Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pierwszy stopień pokory to posłuszeństwo bez zwłoki. Przystoi ono tym, którzy niczego droższego nad Chrystusa nie znają, czy to dlatego, że ślubowali świętą służbę, czy z obawy piekła, czy dla chwały życia wiecznego. Oni, zaledwie przełożony rozkazał, nie dopuszczają zwłoki w wykonaniu rozkazu, tak jak gdyby rozkaz był od Boga. O nich mówi Pan: Był Mi posłuszny, gdy uchem usłyszał. On też mówi nauczającym: Kto was słucha, Mnie słucha. Tacy więc natychmiast poniechają swych spraw, własnych zamiarów się wyrzekną, ręce od zajęć odłożą, nie będą kończyć tego, co robili; uczynki ich postępują za głosem rozkazującego, bo nogami ich kieruje posłuszeństwo. Szybko, jakby w jednym momencie dokonuje się zarówno polecenie mistrza, jak i doskonałe dzieło ucznia, a bojaźń Boża przyspiesza wykonanie rozkazu. Ci, których miłość prowadzi do życia wiecznego, wybierają wąską drogę, skoro Pan mówi: Droga wiodąca do życia jest ciasna, aby nie żyć zgodnie z własną wolą i pragnieniami, nie dawać posłuchu żądzom rozkoszy, lecz iść zgodnie z sądem i pod władzą kogoś innego, lecz także poddają się pod władzę kogoś innego, żyjąc w klasztorze pod rządami opata, zamiast pragnąć samemu posiadać ten tytuł. Tacy ludzie niewątpliwie naśladują owo Pańskie zdanie: Nie przyszedłem pełnić wolę moją, lecz Tego, który Mnie posłał.
Rozdział 5. O posłuszeństwie, 1-13
Posłuszeństwo to pokora
Zaczyna się ta część Reguły, w której – w ciągu trzech rozdziałów – wyłożono główne „cnoty monastyczne”: posłuszeństwo, umiłowanie ciszy i pokorę. Do pełnego zestawu trzeba by na pewno dodać discretio, czyli rozwagę-roztropność – ale o niej nie ma osobnego rozdziału, choć ciągle się o niej wspomina.
Reguła mówi najpierw o posłuszeństwie. Nazywa je „pierwszym stopniem pokory” – primus humilitatis gradus. Nie przyzwyczajajmy się zbytnio do tego określenia – gdyż w rozdziale 7., o pokorze, przeczytamy, że pierwszy stopień pokory to związana z bojaźnią Bożą pamięć o Bożej obecności i woli – zaś o posłuszeństwie mówi się przy stopniu drugim i trzecim. W każdym razie w rozdziale 5. posłuszeństwo jest też wiązane z pokorą.
Posłuszeństwo, jakby sam Bóg nakazywał
Podobnie jak w przypadku taciturnitas i pokory, święty Benedykt mówi o czymś, co my znamy jako partykularne cnoty, opisywane w podręcznikach nauki moralnej, ale co u niego jest i cnotą, i jakimś stanem moralnym człowieka. Sprawy te nie są tam jeszcze rozcięte i odosobnione, scholastycznie czy nowożytnie.
Chodzi o umiejętność określonego zachowania wobec przełożonego zakonnego – a sprawa jest rozważana od początku w kategoriach nadprzyrodzonych – „świętej służby”, którą mnich ślubuje. Owszem, jedni będę się tu czuli związani bardziej przez lęk przed piekłem, a inni raczej z powodu chwały nieba – ale w sumie posłuszeństwo, o którym tutaj mowa, osiągają jedynie „ci, dla których nie ma nic droższego od Chrystusa”. Stawka została opisana jasno: „tak jakby sam Bóg nakazywał”.
Posłuszeństwo bez zwłoki
Na pewno robi wrażenie to, jak monastyczne posłuszeństwo ma być „bez zwłoki”, sine mora. Tak jakby chodziło o ruch wewnątrz jednego organizmu. Aby coś takiego mogło się wydarzyć, musi chodzić nie o stowarzyszenie „sztuczne”, o negocjowanych warunkach członkostwa, lecz o całość naturalną lub jakby naturalną – a nawet o całość będącą od wewnątrz miejscem panowania jednego ducha. Jeden duch tej całości sprawia, że rozkaz przełożonego jest tak samo u siebie, gdy powstaje w jego umyśle – i gdy dochodzi do umysłu ucznia, już przygotowanego. Te rozkazy nie są bowiem zaskakującym wykwitem indywidualności mistrza, lecz przejawem jego troski o spełnianie ciągle tej samej woli Bożej.
Pamiętamy z rozdziału o Opacie, że nie rozkazuje on nic, co by znajdowało się poza prawem Bożym. W związku z tym trudność posłuszeństwa nie polega na odgadywaniu, co za chwilę stanie się myślą przełożonego, lecz przyjęcie tego, co jest zastosowaną do mnie konsekwencją zasady znanej wszystkim.
Posłuszeństwo nie wywraca porządku spraw wokół nas, lecz zawsze nas przeformułowuje. Trzeba „porzucić natychmiast swoje sprawy”, „od razu wszystko wypuścić z ręki i pozostawić nie ukończoną pracę”. Straszne? Po ludzku tak. Przecież jest tyle prac, które uważamy za niezbędne dla świata, coś jak „ostatnia nadzieja”. I przychodzi polecenie z góry – i tę właśnie pracę trzeba porzucić… Tak jednak pojmuje się dyspozycję posłuszeństwa wewnątrz klasztoru Reguły. „Wybierają wąską drogę, skoro Pan mówi: Droga wiodąca do życia jest ciasna, aby nie żyć zgodnie z własną wolą i pragnieniami, nie dawać posłuchu żądzom rozkoszy, lecz iść zgodnie z sądem i pod władzą kogoś innego, lecz także poddają się pod władzę kogoś innego, żyjąc w klasztorze pod rządami opata, zamiast pragnąć samemu posiadać ten tytuł”.
* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"