separateurCreated with Sketch.

Codzienna dyscyplina niezbędna, by uciszyć swoje negatywne myśli i pozbyć się ich na dobre

WOMAN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Edifa - 01.04.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Zwątpienie, porównywanie się, zazdrość, zniechęcenie… Każdego dnia nasz mózg zalewają negatywne i jałowe myśli. Niszczą nasz wewnętrzny spokój i nie pozwalają nam na dobre relacje z naszym otoczeniem. Co zrobić, by myśleć pozytywnie i pokonać wszystkie te negatywne myśli, które zatruwają naszą codzienność?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Każdego dnia nasza wyobraźnia jest bombardowana mnóstwem różnych negatywnych myśli dotyczących przeszłości lub przyszłości, tego, jak rzeczy powinny wyglądać. Mogą zacząć nas osaczać tuż po przebudzeniu. Otwieramy oczy i już pojawia się kołowrotek trosk: niepokój o dziecko, wspomnienie jakiegoś nieprzyjemnego zdania szefa z poprzedniego dnia, zwątpienie w miłość współmałżonka lub w nasze możliwości, by podjąć jakieś konkretne działanie.

Zaczynamy nasz dzień z myślami w stylu: „Nie mogłabym nigdy”, „To się nie uda”, „Mam wrażenie, że…”. Często rodzą się one ze strachu i każą nam zacząć się bronić w walce, która nie przynosi nic dobrego, w walce ze społeczeństwem, sąsiadami, znajomymi, rodziną, Kościołem… Czasem kryją w sobie ziarnko prawdy, a czasem są wytworem naszej wyobraźni. Gdy się jednak nad nimi zatrzymać, nabierają kształtów i mogą nas bardzo unieszczęśliwić. Radzimy jak walczyć z tymi myślami, które przeszkadzają nam podchodzić do życia z pogodą ducha.

 

Konsekwencje pesymistycznego myślenia na życie codzienne

Negatywne myśli są obecne w naszym umyśle. To zwykle mieszanka naszej zranionej i hardej natury, którą św. Paweł nazywa ciałem, czyli tym wszystkim w nas, co sprzeciwia się Bogu (Rz, 8, 5-8). Zło jednak posługuje się nimi, by się do nas dostać, by te myśli pomnożyć i zamienić w obsesję. Naszym powołaniem jest miłość.

Oś walki duchowej skierowana więc będzie w nasze relacje z innymi, z Bogiem i samym sobą, abyśmy zboczyli z tego celu. Głównym wejściem dla diabła są nasze myśli i nasza wyobraźnia, to pierwsze miejsce, w którym rozgrywa się walka. Ich nawrócenie i oczyszczenie stanowi początek naszej drogi do świętości. Dawniej w języku życia duchowego nazywano tę walkę zachowaniem czystości myśli. Dziś już się o tym nie mówi, a tymczasem walka wciąż dotyczy tego samego.

Te myśli wpływają na nasz humor i nasze zachowanie. Determinują również naszą przyszłość, gdy popychają nas do podejmowania ważnych decyzji. Jeśli nie jesteśmy szczęśliwi, należy przyjrzeć się wrażeniom, które w sobie podtrzymujemy.

Nasze złe samopoczucie może być wynikiem negatywnych myśli, które od lat obracamy w naszej głowie: „Moje rodzeństwo zawsze miało więcej przyjaciół ode mnie, ja tak nie potrafię, nie jestem interesująca, więc lepiej nie będę się odzywać”. W ten sposób budujemy wokół siebie twierdzę, aby uciec przed czarnymi myślami: „Zresztą ludzie i tak tylko przynoszą rozczarowanie”. A gdy ktoś się do nas zbliża, okazuje się, że jesteśmy agresywni, aby nie musieć mierzyć się z rozczarowaniem. W ten sposób twierdza, która w założeniu miała nas uwolnić od negatywnych myśli, staje się prawdziwym więzieniem, w którym nie jesteśmy wolni do tego, by kochać.

