Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Trzeba się strzec, aby jeden mnich drugiego nie ważył się bronić w klasztorze lub być jego poplecznikiem, choćby nawet łączyło ich jakieś pokrewieństwo. Niech mnisi nie ważą się tego robić, bo z tego może powstać sposobność do bardzo poważnych zgorszeń. Jeśli kto wykroczy przeciw temu zakazowi, ma być szczególnie ukarany.
Rozdział 69, 1-4*
W klasztorze nie ma być „względu na osobę”
Wspólnota mnisza ma strukturę odpowiadającą jej nadprzyrodzonemu dobru wspólnemu i wpisanej w nie misji powołania każdego z członków. Czytaliśmy w Regule kolejne zarządzenia opisujące tę strukturę. Są w niej „części” hierarchicznie wyróżnione – z tym, że tylko jedna, mianowicie osoba opata, jest wyróżniona w stosunku do innych ontologicznie, jako pełniąca władzę głowa, vices Christi. Wszyscy inni „urzędnicy” klasztoru (przeor, dziekani) są zaś wyróżniani funkcjonalnie: tylko o tyle, i o ile wykonują zadania zlecone przez opata. Do tego dochodzi jeszcze wyróżniona pozycja kapłana czy kapłanów – lecz tutaj Reguła jedynie „rozpoznaje” godność ich święceń, a we wszystkim poza tym nie widzi w nich nic nadzwyczajnego na tle wspólnoty. W końcu mamy też oczywiście porządek całości: wyznaczony przez kolejność przyjścia do klasztoru oraz uzupełniony przez ewentualne rozpoznanie przez opata jakiejś wyróżniającej godności moralnej czy zasługi.
Na tym koniec wyróżnień i zróżnicowań hierarchicznych. W klasztorze nie ma być „względu na osobę”. Co w takim razie z tym mnóstwem innych różnic, nierówności, związków, zależności, które nie są „rozpoznawane” przez Regułę i nie należą do struktury wspólnoty mniszej? Część z nich jest bardziej lub mniej naturalna – wynika bądź z konstytucji ludzi (fizycznej, psychicznej…), bądź z ich urodzenia (pokrewieństwo…), bądź z przypadającej im kultury (narodowość, status rodzinny…). Nie sposób powiedzieć, że Reguła i opat mogą być na ten zespół spraw po prostu ślepi. Wręcz przeciwnie, opat musi je brać pod uwagę. Jednak są to wszystko rzeczy, które się jedynie przyjmuje do wiadomości, czasami – toleruje, lecz nigdy nie uznaje za podstawę odrębnej pozycji we wspólnocie.
To w tym kontekście czytajmy rozdział przestrzegający przed tworzeniem się wewnątrz wspólnoty sieci „nieformalnych”, „nieregularnych” lojalności i solidarności. Święty Ojciec Benedykt zdaje tu zapewne sprawę z doświadczenia właściwego jego czasom – gdy w klasztorze spotykali się ludzie tacy jak on sam, a więc spadkobiercy rzymskiej arystokracji, z „prostakami” ze świata gockich przybyszów. Dzisiejsze różnice są może czasami bardziej ukryte lub znowu unieważniane czy wypierane w liberalnym dyskursie równościowym – lecz są i działają mocno.
Ludzi noszących w sobie podobne trudności i wyzwania nie powinno się traktować w klasztorze jako osobnych światów.
Wyobraźmy sobie sytuację, gdyby w klasztorze znalazło się kilku mnichów pochodzących z rozbitych rodzin lub mających za sobą ciężkie doświadczenia nadużyć moralnych. Coś ich łączy, na pewno. Mogłaby się pojawić myśl, aby traktować ich inaczej, a może w końcu w ogóle utworzyć im jakąś grupę wzajemnego wsparcia. Istnieją też dalsze ciągi takich zabiegów: czemuż by nie dzielić klasztorów według pewnych typów trudności? Nie jest to zupełną fantazją: co prawda nie w „zakonie benedyktyńskim”, ale w innym, wojskowo scentralizowanym zakonie dochodziło w ostatnich dziesięcioleciach do takiego „naturalnego”, nieoficjalnego przeznaczania poszczególnych domów dla odmiennych „orientacji”, tak aby zakonnicy znajdowali się w gronie osób żyjących w podobnych uwarunkowaniach charakterologicznych. Jest to oczywiście coś głęboko sprzecznego nie tylko z duchem Reguły, ale i z jej główną inspiracją: uniwersalizmem Ewangelii.
Ludzi noszących w sobie podobne trudności i wyzwania nie powinno się więc według Reguły traktować w klasztorze jako osobnych światów. I dlatego gdy opat ze wspólnotą wykrywa zachowania wskazujące na istnienie wewnątrz więzi silniejszych niż struktura wspólnoty mniszej albo rywalizującej z nią, musi działać stanowczo. Pozory braterstwa – będącego w istocie lojalnością upodobania czy pokrewieństwa – muszą być rozbite na rzecz rzeczywistego braterstwa w szukaniu Boga, w stałości wspólnoty, pod Regułą i opatem.
* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"