Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Przygoda Grzegorza Miecznikowskiego z muzyką zaczęła się w wieku nastoletnim. Najpierw był rock, potem mocniejsze brzmienia, a potem szybko stał się wojującym z Kościołem ateistą. Próbował także sił w kilku kapelach. A że w muzyce metalowej pojawia się niekiedy wątek okultyzmu, to i Grzegorz miał z nim do czynienia.
Metalowiec i ateista szuka Boga
Wierzę, że Boża łaska mnie chroniła. Jak człowiek nie znajdzie spokoju w Bogu, to szuka go w czasopismach ezoterycznych, muzyce, wszędzie, tylko nie w Kościele
– wspomina w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”.
Z ciekawości pojechał na festiwal kapucynów w Wołczynie. Tam poznał muzykę 2Tm 2,3. Spodobała mu się, chociaż słowa niekoniecznie:
Chciałem się przejść do kościoła, ale też czułem niechęć. Miałem przejawy jakiegoś nawrócenia, ze trzy miesiące chodziłem do kościoła, ale to zostawiłem i jeszcze bardziej nasiąkałem nienawiścią.
Padłem na kolana...
Ale przesłanie z płyty 2Tm 2,3 rezonowało w Grzegorzu. W rozmowie z Jakubem Jałowiczorem wyznaje:
Usłyszałem, że Bóg jest miłością, i zacząłem się modlić. Padłem na kolana, powiedziałem: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie” i z moich oczu zaczęły płynąć łzy. To były łzy miłości. Przeżyłem czystą kąpiel w miłości. Nie rozumiałem, co się ze mną dzieje. Wiedziałem, że On mnie bardzo kocha i przebacza mi każdy grzech. Leżałem w łóżku, leciały mi łzy i powtarzałem: „Jezu, jak ja Ciebie kocham”.
Jezus mnie uzdrowił
Tak zaczęła się świadoma już droga Grzegorza do relacji z Chrystusem. Krok po kroku, kolejne decyzje zbliżały go do Kościoła. Trafił do młodzieżowej wspólnoty, poznawał katolickie środowisko. Ale na tej drodze pojawiła się przeszkoda, którą był hazard, a o której Grzegorz opowiadał w naszym wywiadzie:
To był nałóg, z którego nie potrafiłem się wyzwolić. Czułem żal i smutek w sercu, ale nie wiedziałem, jak wrócić do Boga. Wrzucałem pieniądze do maszyny. Brałem jedną chwilówkę za drugą, aby mieć za co grać. Ciągnęło się to przez dwa lata. Byłem na indywidualnej terapii, ale dopiero Jezus mnie uzdrowił i okazał się najlepszym lekarzem.
Dziś Grzegorz chętnie opowiada o swoim nawróceniu. Pojawia się na spotkaniach wspólnot, napisał książkę z ks. Jarosiewiczem. „Dobra Nowina jest odpowiedzią na zło tego świata. Moją misją jest rozpalać pasję ludzi do Jezusa” – podsumowuje.
Źródło: Gość Niedzielny, Aleteia.pl