Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Co właściwie zmartwychwstaje?
Pewnego dnia na lekcji religii omawiałem z młodzieżą temat życia po śmierci. Klasyczne w nauce katolickiej pojęcia nieba, czyśćca i piekła okazały się dla uczniów mało problematyczne. Oczywiście, wymagały komentarza i oczyszczenia ze zbyt plastycznych wyobrażeń. Jednak dla wszystkich akceptowalna była teza o duszy, która po śmierci ciała nie umiera, ale przechodzi w inny rodzaj egzystencji. Problem zaczął się, kiedy powiedziałem o zmartwychwstaniu ciała.
– Jak to? Przecież ciało… umiera. Każdy o tym wie, a niektórzy nawet widzieli na własne oczy.
– To co, według was, zmartwychwstaje? – zapytałem.
– Dusza – odpowiedzieli zgodnie.
W tamtym momencie uznałem, że najlepiej będzie jeśli zatrzymamy się przy definicji pojęć. Zwrócenie uwagi na samą konstrukcję słowa z-martwych-wstanie już może nam coś wyjaśnić. Sugeruje ona, że mamy do czynienia z czymś, co najpierw było martwe, a potem powstało. Czym jednak jest owo „coś”? Czy może tu chodzić o duszę? Skoro dusza jest nieśmiertelna (z przyjęciem tego zazwyczaj nie mamy trudności), nie może umrzeć. Mówimy co prawda niekiedy o śmierci duchowej, ale to na zasadzie metafory. Jeśli dusza nie umiera, w zmartwychwstaniu musi więc chodzić o ciało.
Człowiek to jedność
Aby to zobrazować, sięgnijmy do ewangelicznych opisów Zmartwychwstałego Pana. Jezus nie był tylko duszą, skoro jadł i pił z uczniami. Pozwalał siebie dotknąć, a nawet pokazywał im rany po męce. Jego ciało było wcześniej martwe, o czym najwyraźniej zaświadcza Ewangelista Jan: „Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda” (J 19, 33-34). Martwe ciało Jezusa zostało przez Boga ożywione. Na tym zasadniczo polega zmartwychwstanie. Zasadniczo, choć nie tylko.
Koniecznie trzeba dodać, że zmartwychwstanie Jezusa, a za Nim i nasze w przyszłości, to nie prosty powrót do wcześniejszego życia. W taki sposób można by traktować wskrzeszenia, na przykład Łazarza. Tymczasem ciało Pana po wyjściu z grobu jest przemienione. Jest to ciało w jakiś sposób związane z materią, ale już należące do innego rodzaju egzystencji. Święty Paweł nazywa je ciałem „chwalebnym” lub „duchowym” (Flp 3,21, 1 Kor 15,44). Myślę, że ta prawda jest logiczną konsekwencją zamysłu Bożego, który możemy odkryć w dziele stworzenia. Człowiek został stworzony jako jedność duszy i ciała. Pełnia osoby ludzkiej to zintegrowanie tych dwóch elementów.
Modlitwa za dusze czy ciała?
Dlaczego zatem, zwłaszcza teraz, w listopadzie, modlimy się za dusze zmarłych, nie wspominając o ich ciałach? Powód jest prosty: to, o czym była mowa wyżej odnosi się do rzeczywistości ostatecznej. Jezus już w niej uczestniczy, my doświadczymy jej na końcu czasów. Zmartwychwstanie ciał nastąpi w dniu ostatecznym, teraz zaś ludzie po śmierci istnieją jako dusze.
A ciało? Czy nie powinniśmy się modlić za całą osobę, również za jej ciało? W pewnym sensie to robimy. Świadczy o tym szacunek, jakim obdarzamy ciała po śmierci. Zmarłym zapewniamy godny pochówek, odwiedzamy ich groby i dbamy o ich wygląd. Znaczy to, że w naszej wierze to, co dzieje się z ciałem ma znaczenie. Ostateczny jego los pozostawiamy jednak Bogu. Tylko On ma moc wskrzesić je w dniu ostatnim i wierzymy, że tak właśnie uczyni. Tymczasem modlimy się za dusze, bo, jak również wierzymy, w nich jest siedlisko życia i ich los również zależy od kochającego nas Boga.
Zło dobrem zwyciężaj i… pomagaj duszom
Dlaczego nasze modlitwy mogą pomóc tym, którzy cierpią w rzeczywistości pozaczasowej? Dlatego, że zło, które uczynili pozostawiło konsekwencje tu, na ziemi. My możemy te konsekwencje załagodzić lub zniwelować. W jaki sposób? Czyniąc dobro. „Zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21) – tę biblijną maksymę można śmiało odnieść do relacji, jaka łączy nas ze zmarłymi. Każda nasza modlitwa to wzrost w miłości, a więc jakieś przymnożenie dobra. Każdy akt nawrócenia i dobry uczynek to mniej zła na tym świecie. Jeśli wzbudzając intencję, powiążemy to dobro z konkretną duszą, neutralizujemy zło, jakie ona po sobie pozostawiła.