Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wielu katolików odczuwa wyraźną obecność Boga, kiedy spędzają czas na adoracji Najświętszego Sakramentu – co oczywiście wszyscy powinniśmy robić, ponieważ Eucharystia jest prawdziwą obecnością Jezusa Chrystusa.
Niezależnie od tego, czy podejmujemy ważną decyzję życiową, rozwiązujemy codzienne problemy, czy niesiemy jakiś ciężki krzyż, możemy znaleźć odpowiedzi i pełną miłości nadzieję, gdy szukamy obecności Boga na adoracji.
Bez wątpienia istnieje tak wiele historii o przemianach, które mają miejsce podczas adoracji eucharystycznej, że nikt nie byłby w stanie ich wszystkich opisać.
Dziś chcę podzielić się historią młodej żony i matki, która poczuła, że Bóg zaprasza ją do nieoczekiwanego i nieznanego powołania – i jak po latach się ono dopełniło.
Czegoś brakuje
Dziś Erin Thielman jest nauczycielką przedmiotów ścisłych w szkole średniej w diecezji Arlington w Wirginii. Ale w 2016 roku w ogóle nie myślała o takiej drodze życiowej.
W 2016 roku, po służbie w Siłach Powietrznych USA, była na etapie poważnego rozeznania swojej drogi. Mężatka i mam dwójki dzieci. Podjęła pracę jako asystentka w katolickiej szkole, do której chodził jej syn, zastanawiając się nad dalszymi krokami.
„Chociaż wiedziałam, że mam dobre wykształcenie, czegoś mi brakowało i czułam się niepewnie” – powiedziała w rozmowie z Aleteią. „«Gdzie powołuje mnie dalej Bóg?»” – pomyślałam”.
Boże wezwanie na adoracji
Któregoś dnia Erin klęczała w szkolnej kaplicy adoracji i „czułam się, jakby przyciągał mnie magnes”. Była zszokowana, gdy poczuła intensywne wołanie w swoim sercu.
„Uderzyło mnie głośne wołanie Boga z pytaniem, czy pokornie poddam się Jego woli” – powiedziała. Poczuła, że Bóg chce, żeby została nauczycielką, ale nie wiedziała, jak to będzie możliwe.
„Powiedziałam mu, że to zrobię, ale nie miałam pojęcia jak!” – stwierdza. „Trzymałam i rozważałam to w sercu”.
Kilka dni później otrzymała telefon od dyrektora z pytaniem, czy mogłaby uczyć religii w klasach 7 i 8.
Zaskoczona, pomyślała: „Może do tego właśnie wzywał mnie Bóg, prosząc mnie, abym poddała się Jego woli”.
Miała „wspaniały rok” w szkole, który nie był jedynym, gdyż nadal pracuje, jako nauczycielka.
Zaskakujący zwrot akcji
Ale ten rok nauczania dobiegł nieoczekiwanego końca: zaszła w ciążę z trzecim dzieckiem.
„Lekarze powiedzieli, że po pokonaniu zagrażającej życiu choroby nie mogę ponownie zajść w ciążę, ale Bóg zawsze wie, co jest najlepsze” – powiedziała.
Ich trzecie dziecko urodziło się z zespołem Downa. Odkryła, że wychowanie dziecka z zespołem Downa umożliwiło jej nauczanie w zupełnie nowy sposób.
„W mojej klasie w gimnazjum jest kilkoro dzieci ze specjalnymi potrzebami” – powiedziała. „Mogę ich uczyć i nawiązywać z nimi kontakt dzięki mojemu synkowi. Sprawy zatoczyły koło”.
Dziś Erin jest rzeczniczką społeczności osób z zespołem Downa, mówcą motywacyjnym dla nastolatków i młodych dorosłych oraz autorką.
Rozmowa trwa nadal
Boże powołanie nie było jednorazowym wydarzeniem. Czuje to wciąż na nowo, gdy wykonuje dzieło swojego życia, mianowicie służbę i nauczanie. Mówi:
Pamiętam to przemieniające doświadczenie adoracji, kiedy siedzę na kanapie z trójką moich dzieci, oceniam prace i opracowuję plany lekcji. To, czego nauczyłam się z tego przemieniającego doświadczenia w szkolnej kaplicy, zostało powtórzone wiele razy w ciągu ostatnich sześciu lat. Jestem pewna, że z biegiem czasu będę nadal słyszeć to wołanie. Upadłam na kolana, lecz serce moje wzniosło się ku tabernakulum. Poprosił mnie, abym zaopiekowała się Jego dziećmi – wszystkimi, które staną mi na drodze – i staram się to robić.
I ma do przekazania światu następujące przesłanie na temat adoracji eucharystycznej: „Nie musimy mówić wszystkiego. Czasami potrzebujemy ciszy, aby usłyszeć potężny głos Boga”.