Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Urszula Ledóchowska: modelowa Europejka
Jeżeli europejskość polega na przyswajaniu sobie obcych źródeł i, dodając do własnych, tworzenia z nich nowych jakości, hrabianka Julia Ledóchowska jest modelową Europejką.
Gdyby ktoś narysował jej drzewo genealogiczne, pokazałoby, w ilu krajach tkwią jej korzenie. Jej ojciec Józef Ledóchowski był Polakiem, matka – Julia z Salis-Zizersów – Szwajcarką. Dziewczynka przyszła na świat w 1865 r. w austriackim mieście Loosdorf i do osiemnastego roku życia wychowywała się w Austrii.
Tylko przodkowie ojca byli jednorodnymi etnicznie Polakami, którzy walczyli pod Wiedniem, brali udział w Sejmie Czteroletnim i powstaniu listopadowym. Natomiast matka była spokrewniona ze szlachtą południowoniemiecką, nadbałtycką, jej przodkami byli lombardzcy, wirtemberscy i inflanccy szlachcice.
Urszula Ledóchowska wybiera Polskę
Najważniejszą wartością dla dziewczyny była wiara, przekazana przez pobożną rodzinę. Bóg od dziecka nią zawładnął, Jemu się poświęciła i chciała, by kształtował jej życie. A On mówił jej, że nie ma Żyda ani Greka, bo wszyscy są dziećmi Boga – chrześcijaństwo jest ponadnarodowe i bezgraniczne.
Osoba o tak „mozaikowym” pochodzeniu, która pisała, że nie ma znaczenia, „w jakim pułku człowiek służy Bogu” i znała tyle kultur i światów, wybrała Polskę, bo europejskość to także przywiązanie do konkretnej ojczyzny. Wybrała Polskę, której nie było wówczas na mapie, nieistniejącą i ubogą.
Wszystkie europejskie źródła i dziedzictwa prowadziły ją do jednego celu – do służby ojczyźnie z wyboru. Była to służba na rzecz edukacji – Urszula Ledóchowska wstąpiła do klasztoru urszulanek w Krakowie i zajęła się wychowaniem młodego pokolenia, bo wiedziała, że jest to źródło odrodzenia narodu, którego przemiana zaczyna się od ludzi, kształtowanych przez święte matki.
Po dwudziestu jeden latach pracy w krakowskim klasztorze urszulanek wyjechała do prawosławnej Rosji, by w miarę możliwości wspierać mieszkających tam katolików i uczyć młodzież.
Brawurowa akcja na rzecz polskości
Dziś powszechnie znana jest jako założycielka Zgromadzenia Serca Jezusa Konającego, które poświęciło się edukacji i dziełom charytatywnym. O wiele mniej wiemy o jej brawurowej akcji promocyjnej, którą przeprowadziła na rzecz Polski, gdy ważyły się losy jej powstania po latach zaborów.
Wybuch I wojny skierował jej kroki do Skandynawii. I tam zaczęła akcję odczytów. Finlandia, Szwecja, Dania, Norwegia. Siostra Urszula wykorzystała wszystkie atuty swej europejskości i pochodzenia. Szlacheckie korzenie panny Ledóchowskiej otwierały przed nią wiele drzwi – dobrze urodzona, w europejskim domu, wszędzie czuła się u siebie, bo nie było w niej lęku przed obcością, zaś arystokracja, niczym wielka rodzina, swoista międzynarodówka, wspierała solidarnie swych członków.
Około osiemdziesięciu publicznych wystąpień, sto osiemdziesiąt publikacji prasowych, Polonica – zbiór esejów wybitnych osobistości na temat Polski i jej kultury – miały przychylnie nastawić opinię publiczną do niepodległości Polski. Urszula czuła, że jej ojczyzna potrzebuje PR-u i była genialnym piarowcem.
W realizację patriotycznego celu zaprzęgła wszystkie swoje europejskie atuty. Potrafiła współpracować i z feministką Ellen Key, i z Georgiem Brandesem, żydowskim wolnomyślicielem, którego, choć był bardzo krytycznie nastawiony, zdołała przekonać, że Polska jest ogromną wartością. I miała jeszcze jedną zaletę – genialne zdolności lingwistyczne. Obcego języka potrafiła nauczyć się w ciągu kilku miesięcy.
Misja: formować kobiety
Jako reprezentantka veveyowskiego Głównego Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce zbierała fundusze i wysyłała je do kraju. Bez wątpienia zasłużyła na tytuł matki polskiej niepodległości.
Do niepodległej Polski wróciła w 1920 r. Pieniądze z ostatniej zbiórki, jaką przeprowadziła w Skandynawii, przeznaczyła na kupno domu w Pniewach, gdzie miała założyć pierwszy dom swojego zgromadzenia. Na patrona klasztoru gorąca polska patriotka obrała św. Olafa – apostoła Norwegii, gdyż fundacja w Pniewach powstała także dzięki hojnej dotacji norweskiego konsula w Danii.
Po długiej nieobecności, ukształtowana przez wiele europejskich wpływów, wróciła do polskiej ojczyzny, żeby formować kobiety. Nigdy – ani wcześniej, ani później – nie odczuwała dyskomfortu i konfliktów wartości, bo w swoim życiu połączyła najlepsze rzeczy, które ukształtowały Europę i Polskę.