Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Truizmem jest pisać, że pożar paryskiej katedry poruszył cały świat. Notre-Dame to więcej niż świątynia arcybiskupia: jej majestat jest drogi zarówno wierzącym, jak niewierzącym, Francuzom i cudzoziemcom. Francja to wciąż Pierwsza Córa Kościoła (mimo że równolegle stała się jego Pierwszą Nierządnicą, o czym dalej) i jedno z płuc, którym oddycha cywilizacja Europy.
Wszakże niektóre narody naszego kontynentu mają z katedrą Notre-Dame niebanalną, wspólną przeszłość. Tak jest w przypadku nas, Polaków. Z wielu przyczyn; przypomnę tu jedynie o jednej z nich.
Dzieje Drzewa Krzyża – Notre-Dame
W początku XII stulecia paryska katedra otrzymała w darze cząstkę prawdziwego Krzyża. Przez wieki był to najcenniejszy klejnot tutejszego skarbca. Toteż kiedy zaczęto budować obecną, gotycką świątynię, uczyniono z niej jakb1y wielki relikwiarz Krzyża: motyw krzyża powtarzał się w jej wnętrzu częściej, niż w innych kościołach, i to w sposób bardzo oryginalny. Podczas ostatniej renowacji wyszły na jaw kolejne szczegóły, które to potwierdzają.
Nic dziwnego, że w Wielki Poniedziałek 15 kwietnia 2019 roku o godzinie 22:45, kiedy trwał pożar, przedstawiciele arcybiskupa i rządu z narażeniem życia wynieśli z płonącej katedry relikwiarze Drzewa Krzyża, Gwoździa Świętego i Korony Cierniowej.
Trzeba jednak wiedzieć, że nie były to te same relikwie, które znajdowały się w katedrze od średniowiecza. Otóż ocalone Drzewo Krzyża pochodzi z Krakowa, ze skarbca koronnego na Wawelu.
Jak to się stało, czyli rewolucyjne zatracenie
Podczas Rewolucji Francuskiej doszło do bałwochwalczego szaleństwa. W roku 1792 Kościołowi odebrano cały majątek, jak też „przedmioty niesłużące do kultu” (czyli, jak to interpretowano, wszelkie kosztowności, w tym relikwiarze i relikwie). W miarę postępu tego obłędu księżom nakazano apostazję. Rok później przy gromkich okrzykach: „Nigdy więcej ołtarzy! Nigdy więcej księży! Oprócz Natury nie ma boga!” zamieniono katedrę Notre-Dame na Świątynię Rozumu. [IL. 2] Wiosną 1794 roku zarekwirowane relikwiarze przetopiono, a po samych relikwiach słuch zaginął.
Francuzi Francuzom zadali ten cios.
Dzieje Drzewa Krzyża – Wawel
Podobny cios zadali Niemcy Polakom w roku 1795, kiedy nastąpił ostatni rozbiór Polski. Pewnej jesiennej nocy, na polecenie króla Prus, pruscy żołnierze wtargnęli do skarbca koronnego na Wawelu. Korony, berła i relikwiarze wywieziono i przetopiono, a pozyskany kruszec użyty został do wybicia złotych monet. Proceder ten wyszedł na jaw dopiero kilkadziesiąt lat później.
Uratowany Krzyż Święty
Opatrzność uchowała jednak wawelskie relikwie Drzewa Krzyża i Świętego Gwoździa.
Ich prawdziwość nie ulega wątpliwości – umieszczone na złotej blasze greckie napisy poświadczają, że pierwotnym właścicielem relikwii był Manuel Komnen, cesarz Konstantynopola. To potwierdza ich starożytne pochodzenie. Kiedy trafiły na Wawel? Bodaj za czasów Kazimierza Wielkiego. W każdym razie od XV wieku Drzewo Krzyża figurowało już w koronnych inwentarzach. Używano go podczas koronacji królów Polski.
Kiedy w roku 1668 król Jan Kazimierz porzucił polski tron i wyjechał z Rzeczypospolitej do Paryża – zabrał ze sobą Drzewo Krzyża i relikwię Gwoździa Świętego. Po śmierci Jana Kazimierza przejęła je na krótko jego szwagierka, Anna Gonzaga, księżna Palatynatu, a kiedy i ona zmarła, relikwie dostały się paryskiemu opactwu Saint-Germain-des-Prés.
