W 2020 roku w Chinach może być już ponad 150 mln wyznawców Chrystusa. A wśród nich są setki, a nawet tysiące misjonarzy działających na całym świecie.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Chiny mogą się stać w najbliższych latach największym „eksporterem” wiary chrześcijańskiej na świecie. Do takiego wniosku doszedł wydawany w Hongkongu anglojęzyczny dziennik „South China Morning Post”, który w numerze z 16 lipca zamieścił obszerny artykuł o „tajnych drogach misjonarzy chińskich na północy Iraku”.
Punktem wyjścia do rozważań dziennikarskich jest rozmowa z młodym chińskim małżeństwem protestanckim: 25-letnim Michaelem i 23-letnią Christy, którzy wkrótce po ślubie nieco ponad rok temu wyjechali do Iraku, gdzie zamieszkali wśród jezydów, prześladowanych przez tzw. Państwo Islamskie (PI).
Czytaj także:
Ich nie da się zatrzymać! „Dzieło na misji” niedługo wyruszy do Etiopii
W swej ojczyźnie oboje należeli do „podziemnej”, tzn. nie uznawanej przez władze, wspólnoty protestanckiej, a gdy znaleźli się w Iraku, stwierdzili, że ich życie „jest stabilniejsze niż w Chinach”. „Ten kraj nie został tak zraniony przez wojnę, jak to można przeczytać w prasie i w istocie nie czuje się tu bardziej zagrożony niż w Chinach” – zapewnił misjonarz. Dodał, że „życie tutaj można określić jako normalne”.
Małżonkowie pracują jako ochotnicy na obszarze strzeżonym, skupiającym kobiety i dzieci, które uciekły przed prześladowaniami ze strony PI. Kontrolowało ono jeszcze do niedawna ziemie, położone zaledwie ok. 60 km od tego miejsca, którego dziennikarz pisma z Hongkongu nie mógł wymienić ze względów bezpieczeństwa. Młodzi ludzie nie uważają, że jest to coś niezwykłego. „To, co robimy, nie jest czymś rzadkim wśród chrześcijan chińskich” – zapewniła Christy.
Według oficjalnych statystyk chińskich w 2014 żyło w tym kraju [na kontynencie, tzn. bez Hongkongu i Makau] 28 mln chrześcijan, ale niektórzy zagraniczni znawcy zagadnienia uważają, że w rzeczywistości liczba ta waha się do 70 do 100 milionów. A według Ośrodka Badania Globalnego Chrześcijaństwa przy amerykańskim seminarium teologicznym Gordona-Conwella w 2020 w Chinach może być ponad 150 mln wyznawców Chrystusa. I wśród nich są setki, a nawet tysiące misjonarzy działających na całym świecie, zwłaszcza w krajach muzułmańskich.
Brak jest dokładnych danych na ten temat, gdyż „podziemne” wspólnoty protestanckie w Państwie Środka działają niezależnie od organizacji religijnych uznanych przez rząd. „Jesteśmy tutaj, aby nieść im [Irakijczykom – KAI] miłość Chrystusa” – mówi Christy, uściślając przy tym, że ani ona sama, ani jej mąż nie mówią miejscowej ludności wprost o swej wierze. „Głoszenie Ewangelii w kraju muzułmańskim jest nielegalne” – dodaje Michael. Wyjaśnia, że jeśli uda się nawrócić na chrześcijaństwo, oznacza to „proszenie jego ojca o zabicie go”.
Na spotkaniu „Mission China” we wrześniu 2015 w Hongkongu protestanci chińscy za swój główny cel uznali wysłanie do 2030 roku 20 tys. misjonarzy na cały świat. Warto przypomnieć, że na początku lat dziewięćdziesiątych chrześcijanie z Korei Południowej zapowiedzieli rozesłanie 10 tysięcy swoich misjonarzy i w 2014 kraj ten znalazł się na trzecim miejscu – po Stanach Zjednoczonych i Brazylii – pod względem liczby misjonarzy na świecie (według wspomnianego Ośrodka z seminarium Gordon-Conwell). A południowokoreańskie Stowarzyszenie Misji podało, że w tymże 2014 wśród prawie 400 tys. ludzi prowadzących taką działalność na kuli ziemskiej było 26 677 Koreańczyków.
Czytaj także:
Na czym polega wolontariat misyjny?
W samej Korei Południowej ów zapał misyjny budzi niekiedy także krytykę. Na przykład w 2007 talibowie schwytali w Afganistanie 23 misjonarze z tego dalekowschodniego kraju, a w 2009 z Iranu, Jemenu i Jordanii wydalono 80 Koreańczyków pod zarzutem uprawiania przez nich „prozelityzmu”.
Młodzi misjonarze chińscy zdają sobie bardzo dobrze sprawę ze wszystkich tych trudności i z konieczności odbycia szczególnej formacji. Michael zapewnia jednak, że wiara jego rodaków przechodziła ciężkie doświadczenia od 1949, gdy władzę w kraju objęli komuniści. „I właśnie dlatego, że przeszła te próby, jest bardziej autentyczna i szczera” – dodaje nie bez dumy.
Jak na razie misjonarze chińscy ogólnie nie wyjeżdżają za granicę na dłuższe misje, ale tylko zgodnie z ważnością wizy biznesowej. W ubiegłym miesiącu dwóch młodych Chińczyków schwytali i zamordowali terroryści z PI w mieście Kwetta – stolicy pakistańskiego Beludżystanu, po czym 11 innych obywateli chińskich, podejrzewanych o to, że są misjonarzami chrześcijańskimi, zostało wydalonych z tego kraju i odesłanych do Chin.
Zdaniem dr. Brenta Fultona, śledzącego uważnie życie chrześcijańskie w Chinach, wydarzenia te nie osłabiły jednak zapału misyjnego w tym kraju. Również młodzi małżonkowie, opisani przez dziennik z Hongokongu są gotowi pozostać w Iraku do końca.
Czytaj także:
Bob Fu: tajny agent Boga. Być chrześcijaninem w Chinach to zgoda na prześladowania