Te myśli wpływają więc również na nasze relacje z innymi. Zło zawsze będzie próbowało nam wmówić, że coś jest nie tak z kimś z naszego otoczenia. „Miałem starcie w czasie zebrania z moim szefem. Mam do niego żal, ponieważ wyobrażam sobie, że on ma mi to za złe, a to z kolei sprawia, że nie zastanawiam się nad swoim postępowaniem. Ale gdy nadarzy się okazja, będę źle o nim mówił z kolegami”. „Z obfitości serca mówią usta”, jak zauważa św. Mateusz (12,34). Bardzo szybko przenosimy nasz osąd na daną osobę, a potem trudno jest czuć się przy niej swobodnie. Niektórzy mają tak złe myśli na temat innych, że relacja z nimi jest już niemożliwa.

 

Rozróżnij swoje wyobrażenia od uzasadnionych lęków

Zasadnicze znaczenie ma więc najpierw decyzja, by nie przyjmować wszystkiego, co może przyjść nam do głowy i nie przyjmować tego bezkrytycznie. Od razu, gdy tylko jakaś myśl się pojawia, naszym zadaniem jest skonfrontowanie jej ze Słowem Bożym. Rozeznawania uczy nas św. Ignacy. Według niego Duch Święty mówi do nas słowa pokoju i miłości.

Zły duch zaś, wręcz przeciwnie, szepcze nam do ucha strach i zwątpienie. To właśnie sposób, w jaki dana myśl w nas rezonuje, pozwala nam ją ocenić: wnosi do naszego życia pokój czy lęk? Możemy znaleźć czas, na przykład jeszcze nim wstaniemy lub podczas modlitwy, by dokonać przeglądu myśli i podzielić je na te, które bazują na rzeczywistości i te, które są wytworem naszej wyobraźni. W tym celu dobrze jest posłuchać, co mają do powiedzenia inni, szczególnie te osoby, które dysponują łaską wyciągania na światło dzienne naszych strachów i naszych ucieczek.

Niektóre jednak lęki mogą być całkiem zasadne: nastolatek z problemami w szkole, żona cierpiąca na depresję, niepełnosprawne dziecko. To normalne, że takie rzeczy nas „rozwalają” i potrzeba czasu, by się z nich pozbierać. Tym, co wszystko zmienia, jest nasze spojrzenie na doświadczenia, które nas spotykają. Jeśli spędzamy dzień na rozmyślaniu nad naszym cierpieniem, zamykamy się w naszych myślach i nie pozwalamy Bogu w nas działać.

Gdy nasze życie nie ma już sensu, a ta spirala osłabiających myśli zaczyna się nakręcać, uchwyćmy się Słowa Bożego i powtarzajmy je z ufnością. Szybko staniemy na nogi. Zbyt często czytamy Słowo Boże, jak jakiś zwykły tekst. Zapomnieliśmy o tym, że jest potężną i skuteczną bronią. „Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże” (Ef 6, 17). Bóg ma tylko jedno Słowo, to jest Jezusa, Słowo Wcielone, a Jezus działa.

 

Panowanie nad swoją wrażliwością nie oznacza jej negowania

Jednak uwaga, Bóg nie żąda od nas, byśmy nie odczuwali już emocji, gniewu, zniecierpliwienia czy smutku. Chce, abyśmy nad nimi panowali tak, aby pozostały one na swoim miejscu. Nawet jeśli się boimy, działamy pomimo strachu, jak Jonasz w Niniwie (Jon 1, 1). W ten sposób uwalniamy się z kajdan. Jeśli zdołamy zachować pogodę ducha pośród przeciwności, to oznacza, że zaczęliśmy nabywać dojrzałości duchowej. Naszą siłę czerpiemy z radości w Chrystusie, jak mówi Nehemiasz (Ne 8,10), a nie z okoliczności.

Walka z negatywnymi myślami ma więc zasadnicze znaczenie, jeśli chcemy wzrastać. Bóg wciąż na nas liczy, nawet wówczas, gdy przeżywamy trudności. Czyż Bóg powiedział do Jozuego: „«Bądź mężny i mocny»? Nie bój się i nie lękaj, ponieważ z tobą jest Pan, Bóg twój, wszędzie, gdziekolwiek pójdziesz»” (Joz 1,9)? Potrzeba nam dokonać wyboru, by żyć głębiej niż tylko na poziomie emocji, na poziomie głębokości naszego serca. Wszyscy jesteśmy wezwani do wewnętrznej spójności, która czyni nas dyspozycyjnymi wobec wydarzeń, jakie przynosi życie. Aby Bóg mógł w końcu dokonać w nas tego, co chce.

