separateurCreated with Sketch.

Przed wojskiem usłyszał: „Jesteś katolikiem. Nie zapominaj o modlitwie!”

Polski żołnierz
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Komuna. Na grzbiecie mundur. Wokoło koledzy z wojska. Z uwagą patrzy dowódca. Czy w takich warunkach łatwo przeżegnać się przed posiłkiem? Przeczytaj wspomnienia ks. Bogusława Kowalskiego – przyjaciela ks. Piotra Pawlukiewicza.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Godzinna przygoda z PWST

Katarzyna Szkarpetowska: To prawda, że chciał ksiądz zostać aktorem?

Ks. Bogusław Kowalski: Mnie od dziecka ciągnęło do służby przy ołtarzu. W czwartej klasie technikum pomyślałem, że po zdaniu matury wstąpię do seminarium duchownego. Jednak rok później, w klasie maturalnej, myśli o kapłaństwie nieco odpłynęły. Poniekąd przyczyniła się do tego wspomniana polonistka – pani Irenka. Wciągnęła mnie do kółka teatralnego, brałem udział w różnych przedstawieniach teatralnych i tym podobnych. Pani Irenka ciągle mi powtarzała: „Bogusiu, masz ogromny talent aktorski. Nie wolno ci go zmarnować, musisz zdawać do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej”. Któregoś razu po lekcjach zaszedłem tam, żeby się rozejrzeć, wziąć folder informacyjny. Z tego też powodu spóźniłem się na obiad. Gdy wróciłem do domu, mama zapytała, gdzie byłem.

„W PWST” – odparłem. 

„A co to jest PWST?”.

„Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna”. 

„Cooo?! Ty miałbyś zostać aktorem?! Miałabym patrzeć, jak mój syn łachmani się na ekranie? Wybij to sobie z głowy!”.

Tak więc moja kariera aktorska trwała niespełna godzinę (śmiech). Można powiedzieć: jeszcze się nie zaczęło, a już się skończyło.

Po maturze poszedłem na pielgrzymkę. Po powrocie z niej miałem krótki epizod pracy zawodowej – pracowałem w spółdzielni Waga. Naprawiałem wagi. Półtora miesiąca
później dostałem wezwanie do wojska.

Znak krzyża przed posiłkiem

Służbę wojskową odbywał ksiądz w Białobrzegach nad Zalewem Zegrzyńskim.

Tak. Zostałem skierowany do tej jednostki wojskowej, ponieważ grałem w Legii i w Olimpii Warszawa, a w Białobrzegach rok wcześniej utworzono piłkarską drużynę wojskową Impuls. Grałem w niej przez dwa lata. Cieszyłem się, że padło na Białobrzegi, bo raz – było tam wielu znajomych, dwa – miałem blisko do domu rodzinnego.

Pamięta ksiądz pierwsze dni w wojsku?

Oczywiście! Tego się nie zapomina. Trzeba było przebrać się w mundur i pogodzić z utratą włosów (śmiech). W stołówce wojskowej były drzwi z szybą, która pełniła funkcję lustra. Gdy podszedłem, żeby się w niej przejrzeć, nie mogłem się rozpoznać. Nie wiedziałem, który to jestem ja, ponieważ ogoleni na zero wszyscy byliśmy do siebie podobni. Dopiero gdy dotknąłem ręką głowy, mogłem stwierdzić: „O, to ty, Boguś!”.

Pamiętam, że zawsze przed posiłkiem robiłem znak krzyża. Mama przed moim pójściem do wojska powiedziała: „Bogusiu, jesteś katolikiem. Nie zapominaj o modlitwie”.

Ja to oczywiście miałem we krwi, ale matczyne przypomnienie było dla mnie dodatkowym bodźcem, żeby nie uchylać się od modlitwy i od wiary.

Modlitwa w wojsku nie była mile widziana, tym bardziej w tamtych czasach.

