Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Straż honorowa na czele z kapitanem
W wieczystą adorację zaangażowanych jest na stałe ok. 50 osób, zrzeszonych w czymś, co moglibyśmy nazwać strażą honorową. Na ich czele stoją “kapitanowie”, którzy czuwają, by Jezus nie był nigdy sam. Nie jest to raczej możliwe, gdyż w tygodniu przychodzi mniej więcej 350 “niezrzeszonych” osób, by adorować Najświętszy Sakrament.
Wśród modlących się można zobaczyć starsze panie, młodego robotnika, nastolatka z tatuażami, ojca z trójką synów, pracowników korporacji w eleganckich garniturach...
– Adoracja ma w sobie potęgę. Jesteś świadoma obecności Jezusa, siedzisz w całkowitej ciszy – stwierdza Evelyn, jedna z regularnie adorujących osób. – Nie byłam przyzwyczajona do chodzenia co kościoła poza mszą. Trudno opisać to uczucie, ale po prostu wiesz, że On tam jest.
Wieczysta adoracja czyni cuda!
Trzy miesiące temu wykryto na kręgosłupie Theresy dużego guza. Nim poszła do onkologa, zabrała wyniki badań przed Najświętszy Sakrament. Tam padła przed Nim krzyżem i prosiła o uzdrowienie:
– Jezu, Ty jesteś moim lekarzem. Jeśli chcesz mnie uzdrowić, wiem, że mnie uzdrowisz. Jeśli nie chcesz mnie uzdrowić, przyjmuję to. W Tobie pokładam całą moją nadzieję. – Na adorację chodziła przez cały tydzień, aż do wizyty u lekarza. Miała kolejne badania. Czekała zatem na wyniki i modliła się przed Najświętszym Sakramentem. Na kolejnej wizycie okazało się, że guz zniknął!
Mniejsze, ale równie ważne cuda
Dan zaczął chodzić na adorację w zeszłym roku. Nie może się teraz doczekać kolejnych odwiedzin w kaplicy wieczystej adoracji.
Diane na modlitwie wytrzymywała początkowo tylko kilka minut. W końcu oddała Bogu kontrolę i wszystkie swoje kłopoty. Z czasem adoracja stawała się coraz dłuższa, a w jej sercu pojawiał się pokój.
Lisa i Tom – małżeństwo z nastoletnimi dziećmi – przychodzi do kaplicy adoracji na krótkie wizyty. Znajdują tam chwile spokoju i umocnienie w ich drodze do nieba. Czasami przyprowadzają swoje dzieci.
– Ciąży na nich wiele różnych presji i wymagań – mówią. – Wierzymy, że już sama obecność przy Najświętszym Sakramencie jest jak sianie ziarna wiary i jesteśmy przekonani, że ono wyrośnie.
Źródło: ncregister.com