Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Sukces w rozważaniu Słowa
W tamtym momencie uważałem codzienne rozważanie Pisma Świętego za duże wyzwanie, ale nie niewykonalne. Myślałem: przecież codziennie dojeżdżam do pracy i w drodze mogę to wszystko „upchnąć”. Plan był doskonały.
Byłem przekonany, że robię dobrą robotę, dla siebie i dla bliskich, wszak to Słowo działa we mnie. Mój początkowy entuzjazm, (ba!) nawet odtrąbienie sukcesów codziennych rozważań spowodowało, że spotkanie ze Słowem zacząłem traktować z lekkością i bezrefleksyjnie.
Spotkanie ze Słowem zacząłem traktować z lekkością i bezrefleksyjnie.
Słowo, które nie przybliża do Boga
Nie zrozumcie mnie źle, na pewno lepiej jest regularnie czytać/słuchać Słowo Boże w podróży do pracy, niż nie robić tego wcale.
Jednak kilka lat zajęło mi uświadomienie sobie, że moje rozważanie Słowa pozbawione jest głębi i nie przybliża mnie do Boga – a poznanie Boga przez Słowo było moim nadrzędnym celem i założeniem.
Moim podstawowym problemem było to, że spotkanie z Bogiem w Słowie starałem się wykonać „przy okazji”. Po czasie zauważyłem, że mam wiele myśli związanych ze Słowem, które coś o mnie mówią, ale mi umykają. Uświadomienie sobie tego, że stałem w miejscu, było trudne, bo wciąż miałem pokusę usprawiedliwiania się i przekonanie, że znam wiele osób, deklarujących wiarę, które w ogóle nie sięgają do Pisma Świętego.
Finalnie to wierność w codziennym spotkaniu ze Słowem i zaprowadziła mnie do tego, że zapragnąłem coś zmienić.
Zmiana – próba pierwsza
Ale jak zmienić, ot tak, prawie dwuletnie „rozważanie Słowa” pozbawionego refleksji?! Stary nawyk trzeba było zmienić na nowy – dobry nawyk.
Pierwsza myśl – będę wstawał wcześniej – i zacznę dzień w domu (nim wyjdę do pracy) od modlitwy i rozważania Pisma Świętego (czytań, które daje mi Kościół na ten dzień). O dziwo, nie było to dla mnie kłopotliwe. Dość często budziłem się przed budzikiem i nie odczuwałem zmęczenia. To ponownie uśpiło moją czujność, bo utrwalając schemat „sukcesu” – mogłem ponownie zatryumfować.
Po czasie okazało się, że zmieniłem jedynie porę snu i okoliczności. Nie rozważałem Pisma Świętego w biegu, ale wciąż traktowałem spotkanie ze Słowem, jako „do odhaczenia”. Bardzo dużo prawdy jest w powiedzeniu: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.
Nie rozważałem Pisma Świętego w biegu, ale wciąż traktowałem spotkanie ze Słowem, jako „do odhaczenia”.
W moim przypadku największą pracą do wykonania było zatrzymanie się na tym co Bóg dziś do mnie mówi i jak mam to odnieść w mojej codzienności. Niosłem duży bagaż złych nawyków w rozważaniu Słowa i zupełnie nie miałem pojęcia jak je zmienić.
Zmiana – próba druga
Moje spotkanie z Bogiem w Słowie zaczęło się zmieniać w kwietniu 2020 roku, wtedy po raz pierwszy natrafiłem na Planomax – kwartalny planer, który od ponad 4 lat wspiera mój rozwój. Planomax na każdy dzień przeznacza dwie strony. Jedna w całości poświęcona jest na zapisywanie rozważań ze Słowa. I ta przestrzeń jest dla mnie strzałem w dziesiątkę.
Codzienne zapisywanie myśli, uczuć, emocji oraz refleksje są dla mnie osią rozpoczynającego się dnia. Na ich podstawie wyznaczam sobie mały cel na dany dzień.
Od czasu zaprzyjaźnienia się z Planomaxem stale rozwijam się w pracy ze Słowem, dokładając kolejne elementy przygotowujące mnie na poznanie i przyjęcie prawdy o nim i o sobie. Objawia się to przez skupienie, ciszę, ćwiczenie uważności oraz rozpoznanie jak dziś reaguje moje ciało.
Nie tylko Słowo Boże
Z biegiem czasu, korzystając z Planomaxa zacząłem monitorować swoje nawyki i weryfikować jakość relacji, które tworze. Widzę też ile zmieniło się w moim życiu dzięki temu, że mogę powrócić do egzemplarzy sprzed lat.
Miło spojrzeć na swoje zapiski i notatki, albo „to do list” i westchnąć do tego co przykuwało moją uwagę w tamtym czasie i jak to wpływa na mnie teraz.
Dziś budzi się we mnie wdzięczność, że Bóg podsuwał mi osoby, a osoby narzędzia, które pozwoliły mi i wciąż pozwalają lepiej Go poznać. Dziś codziennie korzystam z Planomaxa i już nie cieszę się, ze swojej regularności – czasem zostawiam puste przestrzenie, bo to też coś o mnie mówi. Cieszę się, ponieważ zbliżyłem się do Boga przez Słowo i wciąż chcę Go poznawać i być jeszcze bliżej.
Dominik Karwacz
Więcej o Planomaxie znajdziesz tutaj.