Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Przełom starego i nowego roku to dobra okazja do domykania tematów, ale też pozbywania się zbędnego ciężaru i robienia przestrzeni na nowe. Bardzo dobrym sposobem na takie organizowanie zarówno swojego wnętrza, jak i otoczenia, jest decluttering. Angielskie słowo, które przyjęło się u nas całkiem niedawno, oznacza po prostu odgracanie.
I choć „graty” kojarzą nam się głównie z przedmiotami mniej lub bardziej użytkowymi, to decluttering skupia się w dużej mierze na ubraniach i właśnie tej, o wiele bardziej potężnej niż nam się wydaje, sferze przyjrzyjmy się w różnych jej warstwach, które mają na nas i pozytywny i negatywny wpływ.
Nadzy jak nas Pan Bóg nas stworzył
Rodzimy się nadzy - takimi zaprojektował nas Bóg. W ogrodzie Eden pierwsi ludzie nie odczuwali potrzeby ubierania się. Dopiero spożycie owocu z zakazanego drzewa sprawiło, że Adam i Ewa okryli intymne części swoich ciał.
Ubranie jednak spełnia dziś wiele więcej funkcji w naszym życiu - chroni przed warunkami atmosferycznymi, jest nośnikiem kultury (są miejsca i sytuacje, w których obowiązuje konkretny strój, jak np. teatr, kościół czy harcerskie zgrupowania), pomagają wykonywać pracę zawodową czy regulować nastrój, wzmacnia poczucie pewności siebie.
Status związku z ubraniami - to skomplikowane?
Możemy nie zdawać sobie z tego sprawy, ale mamy z ubraniami relacje. Z każdym elementem garderoby łączą się jakieś wspomnienia, okoliczności, sytuacje, być może osoby, a to wywołuje w nas uczucia.
Te uczucia, podobnie jak ubrania, czasami są już bardzo „stare”, mogą nam ciążyć. A jednak przymykamy na to oko, upychamy na dnie szafy i wydaje nam się, że wciąż mamy na nie miejsce. I o ile nie wypadają z tej szafy przy otwieraniu drzwi, jest to prawda.
Pytanie jednak - czy te stare jeansy, sweter czy sukienka, których nie założyliśmy od pięciu lat, sprawiają, że czujemy się dobrze? Jeśli nawet sama myśl o pozbyciu się ich wywołuje silne emocje albo myśli typu „nie mam na to czasu”, „nie mam ochoty patrzeć na te ubrania”, „nie mam na to siły”, to znak, że pod płaszczem fizycznych przedmiotów, jakimi są ubrania, żyją zmagazynowane silne emocje, które mogą nam nie sprzyjać.
Decluttering, czyli powoli, lecz pewnie
Nie możemy lekceważyć siły tych emocji, dlatego pozbywanie się niepotrzebnych ubrań najlepiej robić powoli.
Można rozłożyć ten proces na etapy i w zależności od naszego charakteru, osobowości i wolnego czasu dopasować strategię do naszych potrzeb oraz mocnych i słabych stron. Czasami potrzebna jest asysta kogoś z zewnątrz, być może profesjonalisty ponieważ ujawniające się uczucia mogą okazać się zbyt silne. Możemy wtedy doświadczyć zablokowania i utknąć w stercie wyjętych właśnie z szafy ubrań albo odreagowywać nadmiarowo w nieadekwatnych sytuacjach, ponieważ wiele przeżywamy także w podświadomej części naszej psychiki, która jest poza naszą kontrolą.
Przyszywać tę łatę czy nie?
Stare a nadal dobre. Dziurawe, ale można załatać. Tak, są rzeczy, zwłaszcza te z naturalnych materiałów, jak wełna czy len, które pomimo upływu lat nadal wyglądają dobrze i nam służą. Te uszkodzone jak najbardziej możemy naprawić wbrew panującemu trendowi konsumpcjonizmu, który każe nam z zadyszką biegać do sklepów (czy scrollować te internetowe) po coraz to nowsze (tanie, nienaturalne i wyprodukowane często bez poszanowania dla środowiska oraz życia i zdrowia pracowników) ubrania. Czasem jednak trzeba już rozstać się z tym (rozpadającym się) swetrem czy skarpetkami od Mikołaja sprzed 10 lat.
„Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze robi się przedarcie”. (Mt 9,16)
I choć w tej paraboli Jezus miał na myśli nowego ducha Ewangelii, którego nie można włożyć w stare formy pobożności żydowskiej, to przywołał właśnie obecną wówczas i sprawdzoną metodę nie ratowania zbyt starych ubrań.