 

Narzuć sobie codzienną dyscyplinę, by uwolnić się od negatywnych myśli

Aby uwolnić się od negatywnych myśli, na początek potrzebne jest trochę czasu i energii. To prawdziwa, codzienna asceza, którą praktykujemy, aby wygrać tę bitwę. Przygotowujemy się do tego, oddając nasz dzień, by nie pozwolić się pochłonąć trudnym sytuacjom. Gdy dostrzeżemy jakąś pesymistyczną myśl, zdecydujmy natychmiast, by się nie ociągać. Na plan demona odpowiadamy, akceptując te szkodliwe myśli, a następnie rozprawiając się z nimi.

Dobrym sposobem na ich zablokowanie jest wielbienie Pana, trwanie w dziękczynieniu i błogosławienie osobom, z którymi łączy nas trudna relacja. Możemy również odmówić akt strzelisty, jak „Jezu, ufam Tobie” albo „Maryjo, pomóż mi”, prosząc Boga o pomoc lub przeczytać jakiś werset z Biblii. Im bardziej rozmyślamy nad tym, co dobre i prawdziwe w sercach ludzi i w różnych sytuacjach, tym mniej mamy negatywnych myśli. Na początku to trudne, jednak z czasem wzrasta nasza umiejętność zapanowania nad wyobraźnią.

Aby tak się stało, potrzeba żywić się jeszcze bardziej Słowem Bożym i uczyć się Go. To Słowo może nam dostarczyć prawdziwych punktów orientacyjnych w czasie, gdy nasze chwiejne emocje czynią nas tak kruchymi. Najlepszym sposobem na przerwanie jakiegoś schematu myślowego jest ogłoszenie na głos tego, że opuszczam świat wyobraźni i idę za tym rzeczywistym słowem, które słyszę. W miarę jak żyjemy Biblią i dyscyplinujemy swoją wyobraźnię, zmieniamy nasze myślenie na pozytywne. Jak mówi św. Paweł: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12, 2).

 

Gdy złe myśli nawracają, czytaj Psalm 139

Jeśli nie reagujemy na nasze złe myśli, podlegamy wówczas naszym humorom i ryzykujemy zarażenie nimi całego naszego otoczenia. Jesteśmy wezwani do stabilności uczuciowej, do tego, by stać się, jak Chrystus, skałami, którymi nie wstrząsają niesprzyjające warunki atmosferyczne. Bez względu na próby, jakie przechodzimy, Bóg ma wspaniały plan dla naszego życia. Jak długo jednak jesteśmy niewolnikami naszego stanu ducha, nie możemy osiągnąć dojrzałości duchowej, do której wzywa nas Bóg: „Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was – wyrocznia Pana – zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie” (Jr 29, 11).

Jeśli pewne myśli powracają i budzą te same negatywne emocje, trzeba prosić Pana na modlitwie, by pokazał nam powód naszych humorów, złości, rozgoryczenia, zazdrości… W czasie modlitwy przedstawmy te wydarzenia Duchowi Świętemu, abyśmy w Jego świetle zrozumieli ich przyczynę. Czasem Bóg może pozwalać, by pewne sytuacje ożywały w nas na nowo, po to byśmy mogli zrozumieć, co trzeba w sobie zmienić.

Tak jak Izraelici, którym czterdzieści lat zajęło przebycie drogi, która trwa jakieś jedenaście dni, póki nie uświadomili sobie, że muszą zmienić swoje nastawienie. Bóg nas zna, wie więc czego potrzebujemy do wzrostu: „Tam również Twa ręka będzie mnie wiodła i podtrzyma mię Twoja prawica. Jeśli powiem: «Niech mię przynajmniej ciemności okryją i noc mnie otoczy jak światło»: sama ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie, a noc jak dzień zajaśnieje: [mrok jest dla Ciebie jak światło]. Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki”. Trzeba nam czytać wciąż na nowo Psalm 139, Bóg kocha nas zbyt żarliwie, by cofnąć swą rękę z naszego życia!

Florence Brière-Loth


EMOCJE
Czytaj także:
Nierozpoznane emocje to “dziki drapieżnik”. Oswój go i poznaj


WOMAN MEDITATION
Czytaj także:
Masz negatywne myśli? Pomogą ci ojcowie pustyni!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags:
Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!