Mam czasami wrażenie, że – w mniemaniu niektórych osób – zniesienie celibatu zlikwiduje większość problemów w Kościele. Mało słyszę natomiast głosów o tym, czy jesteśmy gotowi utrzymać rodzinę kapłana.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Katarzyna Szkarpetowska: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam. Uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” – powiedział Bóg. I stworzył kobietę. Po co w Kościele celibat?
Ks. Przemek KAWA Kawecki SDB: Celibat porządkuje i ułatwia wiele rzeczy w Kościele. Zachęca duchownych do oddania życia za owce. Daje możliwość głębokiego zaangażowania się w życie duchowe i w bezinteresowną służbę drugiemu człowiekowi w stopniu, w jakim na przykład ciężko poświęcić się małżonkom.
Wielu księży chciałoby mieć rodzinę, tymczasem – z uwagi na celibat – jest to niemożliwe. Są duchowni, i trzeba to sobie otwarcie powiedzieć, którzy prowadzą tzw. podwójne życie – mają kobiety, korzystają z usług seksualnych za pieniądze… Czy zniesienie celibatu nie byłoby rozwiązaniem problemu?
A czy odpowiedzią na zdrady małżeńskie powinna być poligamia? Są lekarze, strażacy, policjanci, nauczyciele, którzy nie żyją w celibacie, a prowadzą podwójne życie i korzystają z usług seksualnych za pieniądze.
Rzecz nie leży w zniesieniu czy zachowaniu celibatu, ale w uczciwości, samokontroli i odpowiedzialności za dokonywane wybory. Na księży nie święci się chłopców, których ktoś wkręcił w celibat, ale świadomych, dorosłych mężczyzn, a mężczyzna tym różni się od chłopca, że bierze odpowiedzialność za swoje wybory i czyny.
Czytaj także:
Życie księdza z rodziną u boku – prostsze czy trudniejsze? [wywiad]
Nie można jednak zapomnieć, że duchowni są zawsze jakimś lustrem społeczeństwa i pewne zjawiska, występujące w otaczającym nas świecie, odbijają się proporcjonalnie w tym środowisku. Aktualnie wierność jest w cenie, ale wielu ludzi – z najróżniejszych powodów (największe spustoszenie robi na tym polu pornografia), nie potrafi jej dochować. Duża liczba rozwodów, życie w związkach na tzw. próbę czy też częste zdrady to smutne symbole naszych czasów. Ta słaba kondycja odbija się również na życiu jakiejś grupy kapłanów. Smutna, trudna, ale prawdziwa socjologia.
Kościół definiuje celibat jako dobrowolną rezygnację z małżeństwa i wstrzemięźliwość seksualną. O jakiej dobrowolności mowa, skoro księży celibat obowiązuje? Można właściwie powiedzieć, że już na starcie są pozbawieni możliwości wyboru.
Start jest wyborem! Jeśli chcę być kapłanem, to wiem, że muszę zmierzyć się z poświęceniem istotnej części mojego życia na ofiarę złożoną dla dobra innych ludzi. Rezygnuję świadomie z rodziny – żony, dzieci, aby oddać mój czas, siły, emocje ludziom, do których pośle mnie Bóg.
Po drugie, zanim mężczyzna przyjmie święcenia, złoży śluby zakonne, ma zwykle kilka lat na to, aby dobrze zastanowić się nad swoim wyborem.
Seminarium to nie fabryka księży, ale czas dojrzewania do przyjęcia kapłaństwa. Czas na przepracowanie swojego życia, swoich deficytów, przygotowanie się do trudnego, pełnego napięć życia w samotności. Warunkiem udanej formacji jest życie w prawdzie i ciężka praca. Jeśli tego zabraknie to po święceniach, prędzej czy później mogą pojawić się problemy.
Księża mówią o rodzinie, o tym, jak mieć udany seks w małżeństwie, wchodzą w rolę ekspertów od „tych spraw”. Jak mają być wiarygodni, skoro sami żyją w celibacie?
Księża nie mają być ekspertami od „tych spraw”, ale od relacji między ludźmi, których często łączą „te sprawy”. Kiedy nie ma dobrych relacji, opartych na prawdzie, trudno na dłuższą metę o miłość, a bez miłości nawet najbardziej szalony seks nie daje spełnienia.
