Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Znana chyba wszystkim z majowych nabożeństw Litania loretańska wzięła swą nazwę od włoskiego miasteczka położonego nad Adriatykiem, nieco na południe od Ankony. Jak nietrudno się domyślić, w miasteczku znajduje się sanktuarium maryjne. Szczególne sanktuarium.
Pielgrzymi przybywają tam bowiem nie ze względu na cudowny wizerunek Maryi, ale na jej relikwię. Nietypową relikwię o wymiarach 8,5 na 3,8 m i wysokości około 4 m. Jest nią Santa Casa, czyli Święty Dom. Chodzi ni mniej, ni więcej, ale o dom Maryi. Dokładnie mówiąc, o jego trzy ściany, gdyż oryginalnie przylegał do stanowiącej jego przedłużenie groty, którą do dziś oglądać można w nazaretańskiej bazylice w Ziemi Świętej.
Nazaretański dom Maryi
Wielokrotnie przeprowadzane badania świadczą zdecydowanie na korzyść autentyczności tej szczególnej pamiątki. Dom, a właściwie domek, wykonany jest z niewystępującego w Europie kamienia, obrobionego na sposób stosowany przez semicki lud Nabatejczyków, zaludniający w starożytności południowe tereny dzisiejszego Izraela i Jordanii. Sposób powszechnie stosowany za czasów Maryi także w położonej na północy Galilei, o czym świadczą tamtejsze zabytki.
Również skład chemiczny zaprawy murarskiej jest charakterystyczny dla Palestyny tamtej epoki. Mało tego. Ściany domku pokryte są napisami i rysunkami, które zdaniem archeologów można uznać za starożytne, a które pozostawili pielgrzymi nawiedzający rodzinny dom Zbawiciela w pierwszych wiekach.
Dom Maryi chrześcijanie szybko zaadaptowali na miejsce sprawowania Eucharystii. Niczym nie różnił się od okolicznej zabudowy. Prawdopodobnie dzięki temu nie został przez Rzymian zburzony ani zamieniony w pogańską świątynię lub lupanar. Na początku IV wieku cesarz Konstantyn zalegalizował chrześcijaństwo w swoim imperium, a niedługo potem jego pobożna matka, Helena zjawiła się w Ziemi Świętej. Jej pielgrzymka zaowocowała wzniesieniem nad Maryjnym domkiem okazałej bazyliki.
Jak dom Maryi trafił do Włoch?
Skąd jednak w XIII wieku domek Matki Bożej wziął się w środkowych Włoszech? Sprawa jest tajemnicza. Stan zaprawy spajającej kamienie wskazuje na to, że domek został przetransportowany – jeśli nie w całości, to przynajmniej w dużych fragmentach, bez rozbierania go na części pierwsze. Stąd zapewne wzięła się legenda o jego cudownym przeniesieniu przez aniołów. Jak każda legenda, tak i ta mówi jakąś prawdę, choć nie w ściśle historycznym znaczeniu.
Niedługo przed ostatecznym upadkiem Królestwa Jerozolimskiego w 1291 roku krzyżowcy podjęli zakrojoną na szeroką skalę akcję ratowania chrześcijańskich pamiątek i relikwii z rąk mahometan. Ci co prawda już dwadzieścia lat wcześniej zburzyli bazylikę w Nazarecie, ale sam domek – być może znów przez przeoczenie – pozostał nietknięty.
Zainteresował się nim niejaki Nicefor Angelos (gr. Anioł). Nakazał rozbiórkę domku i transport kamieni do Tersatto, dzisiejszego Trsatu na przedmieściach chorwackiej Rijeki. Była to chyba pierwsza tak porządnie wykonana robota archeologiczna w średniowiecznej Europie. Najprawdopodobniej rozebrano domek kamień po kamieniu, dokładnie je opisując, a w Tersatto złożono je z powrotem zgodnie z planem, tyle że bez groty, którą zastąpiła ściana ołtarzowa. Nie był to jednak koniec przenosin, które legenda znów przypisuje aniołom.
W 1294 roku Nicefor Angelos wydał swoją córkę Tamarę za Filipa, syna króla Neapolu, Karola II Andegaweńskiego. W posagu sprezentował jej święte kamienie, z których zbudowany był dom Maryi w Nazarecie, jak to ujął w sygnowanym przez siebie dokumencie, który po wiekach odnaleziono w watykańskich archiwach. I tak za sprawą rodu Angelosów – czy też z włoska d’Angelich – domek Matki Bożej znalazł się w Italii. Młodzi małżonkowie podarowali go niebawem papieżowi, a ten wyznaczył mu miejsce na porośniętym drzewami laurowymi wzgórzu nieopodal Recanti.
Cudowne przeniesienie Świętego Domu
Prace rekonstrukcyjne ukończono ostatecznie 10 grudnia 1294 roku. Niebawem zaczęto w tym dniu wspominać cudowne przeniesienie Świętego Domu. I trudno dyskutować z tą cudownością, biorąc pod uwagę okoliczności jego wywiezienia z Ziemi Świętej oraz dokładność dwukrotnie trudzących się przy jego ponownym złożeniu. Rzeczywiście, cudowna sprawa.
Od drzew laurowych (łac. laureto) zalesiających wzgórze wzięło swoją nazwę dzisiejsze Loreto, które niebawem wyrosło wokół Santa Casa, obudowanego w XVI wieku okazałą bazyliką. Tak więc legenda nie kłamie. Pojawienie się nazaretańskiego domu Maryi we włoskim Loreto to sprawka Aniołów.
Warto wiedzieć, że sanktuarium ma w swojej historii również polskie akcenty. To tu zaczynał swój jezuicki nowicjat późniejszy król Polski, Jan Kazimierz Waza. Jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości rozpoczęto urządzać w loretańskiej bazylice polską kaplicę narodową. Ukończono ją w 1939 roku.
Loreto i pobliską Ankonę z rąk faszystów odbijali żołnierze generała Andersa i to oni w lipcu 1944 roku uratowali bazylikę przed pożarem spowodowanym przez niemieckie bomby. Prawie dwa tysiące polskich żołnierzy spoczęło na cmentarzu, który wbrew woli loretańskiego opata własnoręcznie wyznaczył na klasztornej ziemi polski dominikanin, ojciec Józef Maria Bocheński.