Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kanadyjski park położony nad rzeką, dobre światło i wpatrzona w siebie para – warunki do sesji zdjęciowej były idealne. Ale kiedy nowożeńcy omawiali z fotografem ostatnie szczegóły, w pobliżu pojawiła się grupka dzieciaków.
Clayton Cook czuł, że zabawa niesfornej trójki bez opieki dorosłego (i to nad brzegiem rzeki!) nie wróży nic dobrego. Gdy jego żona sama pozowała do portretów, ukradkiem spoglądał więc na dzieciaki. Nagle zdał sobie sprawę, że zamiast trojga z nich, na brzegu stoi tylko dwoje.
Najmłodszy chłopiec wpadł do wody. Nie było widać jego twarzy, walczył z całych sił, żeby utrzymać się na powierzchni. Clayton nie zastanawiał się ani chwili. Wskoczył do rzeki i wyciągnął malca. Na szczęście dziecko czuło się dobrze i niedługo potem odeszło ze starszym rodzeństwem.
W chwili, w której pan młody wskoczył do wody, fotograf Darren Hatt wcisnął spust migawki. Zdjęcie, które (wraz z gratulacjami dla Claytona) opublikował na Facebooku, obiegło internet. Użytkownicy mediów społecznościowych nie szczędzą pod nim wyrazów szacunku i podziwu.
Pani młoda w pierwszej chwili pomyślała, że skok męża to tylko ślubny żart. Kiedy zdała sobie sprawę, co naprawdę się stało, była w szoku. W wywiadzie dla CTV News stwierdziła, że bezinteresowność Claytona i jego szybkie działanie to jedne z cech, które sprawiły, że się w nim zakochała. Błyskawiczna akcja w parku tylko utwierdziła ją w małżeńskim wyborze.
Szkoda tylko, że Brittany i jej reakcja nie zmieściły się w kadrze. Cookowie mieliby jedną z najpiękniejszych ślubnych fotografii w historii!
Źródła: ctvnews.ca, bbc.com, huffingtonpost.com