czy żyjemy w bardzo niesprzyjającym środowisku. Być może wtedy potrzebne będzie zajęcie się właśnie tym, w czym funkcjonujemy, a nie jedzeniem chipsów czy graniem na komputerze.
Kiedy wiemy, jakie prawdziwe głody wołają w nas o uwagę, możemy też szukać lepszych sposobów na zaopiekowanie się nimi. Ulgę psychiczną bardziej niż czekolada przyniesie zrozumienie, co takiego się stało, że poczułam złość, rozczarowanie albo wstyd. Pomoże też okazanie sobie empatii albo sięgnięcie po empatyczny kontakt z drugim człowiekiem.
Zresztą czyjeś wsparcie stanowi ogromnie skuteczny element zmiany: jest mi łatwiej, gdy ktoś mi kibicuje. Zawsze też pomaga budowanie poczucia własnej wartości i rozwijanie takich strategii radzenia sobie ze stresem czy zmęczeniem, które nam sprzyjają (sen, chwile zatrzymania i sprawdzania, co u nas słychać, ruch, rozmowa, nawiązywanie przyjaźni i bliskich więzi).
Marchewka zamiast popcornu
Z niektórymi rzeczami możemy poradzić sobie łatwo – jeśli jem przed telewizorem tłusty popcorn, mogę sobie pokroić marchewkę. Inne będą potrzebowały spojrzenia w siebie głębiej i z miłością, skonfrontowania się z uczuciami, których unikamy, bo są dla nas zbyt trudne. Jednak gdy z miłości do siebie – a nie z nienawiści – podejmiemy drogę do zmiany, może nas ona zaprowadzić w zupełnie nowe i zaskakująco piękne miejsca.