separateurCreated with Sketch.

Bóg uwolnił go od alkoholu. W jednej chwili. Świadectwo Sebastiana Stalmacha

Sebastian Stelmach
Alkohol zawładnął całym jego życiem. Do tego doszły długi, pojawili się komornicy. Żona przez kilka lat modliła się o jego nawrócenie. Nie dotrwała jednak do przemiany męża i odeszła. Sebastian wierzy, że kiedyś do niego wróci.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Boska interwencja pozwoliła mu wyjść na prostą. Sebastian Stalmach jest liderem Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej w Tarnowskich Górach we Wspólnocie Trudnych Małżeństw Sychar. Ukończył również Ogólnopolską Szkołę Ewangelizatorów.

„Dziadek pił, tata również – takie to były czasy, że nawet nikt się tym nie przejmował” – opowiada Sebastian. W życiu dobrze sobie radził. Kreatywny, pracowity, samodzielny i zaradny. Z zawodu jest hydraulikiem. Założył firmę, która prężnie się rozwijała, dostawał dobre zlecenia. Gdy zaczęły się problemy zawodowe nikomu o nich nie mówił. Nie potrafił dzielić się trudnościami i prosić o pomoc. Stopniowo przestawał radzić sobie z pracą i codziennością. Żył wtedy daleko od Boga. Nie chodził do kościoła. Coraz częściej jednak sięgał po alkohol. 

Alkohol niszczył życie i relacje 

W najgorszym momencie wypijał nawet 6 kufli piwa. Mężczyzna przestał prowadzić biznes. Stracił płynność finansową i wpadł w długi. Pojawili się komornicy. Sebastian uciekał z domu, od żony i dwóch córek. Siedział pijany w samochodzie albo wracał do mieszkania w środku nocy, gdy inni domownicy już spali. 

„Alkohol zawładnął całym moim życiem. Znajdowałem się na dnie. W końcu postanowiłem, że muszę zerwać z nałogiem, ale okazało się to niemożliwe” – tłumaczy. 

Planował więc każdy dzień w taki sposób, aby nie powrócić do picia. Jeździł w długie trasy, a każdą wolną chwilę wypełniała jakaś aktywność. 

W końcu postanowiłem, że muszę zerwać z nałogiem, ale okazało się to niemożliwe

Sebastian wspomina, jak żona gorliwie modliła się o jego nawrócenie. Kobieta wyjeżdżała na Tyskie Wieczory Uwielbienia, aby prosić o cud. 

„Pamiętam, jak pewnego wieczoru wróciła do domu. Siedziałem wtedy pijany przed telewizorem, z pilotem w ręku. Weszła do pokoju, pocałowała mnie w głowę i przytuliła” – opowiada Stalmach. 

2 listopada 2011 r. – zwykły, powszedni dzień, a on nie sięgnął po kieliszek. Nie czuł się gorzej. Mijały kolejne dni. Po tygodniu stwierdził, że musi oblać ten sukces. Zamiast pragnienia i przymusu picia odczuwał wstręt do alkoholu. „Bóg zabrał ode mnie to uzależnienie” – mówi. Żona nie dotrwała jednak do tej przemiany i odeszła. 

Spotkanie z Jezusem 

Życie Sebastiana zaczęło się stopniowo zmieniać. Pewnego dnia mężczyzna pojechał na Tyski Wieczór Uwielbienia – z czystej ciekawości. Nie rozumiał co tam się działo. Nie potrafił się modlić, ale jak mówi, przepraszał Jezusa za „kiepskie życie”. 

„Duch Święty już wtedy pobudzał mnie do żalu za grzechy i nakłaniał do powrotu do domu Ojca” – wyjaśnia.

Minął rok zanim przystąpił do spowiedzi. Sebastian pojechał pociągiem do Częstochowy, na Jasną Górę. Kiedy przybył na miejsce poszedł do kaplicy. Brakowało mu odwagi, aby pojednać się z Bogiem. Spacerował po mieście przez osiem godzin, wybrał się do kina na film. Pod koniec intensywnego dnia postanowił, że przyjdzie o poranku. Odpocznie, wyśpi się i wróci – pomyślał.

Udał się do kaplicy, aby pożegnać się z Jezusem obecnym w Najświętszym Sakramencie oraz Matką Bożą. Ludzie stali w kolejce do konfesjonału. Nagle ktoś wyszedł, zostawiając uchylone drzwi. Nikt inny w tym czasie nie podszedł. Sebastian zdecydował, że nie będzie zwlekał. 

Sebastian Stelmach przy busie Wspólnoty Sychar
Sebastian Stelmach przy busie Wspólnoty Sychar

Beneficjent Bożej łaski 

Rozmowa z kapłanem umocniła go i dała nadzieję. Po odejściu od kratek konfesjonału mężczyzna odzyskał spokój serca i z wiarą spojrzał w przyszłość. Zapragnął żyć według Bożych zasad. 

„W ramach pokuty nakazanej przez księdza miałem przeczytać fragment ewangelii św. Mateusza. Kupiłem Pismo Święte i czytałem. Poczułem pragnienie bycia przy Jezusie” – mówi. 

„Bądź wierny do śmierci, a dam ci wieniec życia” (Ap 2,10) – to jego ulubiony biblijny cytat. 

Pan Bóg pomógł mu poukładać sprawy związane z firmą i zrobił z niego porządnego ojca. „Nigdy nie jest za późno, aby naprawić relacje z Nim i z ludźmi” – podkreśla Sebastian, który od 14 lat czeka na powrót żony. „Wierzę, że ona do mnie kiedyś wróci” – dodaje. 

Doświadczyłem łaski oraz prawdziwej miłości Pana Boga i chcę Mu służyć

Mówi, że praca nad sobą pomaga w pokonywaniu trudności. 53-latek jest liderem Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej w Tarnowskich Górach we Wspólnocie Trudnych Małżeństw Sychar. Ukończył również Ogólnopolską Szkołę Ewangelizatorów.

 „Wcześniej nie znałem Jezusa i nie miałem pojęcia, kim On jest. Sercem byłem daleko od Niego. Dziś żadnej pracy nie zaczynam bez Boga” – zaznacza. 

„Słowo Boże działa w moim życiu. Staram się być w stanie łaski uświęcającej, dbam o spowiedź, zawsze kiedy jest taka konieczność. Doświadczyłem prawdziwej miłości Stwórcy i chcę Mu służyć” – mówi Aletei Sebastian Stalmach. 

Nigdy nie jest za późno na powrót do Pana Boga i dobrze to robić, bo po każdym upadku ważne jest to, aby powstać. Wierzę w to, że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania. Pan Bóg może to uczynić, trzeba tylko w to uwierzyć i pójść za Nim” – dodaje.