Nie była, ale nie miałem z tego powodu jakichś nieprzyjemności. Kilku moich kolegów,
widząc, że czynię znak krzyża przed posiłkiem, również zaczęło to robić. Kiedyś podszedł do mnie dowódca kompanii i zapytał:

„Żołnierzu, co zrobiłeś?”. 

Ja na to: „Przeżegnałem się”. 

„Dlaczego?”.

„Bo jestem katolikiem i tak zostałem wychowany, że zawsze przed jedzeniem robię znak krzyża i proszę Pana Boga o błogosławieństwo”.

Pamiętam, że długo wtedy ze mną rozmawiał. Nie był jakiś napastliwy, wręcz przeciwnie – zachowywał się uprzejmie. Później też był życzliwy. Pytał na przykład, czy czegoś potrzebuję, w czym może mi pomóc.

Pewnego razu zamówiłem moim rodzicom życzenia w radiu z okazji dwudziestej piątej rocznicy ich ślubu. Byłem wtedy jeszcze przed przysięgą i zapytałem go, czy mógłbym tych życzeń wysłuchać. Zgodził się bez problemu. 

„W moim gabinecie jest radio. Zgłoś się do mojego pisarza, on wpuści cię do gabinetu i wysłuchasz” – powiedział. 

I tak się stało. Byłem mu wtedy bardzo wdzięczny.

Dwudziestojednoletni Bogusław Kowalski, 1980 rok
Dwudziestojednoletni Bogusław Kowalski, 1980 rok

Dwuskarpetczan czterotygodniowy

Jakie warunki panowały w pokojach?

W sali spało nas trzydziestu trzech. Łóżka były piętrowe. Obowiązywała zasada niezdejmowania butów w pokoju. Trzeba je było zostawić na korytarzu, bo gdy któryś z nas zdjął buty w pokoju, uwalniał się związek chemiczny, tak zwany dwuskarpetczan czterotygodniowy, i po sali roznosił się smród (śmiech).

Pamięta ksiądz jakieś zabawne sytuacje z wojska?

O, tak! Na przykład był taki chłopak, który miał dość charakterystyczną mowę. Kiedyś
jeden z kolegów zapytał go, skąd jest. 

On na to: „Jestem z Warsiawy”.

„A z jakiej dzielnicy?”. 

„To znaczy ja z samej Warsiawy to nie jestem”. 

„A skąd?”.

„Z Piaseczna”. 

Wtedy do rozmowy wtrącił się inny kumpel: 

„A gdzie mieszkasz w Piasecznie? Bo ja też jestem z Piaseczna”. 

„To znaczy wiesz, ja nie mieszkam w samym Piasecznie, tylko w Czachówku” –
odpowiedział.

I tak po nitce do kłębka okazało się, że mieszkał nawet nie w Czachówku, ale w jakiejś wiosce koło Czachówka (śmiech).

Okładka książki „Chłopak z Pragi”

Czyli ten Czachówek to tak na marginesie, bo generalnie to on z Warsiawy był (śmiech).

Tak (śmiech). Zabawnych sytuacji w wojsku było dużo. Kiedyś na przykład jeden z kolegów powiedział: „Boguś, podpadłem przełożonym i przez kilka miesięcy nie dostanę przepustki, a ty właśnie swoją otrzymałeś. Jak wyjdziesz, to wyślij do mnie telegram o treści: «Ojciec jest chory. Przyjedź natychmiast». Gdy dowódca przeczyta, że mam chorego
ojca, to może mnie puszczą”.

Po przyjeździe do domu zadzwoniłem na pocztę. „Ojciec chory. Przyjedź natychmiast” – podyktowałem pracowniczce poczty treść telegramu. 

„Kto nadaje?” – zapytała. 

A ja: „Kolega z wojska”. I po chwili: „Oj, przepraszam! Proszę napisać, że nadaje zbolała matka”. 

*Fragment książki – autobiografii księdza Bogusława Kowalskiego pt. „Chłopak z Pragi”, wydawnictwo Esprit 2024.

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od Redakcji Aletei.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!