Czytaj także:
Celibat, tożsamość, pieniądze. Szczera rozmowa o kryzysie kapłaństwa
Skąd o tym wiem? Od małżonków, których spotykam, z którymi rozmawiam. Terapeuta nie musi sam spróbować wszystkich narkotyków świata, aby pomóc poukładać osobom uzależnionym ich życiorysy. Podobnie jest z duchownymi. Nie bierzemy się z kosmosu. Wychowaliśmy się w rodzinach, większość z nas przeżywała swoje pierwsze miłości i emocje z tym związane. Nie jesteśmy bandą niezaspokojonych cyborgów, ale wrażliwymi ludźmi, którzy kochają i pragną być kochani.
Są księża, których celibat nie obowiązuje – na przykład w Kościele greckokatolickim. Czy to, że zakładają własne rodziny – mają żony, dzieci – oznacza, że są „gorszymi” księżmi, mniej oddanymi?
Absolutnie nie. Ale również w tych obrządkach wielu duchownych decyduje się na samotne życie w celibacie. I nie sądzę, że z wygody. Raczej z chęci pełnego oddania się na służbę swoim wiernym.
Mam kilku kolegów w obrządku grekokatolickim, ale też duchownych prawosławnych i ewangelików. Widzę, jak wiele dobra czynią, jak angażują się w swoją posługę, ale wystarczy obejrzeć np. film „Kaznodzieja z karabinem”, aby zrozumieć, z jakimi dylematami musi mierzyć się osoba w związku, która angażuje się w jakąś absorbującą misję – nawet, jeśli ta misja będzie szlachetna i pobożna.
W świecie, w którym żyjemy na każdego człowieka czyha wiele pokus, także w sferze seksualnej – ona odgrywa w naszym życiu bardzo istotną rolę. Gdzie ma szukać pomocy ksiądz, w którym budzi się pragnienie bycia z kobietą? Który po iluś latach kapłaństwa dochodzi do wniosku, że jednak chciałby mieć dziecko, rodzinę.
Ksiądz otoczony gronem przyjaciół, życzliwych osób, jest mniej narażony na pokusy tego świata niż ksiądz, który jest wycofany i zamknięty. Dla mnie wielką pomocą w zachowaniu wierności są przyjaciele – zarówno świeccy, jak i duchowni. Osobiście żyję we wspólnocie zakonnej, gdzie doświadczam wsparcia ze strony współbraci. I to jest jeden z fundamentów mojego trwania w powołaniu.
Druga sprawa to zaangażowanie w posługę kapłańską. Jeśli angażuję się całym sercem, całą duszą w głoszenie Dobrej Nowiny, to pokusy mają do mnie mniejszy przystęp niż wtedy, kiedy koncentruję się na moim ciężkim życiu w celibacie (śmiech).
Ostatnia sprawa, ale również kluczowa, to moja relacja z Bogiem. Jeden z moich kolegów, diagnozując przyczyny swojego odejścia z kapłaństwa, jako pierwszą przyczynę wymienił fakt, że w pewnym momencie częściej mówił o Bogu i rozmyślał o Nim, niż modlił się do Niego. Kapłaństwo bez osobowej relacji ze Zbawicielem staje się jedynie mniej lub bardziej satysfakcjonującym zawodem, a życie danej osoby zaczyna przenikać pustka, którą trzeba czymś wypełnić.
Papież Franciszek zachęca, żeby o celibacie dyskutować. Jak odczytać to papieskie zaproszenie? Jako gotowość Kościoła do wprowadzenia na tym polu zmian?
Dla mnie dyskusja o celibacie, jaką proponuje Franciszek, to nie jest kwestia, czy księża mogą współżyć czy nie, ale to dyskusja o relacjach, w jakie powinni lub nie powinni angażować się duchowni.
Mam czasami wrażenie, że – w mniemaniu niektórych osób – zniesienie celibatu zlikwiduje większość problemów w Kościele. Mało słyszę natomiast głosów o tym, czy jesteśmy gotowi utrzymać rodzinę kapłana, czy zgodzimy się na to, że ksiądz będzie chciał zabezpieczyć na przyszłość swoje dzieci, wnuki itd.
Sporo ludzi chce nas wysłać również do „zwykłej” pracy. Kiedy już w końcu wyślemy księdza do zwykłej pracy, to jak zareagujemy, kiedy kapłan odmówi na przykład posługi wobec chorego, bo akurat będzie pracował w korporacji od 8:00 do 17:00, aby utrzymać rodzinę? To są pytania, których nigdy nie słyszałem w dyskusji o celibacie.
Czytaj także:
Czy „Celibat” Marcina Wójcika uderza w Kościół? Refleksja po przeczytaniu