separateurCreated with Sketch.

To może być najtrudniejsza modlitwa

Nieśmiała dziewczyna przy oknie
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Darem, który Jezus pragnie, abyś dał lub dała Mu w tej chwili, bez względu na to, jak bardzo jesteś zawstydzony i nieszczęśliwy, jest dar z siebie samego, właśnie takiego, jakim/ jaką jesteś teraz.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

To może być najtrudniejsza modlitwa – modlitwa, którą uważamy za hipokryzję. Modlitwa, gdy jesteśmy zniechęceni do modlitwy. Czujemy się winni. A jeśli winowajcą jest powtarzający się grzech, grzech chroniczny – wstydliwe uczucia uderzają jeszcze mocniej. Stajemy się rozczarowani sobą... zniesmaczeni... w ślepym zaułku. Jak możemy się modlić?

Problemem jest założenie, z jakim podchodzimy do modlitwy. Zakładamy, że Bóg oczekuje od nas, byśmy przed modlitwą byli w duchowej formie. I zakładamy, że naszym obowiązkiem jest uczynienie siebie przyjemnymi Bogu, abyśmy mogli być „godni” modlić się do Niego. Ale widzimy, że to błędne koło. I takim jest ono w istocie!

Fundamentalna prawda, którą musimy mieć przed oczami przez cały czas, jest następująca: bez względu na to, jak bardzo upadliśmy w przeszłości, w chwili obecnej Bóg nas kocha i czeka, aż przyjmiemy Jego dar. Bóg kocha nas, ponieważ jest dobry, a nie dlatego, że my tacy jesteśmy. Darem, który Jezus pragnie, abyś dał lub dała Mu w tej chwili – bez względu na to, jak bardzo jesteś zawstydzony/a i nieszczęśliwy/a – jesteś ty sam, po prostu taki jaki jesteś w danej chwili. To Jezus – a nie my sami – umożliwia nam to. Naszym jedynym zadaniem jest oddanie się Bogu w akcie miłości, który wyraża naszą całkowitą ufność w Jego miłość do nas.

W każdej chwili jesteśmy kochani wyłącznie dzięki dobroci Boga. Nie ma absolutnie nic, co moglibyśmy zrobić, aby zachęcić Boga do miłości, zakwalifikować się do niej lub uczynić siebie bardziej godnymi jej przyjęcia. Kiedy upadamy, Jezus chce, abyśmy ufali Mu jeszcze bardziej niż w innych chwilach, ponieważ to właśnie w tym nieszczęśliwym momencie naszego życia potrzebujemy Go najbardziej. Nasza całkowita zależność od Niego jest tym, co wielbi Boga ponad wszystko, szczególnie wtedy, gdy nie możemy znieść nawet widoku samych siebie w naszym upokorzeniu. Tylko miłość Jezusa może uczynić nas godnymi Jego miłości. On zna nasze grzechy... naszą nędzę... aż do jej głębi, a Jezus kocha nas w tej właśnie wiedzy.

To Zły chce wykorzystać nasz wstyd i poczucie winy, aby powstrzymać nas przed przyjściem do Jezusa właśnie wtedy, gdy najbardziej Go potrzebujemy. Sprawia, że brak modlitwy wydaje się niemalże cnotliwy. Ale to jest diaboliczne. Dlatego musimy nieustannie medytować nad tą fundamentalną prawdą: tylko to, co pochodzi od Jezusa, może się Jezusowi podobać. A Jezus daje ci możliwość oddania Mu się właśnie teraz, takim, jakim jesteś, czyli takim, jakim On cię pragnie. Nie jest zgorszony twoim złem. Jezus jest twoim Odkupicielem, twoim Zbawicielem, twoim Mesjaszem. Jezus jest Wielkim Lekarzem, który patrzy na twoje grzechy jak na wiele ran do uleczenia. Jeśli się nie cofniesz, jeśli odważysz się pokazać Mu te rany, On je uleczy. Zostaniesz uzdrowiony, zostaniesz uzdrowiona.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.