Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Trafne pytanie
W tę niedzielę Kościół obchodzi uroczystość Chrztu Pańskiego. Jako nauczycielka katechezy i mama uwielbiam pytania, które zadają dzieci. Jedno z nich zawsze pojawia się o tej porze roku: „Jeśli Jezus był bezgrzeszny, dlaczego musiał przyjąć chrzest?”
To świetne pytanie, nie tylko dlatego, że jest dowodem na to, że dzieci słuchają tego, co im opowiadam. Według Katechizmu sakrament chrztu dokonuje czterech rzeczy:
- odpuszcza grzech pierworodny i każdy inny grzech popełniony wcześniej przez osobę ochrzczoną;
- jednoczy osobę z Jezusem w sposób czyniący ją częścią mistycznego Ciała Jezusa i przybranym synem lub córką Boga;
- czyni osobę członkiem Kościoła katolickiego;
- daje jej moc do głoszenia Ewangelii w świecie.
Ponieważ Jezus nie miał żadnych grzechów wymagających przebaczenia, był już w pełni sobą, w pełni synem Bożym i nie potrzebował zbawienia, Jego chrzest wydaje się zbędny… i niemożliwy! Przecież wtedy, gdy chrzcił Jan, nie istniał Kościół, jaki znamy i nie dane mu były sakramenty.
Dałyście mi niezłą zagwozdkę, dzieciaki!
Przykład do naśladowania
Więc o co chodzi? Dlaczego Jezus nalegał, aby przyjąć chrzest od Jana, mimo że sam Chrzciciel stanowczo sprzeciwiał się temu, twierdząc, że to Jezus powinien go ochrzcić?
Odpowiedź jest prosta: Jezus po prostu dał przykład swoim naśladowcom. Bransoletki „WWJD” – „What Would Jesus Do” – „Co zrobiłby Jezus”, mogą być niemodne i banalne, ale wyrażają dość głęboką prawdę, że dopóki będziemy patrzeć na Jezusa i robić to, co nam pokazał zarówno słowem, jak i czynem, zbawienie będzie naszym udziałem.
Ale jest w tym coś więcej. Historia Chrystusa jest jak cebula. Odsłaniamy poszczególne warstwy, by dojść do jeszcze głębszych prawd. A gdy odrzucimy to pierwsze, powierzchowne wyjaśnienie, że Chrystus po prostu dał nam dobry przykład, zobaczymy, że to wydarzenie było czymś więcej niż tylko instrukcją dla jego przyszłych naśladowców.
Żydowska mykwa
Po pierwsze, chrzest, który Jezus przyjął od Jana, nie był tym sakramentem, który sprawujemy dzisiaj. Jak to możliwe? Jezus nie założył jeszcze swojego Kościoła, więc sakramenty jeszcze nie istniały. „Chrzty”, których dokonywał Jan, były w rzeczywistości obmyciami rytualnymi (mykwa – מקווה) dla Żydów, symbolizującymi śmierć starego, grzesznego „ja” i odrodzenie się jako rytualnie czysty Żyd.
Mykwę powszechnie odprawiano, aby oczyścić Żydów z wszelkich grzechów i nieczystości rytualnych przed pójściem do świątyni, ale „chrzcielna” mykwa Jana była inna – intensywna i mocna – bardziej przypominała ogień w hucie niż szybką kąpiel w wannie. Chrzciciel podróżował po całym kraju i namawiał ludzi do przyjęcia chrztu, aby przygotować się na przyjście Jezusa. Kiedy Jezus przybył i poprosił o rytuał oczyszczenia, Jan był zaskoczony. Prawie odmówił, wiedząc, że Jezus jest czysty i bezgrzeszny. Kiedy jednak Chrystus nalegał, Jan ustąpił i odsłonił kolejny element układanki — przyjmując chrzest, Jezus wypełnił wielowiekowe proroctwo dotyczące przyjścia żydowskiego mesjasza, jak opisuje to św. Mateusz w swojej Ewangelii:
A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie» (Mt 3, 16-17).
Porównajmy świadectwo Mateusza z proroctwem o przyjściu Zbawiciela:
I spocznie na niej [różdżce z pnia Jessego] Duch Pański duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej. Upodoba sobie w bojaźni Pańskiej. Nie będzie sądził z pozorów ni wyrokował według pogłosek; raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie i pokornym w kraju wyda słuszny wyrok. Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego. Sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach, a wierność przepasaniem lędźwi. (Iz 11, 2-5)
Odwrócony porządek
Chrzest Jezusa był dla nas przykładem oraz wypełnieniem proroctwa, ale miał też inny aspekt. To dziwny zwrot akcji: w przypadku Jezusa chrzest zadziałał odwrotnie.
Kiedy ty i ja zostaliśmy ochrzczeni wodą święconą, zostaliśmy sakramentalnie oczyszczeni z naszych grzechów. Ale kiedy Jezus wszedł do zupełnie normalnych wód rzeki Jordan, uświęcił je samą swoją obecnością i dotykiem. A ponieważ nie miał żadnych grzechów wymagających oczyszczenia, chrzest nabrał zupełnie innego znaczenia – był znakiem Jego decyzji, aby zrównać się z nami i uznać nasze grzechy za swoje własne. Dla Jezusa rytuał, który dla wielu innych reprezentował nowe narodzenie, był raczej zapowiedzią jego śmierci i zstąpienia do piekła, gdy wziął na siebie karę za te same grzechy, których przebaczenia oczekujemy teraz podczas chrztu. Nasze „odrodzenie” jest odbiciem Jego zmartwychwstania — jego ostatecznego triumfu nad śmiercią i złem.
Prawdziwa odpowiedź na pytanie: „Dlaczego Jezus musiał przyjąć chrzest?” brzmi: „Nie musiał”. Jezus wcale nie potrzebował chrztu. To MY potrzebowaliśmy Jego chrztu, który przyjął z miłości do nas
Artykuł ukazał się w angielskiej edycji Aletei. Śródtytuły pochodzą od polskiej edycji.