Od tytułu ostatniej właścicielki relikwie te zaczęto nazywać Krzyżem Palatyńskim (la Croix Palatine), zapominając o ich polskim pochodzeniu. Nadworny malarz Ludwika XIV, Charles Le Brun, sporządził dla nich projekt wspaniałego, wielkiego relikwiarza, w którym je odtąd przechowywano.
W sto lat potem pewien pobożny ksiądz uchronił je przed rewolucją. Przepadł „tylko” piękny relikwiarz.
Wawelskie relikwie w paryskiej katedrze
Bluźniercze zapędy rewolucji trwały krótko. Napoleon podpisał konkordat z Ojcem Świętym i przywrócił kult katolicki. Od roku 1802 zaczął powstawać nowy katedralny skarbiec – złożony z tego, co przetrwało rewolucję w innych kościołach.
W ten właśnie sposób trafiły do Notre-Dame relikwie Korony Cierniowej, które król Ludwik Święty sprowadził w XIII wieku z Konstantynopola do paryskiej Świętej Kaplicy (Sainte-Chapelle). W ślad za Koroną Cierniową pojawiły się też Drzewo Krzyża i Gwóźdź Święty ze skarbca koronnego na Wawelu. W roku 1828 paryski złotnik Jean-Pierre Famechon wykonał dla nich nowy relikwiarz, w którym spoczywają do dziś.
Wprawdzie odnaleziono również małą cząstkę dawnych relikwii Krzyża Świętego, rzekomo ocalałą z rewolucyjnej pożogi. Jednak co do jej pochodzenia trudno mieć stuprocentową pewność.
Si non iurabis przed Krzyżem Świętym w Paryżu i Krakowie
W ten sposób już po raz drugi Opatrzność połączyła katedrę wawelską z paryską – właśnie poprzez relikwie Krzyża Świętego. Po raz drugi, gdyż po raz pierwszy stało się to niespełna dwieście pięćdziesiąt lat wcześniej.
10 września 1573 roku w Notre-Dame w Paryżu miała miejsce uroczysta ceremonia, utrwalająca prawne podstawy Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Do katedry wstąpili: obrany właśnie królem Polski Henryk Walezy, czyli Henri de Valois, dostojni posłowie Rzeczypospolitej, król Francji Karol IX, książęta francuscy, zagraniczni ambasadorowie i tłum wiernych.
Henryk, położywszy prawicę na Ewangelii, uroczyście zaprzysiągł dokument, który od jego imienia nazywano odtąd Artykułami henrykowskimi: Articuli Henriciani (po francusku: Articles henriciens). Była to swego rodzaju ustawa zasadnicza, obowiązująca potem przez ponad dwa stulecia. Artykuły henrykowskie określały stosunek króla do praw Rzeczypospolitej, w tym zasadę elekcyjności tronu. Zaprzysięgał je każdy kolejny polski monarcha. Złamanie przysięgi przez monarchę pozwalało poddanym wypowiedzieć mu posłuszeństwo.
Przysięgę tę Henryk powtórzył raz jeszcze pięć miesięcy później podczas właściwej koronacji w katedrze wawelskiej, w obliczu polskich biskupów, senatorów, posłów i wiernych.
W obu przypadkach czynił to wobec złożonych na ołtarzu relikwii Krzyża Świętego obu katedr.
W obu przypadkach nie obyło się też bez kontrowersji. Henryk miał ochotę ominąć tę przysięgę, bo Artykuły henrykowskie mocno ograniczały jego władzę. Trzeba mu było uświadomić, że złożyć ją musi. Do historii przeszły słowa, które wypowiedział wtedy Jan Zborowski, starosta odolanowski: si non iurabis, non regnabis – „jeżeli nie przysięgniesz, nie będziesz królował” (w rzeczywistości brzmiało to nieco inaczej, ale tradycja przechowała taką właśnie formułę).
Henryk zrozumiał, że nie będzie rządził w Polsce jako jedynowładca, jakim może być we Francji – i przysięgę złożył. Potem, jak wiadomo, uciekł. Niemniej osobą swoją połączył oba narody, obie katedry – i relikwie Świętego Krzyża.