separateurCreated with Sketch.

Kard. Ryś: To Kościół ma się zwracać do grzeszników, a nie na nich czekać

Jezus w domu Marty i Marii
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dlaczego Kościół nie powinien czekać na grzeszników, ale sam ich szukać i się do nich zwracać? Na przykładzie fragmentu Ewangelii o Marcie i Marii opowiada o tym kardynał nominat Grzegorz Ryś w książce „Mistrzowie drugiego planu”.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Tylko jedno jest konieczne

Małgorzata Bilska: Dlaczego cząstka, którą wybrała Maria z Betanii jest „najlepsza”?

Kard. Grzegorz Ryś: To, jak rozumiemy słowa Jezusa, zależy trochę od edycji, a nawet od tłumaczenia tekstu. Najbardziej rozpowszechniony w Polsce przekład tej wypowiedzi brzmi: „troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”. Krytyczne edycje Nowego Testamentu częściej wybierają inny zapis: „troszczysz się i niepokoisz o wiele, a jedno tylko jest konieczne. Maria obrała najlepszą cząstkę”. Tak więc Maria wybrała to, co konieczne. I to wyłącznie! Tylko to jest konieczne. Nic nie jest tak samo konieczne. Nie ma więc przeciwstawienia wyborowi Marty, tylko pokazanie, że… „bez tego nie ujedziesz”. Ani jako Łazarz, ani jako Marta. Nie poradzisz sobie w posługiwaniu ludziom, jeśli nie masz w sobie tego, co wybrała Maria. I w podejściu do siebie, w sposób uczciwy. Jedno jest konieczne. Czyli co? Postawa Marii opisana przez Łukasza: Maria siadła u stóp Jezusa i słuchała. Konieczna jest taka właśnie postawa – postawa ucznia wobec Boga. Jeśli mamy w sobie tę postawę, to w sposób sensowny możemy posługiwać, a także podchodzić do siebie samego. 

Ileż zależy od przekładu! W Biblii Poznańskiej brzmi to tak: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o tak wiele, a przecież jednego tylko potrzeba. Maria wybrała najlepszą cząstkę, która nie zostanie jej zabrana”. Potrzebę definiujemy po prostu jako brak. Najważniejszą potrzebą człowieka jest potrzeba miłości. I to Jezus w pełni ją zaspokaja! Widać to nie tylko w relacji z Marią. Samarytance spotkanej przy studni powiedział: „Kto tę wodę pije, będzie pragnął znowu. Kto zaś napije się wody, którą Ja mu dam, nigdy już nie zazna pragnienia. Ale woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody tryskającej ku życiu wiecznemu”. Samarytanka miała kilku mężów, zamieszkała z mężczyzną bez ślubu, czyli szukała prawdziwej miłości. Jezus to wie. I wcale jej nie potępia, przeciwnie – objawia jej jako pierwszej prawdę o sobie – to Ja jestem oczekiwanym Mesjaszem. (J 4,13–14) 

Zasadniczo zgoda, choć nie każda potrzeba jest przez człowieka w równym stopniu uświadamiana. To słowo „potrzeba” w Nowym Testamencie zwykle oddane jest greckim dei, od którego pochodzi słowo deontologia oznaczające naukę o powinnościach. Jezus kilka razy mówi o sobie, że jest przynaglany jakąś wewnętrzną powinnością. Święty Hieronim wyraża to wtedy łacińskim słowem oportet – musi, na przykład: potrzeba, żeby Syn Człowieczy poszedł do Jerozolimy, a tam zostanie pojmany, ubiczowany, skazany na śmierć, ukrzyżowany. On sam odnajduje w sobie potrzebę pójścia do Jerozolimy, oddania życia za ludzi.

To nie jest taka potrzeba, jak jedzenie i picie, bez lekceważenia potrzeb biologicznych. Po prostu są różne poziomy naszych potrzeb. Są takie, które nam się dość prosto narzucają; takie, na które czasem chętnie się powołujemy, ale też takie, o które trzeba zawalczyć – po to, żeby rozpoznać, jakie są ważne. Podobnie było z Zacheuszem. Jezus go zobaczył i powiedział: „Potrzebuję się zatrzymać dziś u ciebie”. To Jezus miał potrzebę pójścia do Zacheusza, nawet jeśli nie został zaproszony. Zacheusz tylko chciał popatrzeć z wysokości drzewa na przechodzącego obok Jezusa. 

Potrzeby ludzi wierzących

Kościół – tak samo, jak robił to Jezus – musi uświadomić sobie swoją własną potrzebę spotkania z grzesznikiem. To w Kościele musi być ta potrzeba! A nie – oczekiwanie, że grzesznik odkryje w sobie konieczność spotkania z Kościołem. 

Z drugiej strony, dla chrześcijanina potrzeba bycia uczniem, zajęcia postawy „siedzę u nóg i słucham” jest absolutnie kluczowa. Tylko trzeba w nią wejść. A im dłużej człowiek ją realizuje, tym bardziej odkrywa jej wartość. Niezbędna jest rewizja widzenia własnych potrzeb i otwarcie na potrzeby zupełnie innego rodzaju, które są ostatecznie ważniejsze i głębsze, ale dopóki człowiek ich nie zasmakował, nie ma bladego pojęcia, że istnieją. 

Wróćmy do analizowanego zdania Jezusowego; jego łaciński przekład brzmi: unum est necessarium, po polsku: „jedno jest konieczne”. Benedykt XVI miał kiedyś podczas swoich wakacji w północnych Włoszech spotkanie z miejscowymi księżmi. Zapytali go, co trzeba robić, kiedy zmniejsza się liczba duchownych. Odpowiedział, że z jednej strony trzeba budzić powołania, charyzmaty, posługi w ludziach świeckich, z drugiej natomiast ważne jest, aby księża skupili się na tym, co jest konieczne w ich posłudze, w czym są nie do zastąpienia. 

Oczywiście natychmiast w powietrzu zawisło pytanie o to, co w takim razie jest konieczne w posłudze księdza. I papież odpowiedział: konieczna jest godzina dziennie modlitwy myślnej. Niestety nie zawsze duchowni mają świadomość, że akurat to jest im koniecznie potrzebne, bo jeśli nie, to ich posługę diabli wezmą, a wcześniej wezmą ich własną wiarę. Wymiar Marty i Łazarza zostanie przekreślony, jeśli nie będzie w nich Marii. Godzinę dziennie. To jedno jest konieczne. 

Pierwszoplanowy Łazarz

Podoba mi się takie ujęcie, bo każde z rodzeństwa ma własną przestrzeń. W opowieści z Biblii najbardziej blado wypada Łazarz. 

Nie, on wypada bardzo dobrze. Ewangelia o Łazarzu była jedną z kluczowych w prowadzeniu ludzi do wiary w okresie katechumenatu. On jest postacią pierwszoplanową. 

Pomilczał. Umarł. To Jezus dokonał spektakularnego cudu na nim, na prośbę obu sióstr. 

To nie jest takie proste, dać się Jezusowi wyprowadzić z grobu. 

Więcej w książce abp Grzegorz Ryś „Mistrzowie drugiego planu. O postaciach biblijnych w rozmowach z Małgorzatą Bilską”, wyd. Święty Wojciech: 

Śródtytuły pochodzą od redakcji Aletei.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.