Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Woda, która zmieniła moje dzieciństwo
W 1997 roku miałem sześć lat. Mieszkaliśmy w wyższej części starego miasta, dlatego od nas nie było widać nic z powodzi. Pamiętam, jak 8 lipca poszliśmy „zobaczyć wodę”. Jako małe dziecko niewiele rozumiałem z tego, co się dzieje. Widziałem dużo wody płynącej wysoko, wysoko powyżej koryta rzeki. Dwa dni później, gdy woda opadła, zrozumiałem (na ile może zrozumieć sześciolatek), że stało się coś bardzo strasznego. Najgorszy był ten dławiący zapach mułu rzecznego rozsianego po całej Wyspie Piasek*.
Powódź w Kłodzku w 1997 roku i 2024 roku
Obudził mnie dziś hałas helikoptera. Przez ułamek sekundy, tuż po przebudzeniu, myślałem, że może to był tylko sen, a helikopter tylko „sobie lata”. Niestety, okazało się, że to latają służby pomocowe, by ewakuować tych, do których nie sposób dotrzeć inaczej.
Kiedy dziś wyszedłem zrobić zdjęcia do tego tekstu, znowu uderzył mnie zapach mułu. Dławiące wspomnienie kataklizmu ponownie uderzyło w – nie tylko moje – wspomnienia. Kiedy piszę te słowa, już od godziny ponownie pada deszcz i choć poziom Nysy Kłodzkiej obniżył się znacząco i nie ma wielkiego ryzyka ponownych podtopień, to i tak ciężko o wewnętrzny spokój.
Walka o przetrwanie – pilne apele o pomoc
Zalane budynki mieszkalne, zniszczony klasztor i kościół, dziesiątki małych biznesów (sklepów, punktów usługowych czy gastronomicznych), nie wspominając oczywiście o nieprzejezdnych drogach, zalanych torach…
O. Sławomir Klim, jeden z braci franciszkanów, których klasztor i kościół zostały zalane, powiedział dziś, że „łatwiej było patrzeć na wodę, niż na to co po sobie pozostawiła”. Najcięższy czas dopiero przed nami.
Tragedia nie ograniczyła się do Kłodzka. Byliśmy jedynie na drodze kataklizmu. Na lokalnych grupach w mediach społecznościowych wciąż pojawiają się nowe apele o pomoc, by dostarczyć żywność, wodę czy inną formę wsparcia osobom, które są kompletnie odcięte. W wielu miejscach nie ma prądu, wody czy nawet sygnału operatorów komórkowych; kontakt z wieloma wioskami jest praktycznie niemożliwy z uwagi na zalane i zniszczone drogi i brak zasięgu. Do tego pozamykane szkoły, wstrzymane dostawy produktów do sklepów.
Jak pomóc w rozsądny sposób?
W tej chwili potrzeba wszystkiego, przede wszystkim żywności, którą można przygotować bez wody, oraz samej wody pitnej i środków chemicznych. Potrzeba też zachować trzeźwe myślenie i spokój, choć o to nie będzie łatwo.
Z jednej strony jest ogromna ilość emocji w mediach społecznościowych i niepotrzebnego „podkręcania” atmosfery przez niesprawdzone informacje. Z drugiej strony jest obawa o to, czy wsparcie trafi tam, gdzie trzeba. By pomóc, zainicjowanych już jest wiele (a będzie więcej) akcji - od zrzutek finansowych przez zbiórki materialne. Niestety może być tak, że zrzutki będą organizowali także nikczemni ludzie, by wykorzystać tę tragedię, dlatego apeluję: zanim wpłacicie pieniądze, sprawdźcie, czy instytucja, która zbiera środki, jest wam znana i jest rzetelna. Jeśli ktoś zbiera prywatnie, sprawdźcie również. Czasami nawet proste wyszukanie grafiki w Google ze zrzutki, która budzi naszą wątpliwość, może nam wskazać, czy zdjęcia nie zostały skradzione.
Jedna z godnych zaufania zbiórek to zrzutka Ochotniczej Straży Pożarnej z Kłodzka. Znam tych ludzi. To jednostka, która powstała ledwo niecały rok temu. Chłopaki dosłownie gołymi rękoma ratują ludzi.
Pomoc nie tylko materialna
Jestem także przekonany, że będzie potrzeba wsparcia psychologicznego, m.in. w postaci interwencji kryzysowej, by pomóc poszkodowanym i ich bliskim przejść przez tę trudną sytuację, by mogli – w miarę możliwości – wracać do normy. To będzie praca na wielu płaszczyznach, od dzieci i młodzieży, które teraz nie mogą uczęszczać do szkół, przez wsparcie wychowawców, pedagogów, by mieli narzędzia do takiej pracy, skończywszy na dorosłych, którzy często w tej tragedii stracili całe majątki.
Nadzieja rodzi się w sercach. Nie jesteśmy sami
Bogu dzięki, dobrych serc nie brakuje! Na lokalnych grupach co chwilę widzę zapewnienia o pomocy; ludzie są gotowi przejeżdżać setki kilometrów, by wspomóc poszkodowanych, dotrzeć tam, gdzie nikt inny nie potrafi. Bezinteresownie, od serca… Modlę się, by nie brakło takich osób i by im nie brakło sił i woli.
Patronem Kłodzka jest święty Franciszek Ksawery, a miasto także wiele razy oddawane było Najświętszej Maryi Pannie pod opiekę (m.in. przez Arnosta z Pardubic, fundatora kłodzkiej fary, którego 660. rocznicę śmierci obchodzimy w tym roku). Niech przez ich wstawiennictwo idą Wasze modlitwy za nas.
*Część Kłodzka, na której m.in. stoi kościół oo. franciszkanów p.w. Matki Bożej Różańcowej.