Gdy trudno rozstać się z ulubioną rzeczą, można usiąść ze słowami z księgi Koheleta i pomedytować nad nimi, otworzyć się na tę mądrość płynącą od Ducha Świętego. Zapytać Go, co te słowa o porządku wyznaczonym dla ludzi przez Boga, mogą oznaczać dla mnie?
„Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem (…) Jest czas zachowania i czas wyrzucania” (Koh 1,1. 6b)
Decluttering - narzędzie duchowe
Decluttering, choć wydaje się przyziemnym działaniem, jest też tak naprawdę aktem i procesem duchowym. To okazja do redefinicji naszego związku z dobrami materialnymi.
„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.”
Te słowa z Ewangelii Mateusza (6, 19-21) mogą być przydatne na początkowym etapie porządkowania szafy, kiedy ustawiamy fundament dla całego procesu. Po co? Dlaczego? W jakim celu? Dokąd mnie to zaprowadzi? Powyższy fragment z Biblii pomoże nam odpowiedzieć na te pytania.
W declutteringu możemy napotkać przeszkody, takie jak dojmujące uczucie utraty oraz lęk. O to, że czegoś zabraknie. Że ta rzecz przecież może się przydać. Tak naprawdę jest to także lęk przed utratą (złudnej) kontroli, ale też brak zaufania w opiekę Boga nad nami i własną sprawczość oraz umiejętność zadbania o siebie (i rodzinę).
Pamiętajmy wtedy słowa o „zbytnich troskach”, które Jezus wypowiedział w kazaniu na Górze:
„A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich.” (Mt 6, 28-30)
W procesie declutteringu możemy na nowo uczyć się zaufania w Bożą Opatrzność, w to, że nie zabraknie nam tego, czego będzie najbardziej potrzeba, ponieważ nasz Ojciec się o nas troszczy i we właściwym czasie zaopatrzy nas. W tym miejscu warto pomyśleć, że możemy stać się częścią tego Bożego planu w życiu kogoś innego - być może ktoś właśnie teraz potrzebuje czegoś, co magazynujemy od lat. Ubrania możemy oddać komuś bezpośrednio, zanieść na „wymiankę”, sprzedać za drobne pieniądze przez internet czy przekazać na dobroczynny cel za pośrednictwem stron takich jak Ubrania do Oddania, gdzie sami wybieramy komu chcemy pomóc, a kurier bezpłatnie odbiera pudło z rzeczami.
Od obciążenia do uwolnienia - wyzwalający efekt redukowania
A więc decluttering to, jak widzimy, nie tylko porządki. W warstwie duchowej, ale też emocjonalnej jest to tak naprawdę akt wyzwolenia. Okazja do uwolnienia się od sieci przywiązań, które zasznurowały nas z przeszłością i ograniczają poczucie wolności w teraźniejszości.
Każda rzecz, którą posiadamy, niesie ze sobą historię, wspomnienie, na pewnym poziomie obciążenie lub emocjonalny rezonans, który kształtuje nasze otoczenia i wpływa na samopoczucie - dobrze lub źle. Warto na nowy rok pozostawić jedynie te, które wywołują uczucie lekkości, zadbania, zaopiekowania, radości. Pozostałe, nawet w świetnej jakości i nieznoszone, ale wywołujące uczucie ciężkości w ciele, smutku czy złości, warto przekazać dalej lub zutylizować.
Decluttering to mierzenie się z nierozwiązanymi problemami. Spojrzenie na nie z innej, nowej, świeżej perspektywy, zadanie sobie pytania: Czy nadal chcę z tym bagażem żyć? Czy jest mi z nim lekko? Usunięcie rzeczy z szafy i z domu może przynieść uzdrowienie.
Redukowanie liczby ubrań sprawia że łatwiej utrzymać harmonię w garderobie. Chaos już nie zagraża, a tym samym w sercu pojawia się pokój. To zaskakujące, jak bardzo stan naszego serca zależy od otoczenia i rzeczy, które posiadamy. Choć współczesny świat o tym nie pamięta, w klasztornych murach nadal panuje zasada prostego życia, a śluby zakonne niezmiennie obejmują ubóstwo.
Możemy więc w nowym roku zbadać rolę materializmu w swoim życiu i rozpocząć nowy świeży etap, z lekkością, a za cel obrać sobie kierowanie się umiarkowaniem, powściągliwością i prostotą. Gdy jest to wyzwanie - zawsze możemy w modlitwie prosić Ducha Świętego o te cnoty i dary, a nasze modlitwy nie pozostaną bez odpowiedzi.